Nadal nie wiadomo, czy prezydent zmienił USA, czy po prostu sprawuje urząd w ciekawych czasach 20 stycznia minęło pięć lat od momentu, gdy Barack Hussein Obama II został zaprzysiężony na prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Nikt nie miał wtedy wątpliwości, że to chwila historyczna – na schodach Kapitolu przysięgę na Biblię składał pierwszy Afroamerykanin, chociaż niebędący potomkiem niewolników. O zwycięstwie Obamy przesądziło duże poparcie w tych grupach społeczeństwa amerykańskiego, które w nadchodzących dekadach mają odgrywać coraz ważniejszą rolę. Większość ludzi młodych, wykształconych, kobiet oraz Latynosów zdecydowała się oddać głos na niego. Tematami przewodnimi kampanii wyborczej Obamy były nadzieja, zmiana i wiara we własne siły. Słowa: Yes, we can! (Tak, możemy!) wyrażały przekonanie, że Ameryce pod kierunkiem młodego prezydenta, tak różniącego się od waszyngtońskiego establishmentu, uda się pokonać najważniejsze problemy społeczeństwa i państwa – przede wszystkim ciężki kryzys gospodarczy z jego negatywnymi konsekwencjami społecznymi. Ceremonia zaprzysiężenia miała być symbolicznym początkiem zmian, a dla „nowej” Ameryki była zbiorowym objaśnieniem. Co z tego zostało po pięciu latach prezydentury? Co w tym czasie udało się osiągnąć Barackowi Obamie? I najważniejsze pytanie: gdzie się podziała nadzieja, tak powszechna w czasie kampanii wyborczej w 2008 r.? Po pierwsze, gospodarka Najistotniejszym problemem, przed którym stał Obama w chwili obejmowania urzędu, była sytuacja gospodarcza państwa. W styczniu 2009 r. kryzys finansowy – który rozpoczęło pęknięcie bańki spekulacyjnej na amerykańskim rynku nieruchomości w drugiej połowie 2007 r. – jeszcze się rozwijał. Nikt dobrze nie znał jego rozmiarów, przyczyn dokładnie nie zbadano, a konsekwencje były trudne do wyobrażenia. W związku z brakiem szczegółowych danych ekonomiści i politycy nie wiedzieli, jakie działania trzeba podjąć, by złagodzić skutki tąpnięcia, a następnie wyprowadzić gospodarkę na prostą. Sytuacja się zaostrzyła, gdy kryzys przeszedł z sektora finansowego do pozostałych dziedzin gospodarki, co spowodowało falę bankructw – przede wszystkim przedsiębiorstw, ale również zwykłych ludzi – i stopniowy wzrost bezrobocia. O ile do połowy 2008 r. rynek pracy nie odczuwał jeszcze skutków kryzysu, o tyle później sytuacja zaczęła się zmieniać. W kwietniu 2009 r. stopa bezrobocia w USA przekroczyła 9% i utrzymywała się powyżej tego progu przez następne dwa lata, zanim zaczęła wolno spadać. Jedni ekonomiści twierdzili, że właściwym działaniem jest brak działania, ponieważ rynek sam rozwiąże wszystkie problemy. Drudzy wskazywali konieczność głębokiego zaangażowania państwa w ustabilizowanie sytuacji gospodarczej. W obliczu sprzecznych rad Barack Obama wybrał rozwiązania pośrednie, łączące postulaty demokratyczne i republikańskie. Jego administracja przy współpracy Kongresu przygotowała pakiet stymulacyjny mający pobudzić gospodarkę i doprowadziła do jego wejścia w życie. W skład pakietu, którego wartość przekraczała 800 mld dol., wchodziły bezpośrednie inwestycje federalne, a także seria cięć podatków, w tym przedłużenie cięć podatkowych wprowadzonych przez George’a W. Busha na początku wieku. Jednocześnie przyjęta została tzw. ustawa Dodda-Franka, która miała poprawić nadzór nad instytucjami finansowymi, co wynikało z rosnącego przekonania, że jedną z głównych przyczyn kryzysu był brak kontroli nad bankami, funduszami inwestycyjnymi i innymi firmami z branży finansów. Z perspektywy czasu działania administracji Obamy, wsparte również polityką monetarną prowadzoną przez Rezerwę Federalną – amerykański bank centralny – przyniosły pozytywne efekty. Najważniejsze to ożywienie gospodarcze i zmniejszenie bezrobocia, które obecnie spadło poniżej 7%. Administracja Obamy nie zerwała zarazem z dotychczasową polityką gospodarczą. Polityka ta nadal opiera się na bardzo niskich podatkach i – w konsekwencji zachowania wysokiego poziomu wydatków – stałym deficycie budżetowym, co prowadzi do rosnącego zadłużenia państwa. Tym samym nie został zlikwidowany jeden z najważniejszych problemów USA. Rozwiązania zaproponowane przez Obamę w reakcji na kryzys nie zaspokoiły również poczucia sprawiedliwości, bankierzy i finansiści, których decyzje doprowadziły do kryzysu, nie ponieśli żadnych konsekwencji. Co więcej, sektor finansowy jako całość ma się bardzo dobrze, a bonusy wypłacane prezesom największych banków i funduszy w dalszym ciągu idą w dziesiątki milionów dolarów. Z kraju… Prawdopodobnie najważniejszą inicjatywą Obamy w polityce wewnętrznej była reforma systemu opieki zdrowotnej, uchwalona przez Kongres w 2010 r. jako Patient Protection and Affordable Care Act,
Tagi:
Jan Misiuna