Piekło „wybrańców”

Piekło „wybrańców”

Przemoc zapoczątkowana przez kilku mężczyzn rozprzestrzeniała się po całym ośrodku misyjnym Christina Krüsi, urodzona w 1968 r. w Szwajcarii, dzieciństwo spędziła w boliwijskiej dżungli, gdzie jej rodzice zostali posłani przez organizację Wycliffe jako tłumacze Biblii. Jej beztroskie życie zmieniło się, gdy w tajnym rytuale została naznaczona jako „wybrana”. Nagle usłyszałam przed sobą ciche głosy, a wśród zarośli dostrzegłam blade światło. Zauważyłam świece i krzyż. Nieco dalej siedziały w kręgu dzieci. Pomiędzy nimi a mną stali dorośli w ciemnych przeciwdeszczowych płaszczach, z kapturami naciągniętymi na twarz. Jakaś dziewczynka uciekała. Co to była za zabawa? Lina prowadziła mnie coraz bliżej do nich. Potem, nagle i bez ostrzeżenia, wpadłam w głęboką dziurę – przestraszyłam się śmiertelnie. Chciałam wołać o pomoc, ale nie zdążyłam. Tuż obok leżała inna dziewczynka i oddychała z trudem. Nad nią jakaś potężna postać rzucała się z jękiem. Druga postać z masywnym, owłosionym ciałem opadła na mnie. Mężczyzna niemal mnie przydusił. Ze ścian posypała się ziemia. Ogarnął mnie paniczny strach, że zostanę pogrzebana żywcem. Ramiona, nogi, ciało, ziemia – przygniatał mnie ogromny ciężar. Zacisnęłam powieki i wstrzymałam oddech. Nieopisany ból, którego nie potrafiłam zdefiniować, wbił mi się między nogi i coś zaczęło rozrywać mnie od wewnątrz. Zrobiło mi się czarno przed oczami. Potem wrócił spokój. ODZYSKAŁAM PRZYTOMNOŚĆ w ramionach jakiegoś mężczyzny, który niósł mnie ścieżką przez las. W świetle latarki rozpoznałam jego twarz. Był to wujek, który tak lubił moje błyszczące oczy. Naraz potknął się i niemal mnie upuścił. Śmiertelnie przestraszona przytuliłam się do niego – sądziłam, że jest moim wybawcą i zabierze mnie do domu. Wyszliśmy z gęstwiny, w oddali migotało słabe światło. Musiał to być budynek szkoły. Jedna z zakapturzonych postaci otworzyła przed nami drzwi do nieznanego mi pomieszczenia. Posadzono mnie na podłodze w małej izbie. Nie byłam sama. Obok mnie siedział Finn, jeden ze starszych uczniów, w krótkich szortach. Tułów miał nagi. Może jest mu gorąco? – pomyślałam. Przed nami stało dwóch mężczyzn. Nie odważyłam się spojrzeć na ich twarze. Z drugiej strony przykucnęły inne dziewczęta. Ostrożnie zerknęłam przez potargane włosy – były to Andrea, Gabriele i Melissa. Słyszałam głosy, również głos mojego wybawcy, oraz inne dźwięki, ale nie odważyłam się rozejrzeć dokładniej. Przed nami znajdowało się na ziemi coś na kształt przykrytej prześcieradłem skrzyni, na której stała biała świeca. Płomień migotał lekko. Palcami nóg dotknęłam brzegu płótna, poczułam pod nim coś twardego. Siedziałam nieporuszenie z podciągniętymi nogami na cementowej posadzce, nie czując bólu – tylko zimno, które przenikało z ziemi do mojego ciała. Intuicyjnie wiedziałam, że muszę się zachowywać spokojnie. Ukradkiem rozejrzałam się za oknem lub inną drogą ucieczki. Na próżno, były tylko drzwi, które mężczyźni zamknęli. Znikąd ratunku. Wszystkie pozostałe dzieci w pomieszczeniu były starsze ode mnie. Znałam je pobieżnie ze szkoły, ze starszych klas. W tej chwili czułam się z nimi związana. Byłam wdzięczna, że nie zostałam uwięziona sama z tymi mężczyznami. Zrozpaczona, wbijałam wzrok w podłogę, żeby nie ściągać na siebie uwagi. Drżąc, wpatrywałam się w mrówkę, która wędrowała przede mną po cementowej posadzce. Dopiero teraz zauważyłam, że mam na sobie tylko majtki. Były mokre. Czyżbym się zsiusiała? Zdezorientowana patrzyłam na mrówkę. Nie rozumiałam, gdzie się znalazłam, co się dzieje i dlaczego zamknięto nas w tym miejscu. Jednak jeszcze mniej zrozumiałe było to, co nastąpiło potem. STARSZY Z MĘŻCZYZN zaczął do nas przemawiać. Twierdził, że mamy szczęście należeć do wybrańców. Nie rozumiałam, o czym mówi, i nie wiedziałam, kim jest wybraniec. Ostrożnie zerknęłam w górę. Mężczyzną był mój wybawca. Mówił o Bogu i diable. Nagle w ręku młodszego mężczyzny błysnął nóż. Mężczyzna pochylił się nad Melissą. Dziewczynka krzyknęła głośno i zaczęła się wyrywać. Mężczyźni zaklęli i zagrozili, że ją zabiją, jeśli nie będzie cicho. Ona jednak nie przestawała krzyczeć. Również Andrea i Gabriele zaczęły krzyczeć i kopać, więc je związali. Zrozpaczona zakryłam twarz dłońmi, nie chciałam już nic widzieć. Mężczyźni klęli dalej, otwarto drzwi. Usłyszałam odgłosy bójki, a potem poczułam, jak przeciska się obok mnie kilka osób. Potem zapadła cisza. Rozejrzałam się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 50/2014

Kategorie: Książki