Patronka co spełnia marzenia

Patronka co spełnia marzenia

Uczniowie z małej szkoły w Nakle Śląskim mogą nie tylko poznać życie bohaterki swojej szkoły, ale i… spędzić z nią wakacje Na głównej ścianie szkolnego korytarza wisi ponad 50 portretów. Namalowane przez dzieci, wszystkie pokazują twarz jednej osoby – nowej patronki szkoły. Każdy rysunek jest inny, jedynym wspólnym elementem są krótkie włosy. Przeważnie jasne. Uczniowie Zespołu Szkół w Nakle Śląskim mieli rzadką okazję portretowania swojej patronki na żywo. Mogą znać ją osobiście, porozmawiać z nią i przytulić się do niej. To wyjątkowy przypadek, gdy szkoła obiera sobie żyjącą osobę za mentora. Ale też patronka – Kaya Mirecka-Ploss – to osoba niezwykła i wyjątkowa. Powrót do dzieciństwa Szkoła w Nakle Śląskim istnieje od 94 lat, a Kaya Mirecka-Ploss ma 82 lata i pamięta czasy, kiedy była tu uczennicą. Budynek szkoły jest ten sam, chociaż właśnie trwa budowa nowoczesnego wejścia i nowej sali do piłki siatkowej. Urodziła się i dzieciństwo spędziła w tej małej miejscowości, położonej niedaleko Tarnowskich Gór. Straciła mamę, mając 14 lat, a rok potem wybuchła wojna, którą spędziła w obozie pracy dla małoletnich na terenie Niemiec. Stamtąd wyjechała do Anglii. Skończyła studia i wróciła do Polski, gdzie założyła sieć znanych w latach 60. sklepów z odzieżą damską Moda Polska. Projektowała modne wówczas ubrania. W 1966 r., po prześladowaniach w Polsce, wyjechała za ocean, gdzie poślubiła znanego profesora, Disneya Plossa. Od pierwszej chwili stała się ambasadorem kultury polskiej w Stanach Zjednoczonych. Ta działalność przywiodła ją teraz, po 40 latach, z powrotem do rodzinnego miasteczka, gdzie postawiono jej pomnik za życia. Wakacje marzeń Gimnazjaliści Damian Kuc, Kinga Sęk, Katarzyna Świerzy i Kinga Michalska spędzili wspaniałe dwa tygodnie w Ameryce. Zwiedzili Waszyngton, Nowy Jork, Chicago i New Jersey, widzieli Statuę Wolności i wodospad Niagara, który zdecydowanie zrobił na nich największe wrażenie. – Dostaliśmy błękitne peleryny nieprzemakalne, bo wokół wodospadu jest wodna mgła. Płynęliśmy statkiem pod ścianą wody. Tego nie można sobie wyobrazić, to trzeba zobaczyć – opowiada Kinga Michalska. Do Stanów pojechała w nagrodę za dobre wyniki w nauce – miała średnią 5,28. Konkurowała z bratem, który ostatecznie wybrał inny wyjazd, związany z kierunkiem dalszej nauki. Pani Kaya zaprasza dzieci z Polski na wakacje marzeń od siedmiu lat, od czasu gdy spotkała się z prezydentową Jolantą Kwaśniewską. Na jej zaproszenie i koszt cuda Ameryki zobaczyło już 170 dzieci. Tym razem pojechały za ocean te, które straciły bliskich w katastrofie budowlanej na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich w styczniu br. Dołączyła do nich czteroosobowa grupa z dawnej szkoły pani Kai. – Po raz pierwszy w życiu leciałam samolotem i spałam w ekskluzywnym hotelu. Trochę dziwnie się tam czuliśmy – wyznaje Kasia. – Wiele noclegów spędziliśmy też w domach polskich Amerykanów. Poznaliśmy wspaniałych ludzi. – Dużo rozmawialiśmy z panią Kayą, teraz piszemy do niej listy. Pokazała nam wiele niezwykłych miejsc, dzięki niej wpuszczono nas do sali obrad Banku Światowego i dostaliśmy tam całkiem niezłe kieszonkowe. O nasze zakupy zadbało też dwóch polskich sportowców mieszkających w Stanach – każde z nas dostało po 250 dol. Przywiozłem sobie laptopa – dodaje Damian, który ma zamiar zostać lekarzem i pomagać innym. – Na ulicach spotyka się tam ludzi wszelkich ras, podoba mi się ta amerykańska tolerancja i podejście do życia. – Pani Kaya od lat pomaga dzieciom w Polsce, ale nie tylko. Jest też inicjatorką adopcji dzieci afrykańskich. Przede wszystkim ma niezwykłą osobowość. Młodzież podczas takich wyjazdów nie tylko poznaje kraj, kulturę i zabytki. Mam nadzieję, że dzięki temu dzieci zobaczą, jak zupełnie bezinteresownie można rozdawać serce, uśmiech, radość, i poniosą to dalej w życie – uważa dyrektor szkoły, Gabriel Rosocha. – Zna wiele osobistości tego świata. W jej domu bywało sporo polskich polityków i artystów. Demokratka trochę „na lewo” Przed wojną szkoła nosiła imię Bolesława Chrobrego, potem – przez 30 lat – Małgorzaty Fornalskiej. W 1992 r. przestano używać nazwiska osoby kojarzącej się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 40/2006

Kategorie: Reportaż