Przed świętami Polacy pożyczają na potęgę – na lepsze jedzenie, prezenty, świąteczny wyjazd. Z oddaniem długu bywa różnie… Święta za pasem. By się o tym przekonać, wystarczy wyjść na ulicę. Sklepy, zwłaszcza potężne sieci handlowe, już kilka tygodni temu rozpoczęły akcję mamienia klientów „gwiazdkową ofertą”. I rzeczywiście, wybór towarów jest imponujący. Nic, tylko kupować… Ale co z tego, skoro większości z nas po prostu brakuje gotówki? I na niewiele zdają się świąteczne promocje, obniżki, specjalne oferty. Bo przecież wszystkiego przecenić się nie da. Przedświąteczny zakupowy szał wymaga więc sięgnięcia do przysłowiowej pończochy, rozbicia skarbonki czy zlikwidowania lokaty. Ale co w sytuacji, gdy oszczędności nie ma, a marketingowej presji wzmaganej wszechobecnymi reklamami nie sposób się oprzeć? Nie zostaje nic innego, jak sięgnąć po kredyt. – W okresie poprzedzającym święta, zwłaszcza Boże Narodzenie, banki od lat notują kilkunastoprocentowy wzrost zainteresowania kredytami – mówi Mariusz Zygierewicz ze Związku Banków Polskich. – Stąd ich specjalna oferta, w postaci preferencyjnie oprocentowanych i szybko udzielanych kredytów konsumpcyjnych. Przedświąteczne zadłużanie Polaków przybiera różne postacie. Osoby o bardziej ustabilizowanej sytuacji zawodowej – ze stałą pracą i przyzwoitym wynagrodzeniem – kierują się właśnie do banków. Okołogwiazdkowa oferta tych instytucji nie jest może imponująca, ale generalnie jest z czego wybierać. Przykładem świąteczny kredyt „Zima w PKO” oferowany przez PKO BP. Jego oprocentowanie to 8,8%, a maksymalny okres spłaty – dwa lata. Inny przykład to kredyt świąteczno-noworoczny „Śnieżynka”, do uzyskania w Banku Polskiej Spółdzielczości SA. Może być udzielony w wysokości od tysiąca do 10 tys. zł, przy stałym oprocentowaniu 12%. Niestety, odsetki pobierane są z góry, a okres spłaty kredytu wynosi 6-12 miesięcy. Na telefon i z dostawą Wnioski kredytowe, jak zapewniają banki, są rozpatrywane na miejscu. Byle tylko uzupełnić je o wymaganą dokumentację. I tu zaczynają się problemy – sednem owej dokumentacji jest bowiem zaświadczenie o dochodach. Osoby mało zarabiające, utrzymujące się z umów-zleceń i o dzieło, renciści i emeryci często nie mogą sprostać bankowym wymogom. Jako klientów widzą ich za to firmy zajmujące się udzielaniem pożyczek bez żyrantów, na telefon, z dostawą pieniędzy do domu w ciągu 48 godzin. W Polsce liderem w tym sektorze jest Provident, oferujący pożyczki do 5 tys. zł. Ich spłata odbywa się w systemie tygodniowym, rozłożonym na: 52 tygodnie (rok), 39 tygodni (dziewięć miesięcy) i 26 tygodni (pół roku). Uproszczona procedura i mniej restrykcyjne kryteria kuszą, jest jednak pewne ale… Oprocentowanie tej pożyczki to 15% plus bliżej nieokreślone „koszty administracyjne”. Jak wynika z naszej symulacji, przy pożyczce rzędu 3 tys. zł (a taka jest oferowana klientom po raz pierwszy dzwoniącym do Providenta) i spłacie rozłożonej na sześć miesięcy, realne oprocentowanie wynosi blisko 50%. A mimo to chętni się znajdują. – My również doświadczamy zwiększonego zainteresowania naszą ofertą w okresie przedświątecznym – zapewnia Tomasz Trabuć, rzecznik prasowy firmy Provident Polska. Niestety, jest jeszcze jedna grupa świątecznych pożyczkobiorców – całkowicie wykluczona z systemu bankowego. Mowa tu o pracujących na czarno, bezrobotnych, najbiedniejszych rencistach i innych pozbawionych wszelkich świadczeń. Ci także ulegają presji świąt i zapożyczają się, tyle że u „społeczników-pożyczkodawców” – typków spod ciemnej gwiazdy oferujących lichwiarskie warunki. Oczywiście, zupełnie nieoficjalnie. Niedawno w Resku w Zachodniopomorskiem rozpoczął się pierwszy od lat w Polsce proces o lichwę. Oskarżony Janusz P. przez blisko cztery lata „pożyczał na procent”, przede wszystkim zubożałym mieszkańcom popegeerowskich osiedli. Obłożone 50-procentową „fatygą” pożyczki należało spłacić najdalej w ciągu miesiąca. Janusz P. również odnotowywał zwiększony ruch w interesie tuż przed Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem. Ilu jemu podobnych „przedsiębiorców” działa na terenie całej Polski? Tego nie wiedzą nawet w Komendzie Głównej Policji. Przypuszczalnie to cała armia ludzi, bowiem z lichwiarstwem jest tak samo jak z inną nielegalną działalnością – jeżeli jest popyt, znajdą się również dostarczyciele… Coraz więcej złych kredytów Jak widać, droga Polaków do świątecznej pożyczki przebiega różnie. A na co wydajemy zdobyte w takich okolicznościach pieniądze? Banki nie dysponują takimi informacjami – świąteczne kredyty
Tagi:
Marcin Ogdowski