Niewielu inteligentów „zza stodoły” będzie pamiętać, komu zawdzięczają bezpłatne kształcenie Nawiązując do felietonu Anny Tatarkiewicz „Pogoda dla klasy średniej” z nr. 13 PRZEGLĄDU oraz wielu wcześniejszych, w których rzetelnie przedstawiała chłopską dolę i uwarunkowania, które doprowadziły do powstania Polski Ludowej, chciałbym zapewnić autorkę, że jako tzw. inteligent z awansu społecznego pamiętam o tym, komu zawdzięczam nie tylko wykształcenie. I chciałbym złożyć na ręce Pani Anny Tatarkiewicz podziękowania całemu przedwojennemu pokoleniu, w tym lewicowej inteligencji, często pochodzenia szlacheckiego, za zbudowanie systemu sprawiedliwości społecznej, jakim w mojej ocenie była Polska Ludowa, a także jej budowniczym – robotnikom i chłopom z przedwojennych zniewolonych klas społecznych. Wasza wrażliwość oraz idąca za tym inteligencja społeczna i determinacja pozwoliły w tak ciężkich warunkach poprawić los milionów zwykłych ludzi, odbudować kraj z powojennych ruin i zbudować nowoczesne społeczeństwo. To, że system ostatecznie przegrał z ludzkimi słabościami, egoizmem i brakiem perspektywicznego myślenia, jest wynikiem nieodpowiedzialności pokoleń urodzonych już po wojnie. Po prostu dzieci nie doceniły pracy rodziców i przepiły rodowe srebra. To oczywiście pewne uproszczenie, ale wydaje mi się, że was, utopistów, lewicowców i zwykłych ludzi dobrej woli, także prawdziwych chrześcijan (nie mylić z pseudokatolikami), po prostu było za mało, aby zmienić świadomość społeczeństwa, dla którego idee sprawiedliwości społecznej często były bardziej obce niż feudalizm podporządkowujący ludzi nakazom proboszcza i jaśniepaństwa. Niestety, tylko część społeczeństwa polskiego identyfikowała się z nowym systemem i pracowała z poświęceniem nad jego budową. Skutki braku świadomości Pamiętam z czasów, gdy byłem małym dzieckiem (lata 60.), jak starsi ludzie wspominali pracę u „pana”, że w sumie nie było tak źle, bo nie było takiej odpowiedzialności za własny byt i prowadzenie gospodarstwa jak obecnie na swoim. Gdy podrosłem, bardzo mnie to dziwiło, więc zadawałem im pytania, ale nie uzyskiwałem racjonalnej odpowiedzi. Zawsze dominowała postawa roszczeniowa i narracja narzucona przez Kościół oraz byłych posiadaczy ziemskich, że przecież Rosjanie nas zniewolili i jesteśmy pod ich zaborem, że do Rosji wywożą towary, a u nas panuje bieda. Niektórzy pamiętali jeszcze życie pod zaborami i odnosili to bezpośrednio do ówczesnej sytuacji, a proboszcz utwierdzał ich w tym przekonaniu. Z obecnej perspektywy wiem już, jakie były psychologiczne przyczyny takich zachowań, niestety, te pokolenia nie były w stanie wykształcić w swoich dzieciach odpowiedniej inteligencji społecznej i filozofii życia we wspólnocie, jak ongiś u Prasłowian. Dlatego niewielu inteligentów „zza stodoły” i „z podwórka” będzie pamiętać, komu zawdzięczają bezpłatne kształcenie. Tylko formalnie z racji wykształcenia są zaliczani do inteligencji, ale nie są świadomi własnej przeszłości. Będą czcić „żołnierzy wyklętych”, nie wiedząc, że gdyby tamci zwyciężyli, to oni byliby dziedzicznie służącymi w folwarku. Nikt w PRL nie zadbał o to, aby zachowali świadomość swojej przeszłości. Dlaczego ja w szkole podstawowej i średniej, a nawet na studiach w PRL nie byłem uczony (chociażby na etyce czy wielu innych przedmiotach humanistycznych) wzorca prawdziwego demokraty? Nikt mi nie wspomniał, że jest takie dzieło Tadeusza Kotarbińskiego jak „Traktat o dobrej robocie” i jego niezależna etyka. Dlaczego na lekcjach religii (wówczas w salce katechetycznej przy kościele) ksiądz nie uczył mnie o prawdziwych wartościach chrześcijańskich, np. polecając jako obowiązkową lekturę przewodnik duchowy prawdziwego chrześcijanina „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza à Kempis, a nauka religii polegała na bezrefleksyjnym powtarzaniu dogmatów? Księżom się nie dziwię, bo to nie leży w ich korporacyjnym interesie. Ale państwo świeckie i ludowe też nie dało rady wykształcić odpowiedniej klasy inteligencji, która udźwignęłaby ciężar zmiany świadomości społeczeństwa. PRL dała milionom godność W tym właśnie widzę problem obecnego braku świadomości klasowej i wrażliwości lewicowej u inteligencji z tzw. awansu społecznego. Te kilkadziesiąt czy może nawet kilkaset osób z przedwojennej inteligencji lewicowej nie było w stanie zmienić mentalności społeczeństwa w warunkach walki ideologicznej z Zachodem, mając przeciwko sobie tych, którzy utracili majątki. Oni przecież nie pogodzili się z tą stratą i cały czas po cichu podważali zasadność nowego systemu, podkreślając problem braku suwerenności w relacjach z ZSRR. Miałem lekcje z takim nauczycielem i dopiero po latach uzmysłowiłem sobie, dlaczego czepiał się na każdym kroku socjalizmu – bo musiał wreszcie uczciwie na równi z robotnikami i chłopami zarabiać na życie własną pracą, a przecież mógł odziedziczyć folwark i tylko zarządzać, korzystając z taniej siły roboczej,