Pępek świata

Wymyśliliśmy jakiś czas temu, że jesteśmy Pępkiem Świata. Wszystko, co u nas, to najważniejsze, wszystko, co nasze, to najpiękniejsze, i wszystko, co mówimy wszem wobec, to najmądrzejsze. Z tym przeświadczeniem wsiadłem do samolotu obcych linii i poleciałem do Kanady, który to kraj, według nas, pępkiem świata nie jest, a więc powinien żyć tym, czym my żyjemy. Niestety, po kilku dniach zorientowałem się, że nikt tu o nas, Polakach, w tym uroczym zakątku nie myśli. Telewizja opowiadała przez dwa dni o dwóch turystach, na których napadł niedźwiedź w rezerwacie dla niedźwiedzi, a którzy obronili się, tłukąc misia wiosłami. Radio zaś opowiadało o pewnej Amerykance, która dostała 500-dolarowy mandat za to, że prowadząc samochód, jednocześnie robiła notatki na kierownicy, rozmawiając w tym samym czasie przez telefon komórkowy i karmiąc piersią swoje sześciomiesięczne niemowlę. Radio dyskretnie nie podało, czym owa pani kierowała autem. Ale przypomniała mi się z kolei nasza dziewczyna, która w latach 90. podjechała z piskiem opon pod przedszkole na Mokotowie, wyskoczyła z auta z lakierem do paznokci w jednej ręce i z tuszem do rzęs w drugiej, następnie otworzyła tylne drzwi i za chwilę wydała okrzyk: – K… zapomniałam Jasia! Ale od czasu do czasu komunikowałem się z krajem i wtedy docierały do mnie wiadomości, które nawet za oceanem uchodzą za zdumiewające. Otóż podobno w Pałacu Prezydenckim nikt nie odwiedzał pana prezydenta, a z kolei pani prokurator Piwnik tak nic nie pamiętała ze swojej pracy w Prokuraturze Generalnej, że aż zakrawa na cud, że pamiętała, iż była prokuratorem. Z kolei inny prokurator, Kapusta, odzyskał pamięć, i to aż za bardzo – mówią koła zbliżone do ropy naftowej. A w Kanadzie wiadomością dnia jest niedźwiedź, który nie polubił turystów. Natomiast jeżeli chodzi o tamtejszych polityków, jest cisza. Kiedy zapytałem dlaczego, usłyszałem odpowiedź wielce zastanawiającą: – Bo u nas przewalanie narodu nie jest w modzie. I wtedy pomyślałem: – Może by tak pępek świata przesunąć za ocean. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 41/2004

Kategorie: Felietony