Paroksyzmy prezydenta

Paroksyzmy prezydenta

Dla tych, którzy mają małe dzieci i zwierzęta domowe, raczej psy niż koty, pewne formy zachowań w sytuacjach nerwowych, awanturniczych są oczywistością. Nie ma wówczas wobec krzyczącego, miotającego się po podłodze dzieciaka czy namolnego psiaka broni potężniejszej niż obojętność, brak zainteresowania, przejście mimo, niezwracanie uwagi. To po prostu działa, choć warto pamiętać, że ten krzyk czy szczek jest zarazem czymś kompletnie nieznośnym, jak i wołaniem o uwagę, zainteresowanie.

Atak decybeli trzeba jednak przerwać, w ostateczności przeczekać. Tyle pseudomądrości pedagogicznych.

Jest to refleksja, która mnie dopadła po ostatnich występach i publicznych wystąpieniach prezydenta Dudy, Andrzeja. Andrzej Duda już wielokrotnie zasłużył sobie na konstatację, że cechuje go rodzaj niedojrzałości, że wykonuje gesty i serwuje wypowiedzi godne chłopca w krótkich spodenkach. W ostatnich dniach widowiskowo powrócił do tej niedojrzałości, dokładając szczyptę chamstwa i ogólnej dezynwoltury, rozumianej tu jako rezygnacja z pracy rozumowej. Za to ujawnił potencjał do natychmiastowej tzw. reakcji nożycowej (uderz w stół, nożyce się odezwą). Otóż nasza instytucja, bo tak się widzi Andrzej Duda, została, jak się okazuje, dotknięta do żywego krytyczną pod jego adresem wypowiedzią prof. Adama Strzembosza, przypomnijmy – byłego pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, przewodniczącego Trybunału Stanu oraz przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa.

94-letni obecnie profesor w wypowiedzi publicznej stwierdził, że Andrzej Duda winien jest co najmniej 16-krotnego naruszenia konstytucji podczas swojego urzędowania, nazywanego też harcowaniem. Cios nestora polskiego świata prawniczego trafił widać celnie, bo z zawziętością godną lepszej sprawy i nieokiełznaną agresją Duda usiłował się odwinąć Strzemboszowi. Jak to ma w swoim niepowtarzalnym stylu, dobrał jednak nie te armaty do nie tego komara.

„Prof. Strzembosz jest jednym z ludzi, którzy są odpowiedzialni za to, że w polskim wymiarze sprawiedliwości pozostali komunistyczni sędziowie, splamieni przynależnością do PZPR, a niektórzy splamieni wydawaniem wyroków w stanie wojennym – wyzłośliwił się prezydent.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2024, 45/2024

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz