Bunt wzniecany przez Leppera był funkcjonalny. Okazało się, że państwo – jeśli jest do tego zmuszone – potrafi złagodzić niesprawiedliwości rynku Z prof. Jackiem Raciborskim rozmawia Krzysztof Pilawski Co pan pomyślał, gdy się dowiedział o śmierci Andrzeja Leppera? – Nie mogłem odpędzić od siebie myśli, że to była jednak ważna postać polskiej polityki ostatnich 20 lat. Na oceny generalne Andrzeja Leppera być może jest za wcześnie, ale pewne elementy do portretu można już wskazać. Partia gniewu Co polska polityka i demokracja zawdzięczają Andrzejowi Lepperowi i jego Samoobronie? – Dużo więcej, niż nam się na ogół wydaje – dotyczy to okresu lat 90., gdy nie był w Sejmie, nie sprawował urzędu wicepremiera i ministra rolnictwa. Andrzejowi Lepperowi udało się zagospodarować na prowincji pole gniewu, wręcz buntu. Zinstytucjonalizował ten bunt w formie partii, która – choć początkowo była antysystemowa – szybko znalazła miejsce w systemie, od 1993 r. brała udział w wyborach, stała się normalną siłą polityczną, a przez dwie kadencje miała reprezentację parlamentarną. To skanalizowanie gniewu wsi i małych miasteczek jest wielką zasługą Leppera i jego wkładem w konsolidację demokracji. Oczywiście on – szczególnie po 2001 r. – zrobił wiele, by zepsuć demokrację, nie jest postacią jednoznaczną, warto jednak podkreślić także jego zasługi. Ważne zastrzeżenie – moje oceny Leppera i Samoobrony nie mają charakteru okolicznościowego. Akt samobójczy w moich oczach nie przysparza ani uznania, ani wzgardy. W sierpniu 2002 r. na łamach ,,Rzeczpospolitej” zamieściłem esej o Samoobronie, zawarłem w nim oceny tej partii, które dziś w znacznej mierze podtrzymuję. Mówiono, że Lepper blokuje nie tylko polskie drogi, lecz także polskie przemiany. – Protesty organizowane przez Leppera wnosiły do debaty publicznej problem wysokich kosztów społecznych transformacji, uświadamiały je tym, którzy ich nie widzieli lub nie chcieli widzieć. To był także problem obowiązków państwa. Lepper nie pozwalał państwu łatwo uciec od odpowiedzialności za bezrobocie, za ceny, za opłacalność produkcji rolnej. Poważniejszym reprezentantem idei państwa socjalnego szybko stał się SLD, ale udział Samoobrony w rozniecaniu lewicowych postaw wobec państwa był prawdziwie znaczący. Istnieje pewien paradoks początków transformacji. Z jednej strony, ogłoszono z dnia na dzień redukcję zadań państwa, wskazując na regulacyjną rolę rynku, a z drugiej strony, to samo państwo od góry – nieraz w brutalny sposób – instalowało kapitalizm. Tak np. ustalono warunki działania PGR-ów, że one musiały upaść gwałtownie, bo odebrano im kredyty, obciążono popiwkami itd. Kwestia kredytów dotknęła też przedsiębiorczych chłopów. Na czym polegał paradoks transformacji? – Historycznie kapitalizm rodził się żywiołowo, państwo zaś starało się go okiełznać, wprowadzając np. ograniczenia czasu pracy, ochronę prawną pracowników, system ubezpieczeń społecznych itd. W naszym kraju natomiast państwo starało się radykalnie pomniejszyć swoje zaangażowanie – umyć ręce. Samoobrona w tym przeszkadzała, zachowała się inaczej niż „Solidarność”, która w pierwszej fazie transformacji została zaprzęgnięta do tłumienia buntu i zapłaciła za to wysoką cenę. Znakomicie ten proces opisał David Ost w książce ,,Klęska »Solidarności«”. Bunt wzniecany przez Leppera był funkcjonalny. Okazało się, że państwo – jeśli jest do tego zmuszone – potrafi złagodzić niesprawiedliwości rynku. W tym sensie Lepper przyczynił się do zasadniczej korekty polityki państwa i sposobu definiowania jego obowiązków. Ponadto opóźnianie pewnych procesów, skądinąd nieuchronnych, bywa zasługą, bo daje ludziom i instytucjom czas na adaptację. Zatem hasło „Balcerowicz musi odejść” odniosło pewien skutek? – Tak, hasło stało się przy tym wieloznaczne: stało się metaforą zmiany, niechęci do establishmentu i przede wszystkim niechęci do rynku. Później wszyscy czuli się wręcz w obowiązku odżegnywania się od fundamentalizmu rynkowego, monetaryzmu, skrajnego liberalizmu itp. To oczywiście miało związek z globalną zmianą ideologiczną. Lata 90. to na Zachodzie nawrót popularności idei socjaldemokratycznych. W Polsce lewica popezetpeerowska dobrze wykorzystała ten czas. Zrodził ich kapitalizm Kogo reprezentował Lepper? – Na ten temat krąży kilka mitów. Otóż nie jest prawdą, że Samoobrona powstała jako reprezentant najbiedniejszych, bezrobotnych, popegeerowskiej wsi, „sierot po PRL”. Ona wyłoniła się ze środowisk
Tagi:
Krzysztof Pilawski