Partyjne wojska

Partyjne wojska

17.10.2017 Warszawa Manifestacja srodowisk lewicowych przed Palacem Prezydenckim przeciwko wizycie w Polsce Prezydenta Turcji Recepa Erdogana fot. Maciej Stanik/Reporter

W większości partii członków traktuje się instrumentalnie Dr hab. Anna Pacześniak – politolog, adiunkt w Katedrze Studiów Europejskich Uniwersytetu Wrocławskiego, wykładowca Université libre de Bruxelles. 300 tys. Polek i Polaków należy do partii politycznych. To dużo czy mało? – W sondażach zaufania społecznego partie tracą poparcie. Wyróżniamy się pod tym względem już nawet nie na tle Europy Zachodniej, ale i w Europie Środkowo-Wschodniej. U nas to zaufanie jest o wiele słabsze niż w innych państwach regionu. W latach 90. próbowano usprawiedliwić ten stan okresem transformacji i tym, że ludzie byli zajęci przede wszystkim zarabianiem i konsumpcją albo staraniami, żeby utrzymać się na powierzchni, wyrwać z bezrobocia, zaadaptować do nowej rzeczywistości. Mamy jednak trzecią dekadę i ciągle ten sam problem. Zajrzała pani do wnętrza partii politycznych, parlamentarnych i pozaparlamentarnych. Co najbardziej rzuciło się pani w oczy? – Podglądam polskie partie polityczne od lat. Zaskakujące może być to, że w kwestiach organizacyjnych partie bardziej różnicuje ich wiek, a nie reprezentowana ideologia, obecność w parlamencie lub pozostawanie poza nim. Dlaczego ludzie w ogóle zapisują się do partii? – Zapisują się, ponieważ identyfikują się z nimi pod względem ideologicznym, podoba im się program albo lider ugrupowania. Rzadziej chodzi o możliwość wpływania na rzeczywistość lokalną czy krajową, a najrzadziej o prywatne ambicje i chęć zrobienia kariery. I tu widać rozbieżność między deklaracjami szeregowych członków a postrzeganiem ich motywacji przez elity partyjne. Elity partyjne mają problem z szeregowymi członkami? – Baza członkowska polskich partii politycznych nie jest liczna, więc można by oczekiwać, że ich kierownictwo będzie traktować członków partyjnych z podobną uwagą i atencją, jaką w przyrodzie otacza się rzadkie, ginące gatunki. Okazuje się, że nie zawsze tak jest. Często ze strony partyjnych gremiów decyzyjnych słyszeliśmy wątpliwości dotyczące bezinteresowności świeżo upieczonych członków. Politycy ugrupowań opozycyjnych wręcz mówili, że czas spędzony w opozycji jest doskonałą okazją do oczyszczenia szeregów z karierowiczów, którzy szybko opuszczają dryfujący okręt. Czy tak to wygląda we wszystkich partiach? – W partiach nowych i w PSL kierownictwo częściej niż w PO, PiS i SLD podkreśla znaczenie członków dla budowania demokratycznej organizacji. Według nich stanowią oni źródło wiedzy o problemach, które powinny być rozwiązywane na poziomie lokalnym czy centralnym. W dłużej działających ugrupowaniach zaciekawiło nas z kolei traktowanie partii jak wojska, a członków, zwłaszcza aktywnych działaczy, jak żołnierzy sprawnej armii. Ta wojskowa nomenklatura była uderzająca. Partie najlepiej zarządzają swoimi zasobami członkowskimi podczas kampanii wyborczych, żeby nie powiedzieć wojennych. Czy w takim wojennym otoczeniu jest miejsce na dyskusje i polemiki? – Według aktywnych polityków partia powinna być przede wszystkim skuteczna, a jeśli ktoś chce tylko dyskutować albo tylko pomagać ludziom, powinien raczej wybrać się do organizacji pozarządowej. Takich opinii nie słyszeliśmy z ust kierownictwa nowych partii. Może to przejaw pragmatyzmu starych wyjadaczy oraz idealizmu debiutantów. A może świadectwo innej kultury organizacyjnej w młodszych formacjach. Drugą cechą odróżniającą partie stare od młodych jest wykazywana przez członków młodych ugrupowań większa chęć wpływania na sprawy publiczne i decyzje podejmowane w partii. Działaczom starych partii już się nie chce? – Politycy należący do SLD i PSL częściej wskazują, że ich aktywność polega na uczestnictwie w zebraniach partyjnych, spotkaniach z liderami i zbieraniu podpisów pod listami kandydatów przed wyborami. Natomiast w Nowoczesnej i Razem dominuje udział w marszach i manifestacjach organizowanych przez partię, a w Razem dodatkowo pomoc w dotarciu do zwykłych ludzi, którzy do partii nie należą. To pokazuje, że ci, którzy z przekąsem mówią o nowych partiach jako bytach ograniczających aktywność do internetu, nie mają racji. Najczęściej w kontekście aktywności internetowej i polityki memów zarzuty padają pod adresem Razem. – Używa się sformułowania, że to partia internetowa, ale trudno się dziwić, że akurat w tym obszarze aktywność Razem jest duża. Ta partia ma najmłodszych członków. Dla tej generacji nowe formy komunikacji są jak powietrze. Politycy pozostałych partii często wyrażają opinię, że Razem bardziej przypomina organizację pozarządową. W Razem jest też najwięcej pracowników umysłowych. Okazało się również, że najwięcej godzin na rzecz swojej partii przepracowują właśnie członkowie Razem. Co sprawia, że szeregowi członkowie tego ugrupowania są tak aktywni?

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 50/2017

Kategorie: Wywiady