PGR w MSZ

PGR w MSZ

Ludzie pracujący w MSZ widzieli różne rzeczy i raczej trudno ich zbulwersować. Ale tym razem granica została przekroczona. Chodzi o głośny, opisywany także przez nas, przypadek byłej już ambasador RP w Pradze Barbary Ćwioro. Była ona „grillowana” przez dyrektora generalnego MSZ Andrzeja Papierza przez rok. Gdy z ambasady przyszła na nią skarga, Papierz skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu mobbingu. A potem, gdy wychodziło na to, że z oskarżenia nic nie będzie, w centrali MSZ powołano komisję, która stwierdziła, że mobbing był, i na tej podstawie Barbarę Ćwioro odwołano. Innymi słowy, Papierz trzymał ją w niepewności przez wiele miesięcy, ba, nie tylko ją, ale także ludzi na placówce – i to był dopiero mobbing! – a potem odstrzelił. A jakby mało było jeszcze tego znęcania się, MSZ nie wyraziło zgody, by wróciła do Warszawy samolotem. Oświadczono jej, że Praga jest blisko, więc niech wraca pociągiem. Dlaczego nas to nie dziwi?  Takie działania spowodowały, że wśród ludzi w MSZ sympatia dla pani Ćwioro gwałtownie wzrosła. Bo każdy wie, że nie zasłużyła na takie traktowanie. Po pierwsze, dlatego że ma kwalifikacje, ma opinię osoby pracowitej i całkowicie oddanej służbie. Po drugie, ambasadora tak się nie traktuje. Szefostwo MSZ powinno to wiedzieć i tego dopilnować. Po trzecie, ona jest z MSZ, a Papierz jest tu obcy. Wiadomo, skąd jest. Wiadomo też, że wyszedł z PGR (o czym chętnie opowiada), szkoda tylko, że PGR nie wyszedł z niego. Zresztą takie zachowania w PGR również nie przystoją. I szkoda, że minister Czaputowicz nie potrafi kompromitującego polską dyplomację dyrektora przywołać do porządku. Bo przecież sprawa pani Ćwioro nie jest pierwszym tego typu jego wyczynem. Czaputowicz milczy, a zachęcony tym milczeniem Papierz buduje w resorcie własną koterię, ma swoich ludzi i wszyscy wiedzą, że jeśli odstrzelił dwójkę ambasadorów (ten pierwszy był z Japonii), to może odstrzelić kolejnych. Na przykład – w Brukseli. Andrzej Sadoś, ambasador przy Unii, nie należy do jego faworytów. A zastępca Sadosia, Hubert Czerniuk – jak najbardziej. I chętnie mu tam szepcze. Jak więc będzie? Kto kogo? Czerniuk Sadosia czy Sadoś Czerniuka?  Nawiasem mówiąc, jak zwrócił nam uwagę jeden z doświadczonych dyplomatów (i w dyplomacji, i w rozgrywkach wewnątrz MSZ), siła Papierza może być bardzo iluzoryczna. Daje on do zrozumienia, że jest kolegą Mariusza Kamińskiego, ale przecież Kamiński i paru innych funkcjonariuszy nie będą za niego umierać. To zresztą widać, jak ludzie wcześniej z nim związani chętnie idą na swoje. Na przykład Bartosz Grodecki, który w MSZ był dyrektorem Departamentu Konsularnego, teraz jest oficjalnie w MSWiA. Jest tam podsekretarzem stanu, nadzoruje działania Departamentu Analiz i Polityki Migracyjnej, Departamentu Obywatelstwa i Repatriacji, Departamentu Spraw Międzynarodowych oraz Departamentu Zezwoleń i Koncesji. Odpowiada także za nadzór nad szefem Urzędu ds. Cudzoziemców. Wszystko się zgadza, człowiek poszedł do góry, możemy się domyślać, jakie ścieżki go tam prowadziły. Ciekawsze jest coś innego – czy teraz też radośnie śmieje się z kawałów Papierza, czy już patrzy na niego jak wiceminister? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 29/2020

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany