Paweł i Gaweł w jednym stali Gmachu

Paweł i Gaweł w jednym stali Gmachu

Gmachem od zawsze pracownicy MSZ nazywali budynek przy Szucha, siedzibę ministerstwa. Do przełomu tysiącleci wszyscy pracownicy i goście wchodzili jednym wejściem, od alei Szucha 23. Po prawej stronie siedział Pan w Garniturze i miał listę gości na dany dzień. Dziś tym wejściem wchodzą minister, jego zastępcy i oficjalni goście. Pracownicy i pozostali goście wchodzą innymi wejściami, których pilnują przedstawiciele „służby ochrony i kontaktu – SOiK”, zatrudniani przez Inspektorat Służby Zagranicznej, o którym więcej pisaliśmy jakiś czas temu. Gdzieś w latach 80. pojawiło się w Gmachu dwóch absolwentów MGIMO: Adam Kobieracki i Piotr Świtalski. Byli nietypowymi absolwentami tej uczelni, ze względu na języki. Inni absolwenci uczyli się chińskiego, japońskiego, tureckiego czy rzadszych języków europejskich. Oni uczyli się angielskiego i francuskiego. Mieli być tłumaczami. Na studiach tworzyli jedną z lepszych par brydżowych.  Trafili, na szczęście dla siebie i ministerstwa, do ważnych departamentów: strategii i ONZ. Konkurowali ze sobą bez podkładania sobie świń, co w Gmachu było i jest rzadkością. Jak jeden wyjechał do przedstawicielstwa ONZ w Wiedniu, to wkrótce pojechał tam drugi. Jak Adam został zastępcą ambasadora, to Piotr wygrał konkurs na urzędnika centrali OBWE w Wiedniu. Jak Adam został ambasadorem placówki wielostronnej w Wiedniu, to Piotr przebił go dyrektorowaniem w MSZ i awansem na wiceministra spraw zagranicznych, a potem ambasadora RP przy Radzie Europy w Strasburgu. Tu Adam już nie miał wyboru i musiał wygrać konkurs na zastępcę sekretarza generalnego NATO ds. operacji. W 2015 r. Piotr wygrał konkurs na ambasadora UE w Erywaniu. Był nim do 2019 r. i był ostatnim polskim ambasadorem w UE. PiS bowiem nie wysyła tych z MGIMO czy od wujka Bronka, a własna ławka to raczej ośla ławka i pisowscy nominaci nawet w konkursach nie startują. W ubiegłym roku minister Rau w ogóle nie wysłał kandydatur. I z tego względu ta korzystna dla wszystkich rywalizacja między Adamem i Piotrem dobiegła końca. Szkoda! Nie piszę o pomniejszych stanowiskach, np. dyrektorskich, które zajmowali w MSZ. Nie muszę też wspominać o niezwykle ważnej i pozytywnej roli, jaką w ich karierach odegrały żony. To oczywista oczywistość! Ech, ile jest w historii MSZ wspaniałych duetów? Niewiele. O jednym tylko wspomnę – to Adam Daniel Rotfeld i nieodżałowany Sławomir Dąbrowa. Prof. Rotfeld zakończył karierę w MSZ jako minister. Dąbrowa – był wiceministrem, a także etatowym dyrektorem i trzykrotnym ambasadorem, doktorem habilitowanym nauk prawnych. Legendą, jeśli chodzi o wiedzę i umiejętność jej wykorzystania.  Wracając do Gmachu – do końca lat 80. był jeden przy alei Szucha 23. Potem doszedł były budynek Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu przy Litewskiej 2. Później szpiegowiec na rogu Szucha i Litewskiej, a na zapleczu postawiono osobny budynek dla księgowości i administracji. Czyli razem cztery, a z budynkiem przy Krywułta i Akademią Dyplomatyczną na Starym Mieście – sześć. To bardzo dobrze, że warunki lokalowe się poprawiają. Ale gdzie są nowi Kobieraccy i Świtalscy? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2021, 2021

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany