Próbując racjonalnie zmierzyć się z działaniami, myśleniem i wizją funkcjonowania Polski rządzonej od ponad dwóch lat przez ekipę Prawa i Sprawiedliwości pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego (dla przyjaciół – naczelnika), co i rusz walimy bezradną głową w mur nie do pokonania. Ostatnie dwa lata utwierdzają nas w głębokim, żywionym przez dużą część społeczeństwa już sporo wcześniej przekonaniu, że świat poza Polską nie istnieje. Można by oczywiście tu się zatrzymać przy doświadczeniach, a raczej ich kompletnym braku, samodzielnych i bezpośrednich kontaktów Kaczyńskiego z zagranicą. Po prostu ich nie było, tego nie da się odwrócić. Istnieją oczywiście jakieś kurorty, jakieś miejsca, skąd rodzina śle zarobione dutki, i inne, które znamy z pocztówek, ale kto by to brał na poważnie! Jakieś inne państwa, rządy, polityki, wrażliwości, krzywdy, nieszczęścia, kataklizmy. Na tym mocnym fundamencie odmowy istnienia świata poza Polską Kaczyński et consortes uprawiają od początku, ale z wyraźnym przyśpieszeniem, politykę krajową. Gdzieś jednak umyka poważny wymiar tego, że nie jesteśmy samotną wyspą. Coś trzeba było zrobić ze wzrostem znaczenia i nasileniem obecności tolerowanego, wspieranego, hołubionego wręcz neofaszyzmu i radykalnej prawicy (tę fascynację zresztą, chociaż może nie tak demonstracyjnie, PiS podziela z innymi siłami politycznymi rządzącymi wcześniej – to efekt zaczadzenia narodowego). I tak PiS wyciągnęło bublowatą, nie wiadomo do czego służącą ustawę o IPN – instytucji, której powstanie było kontrowersyjne, kuriozalnej i szkodliwej, co wykazały kolejne, w tym ostatnie, lata. Udało się wywołać kilka wojen międzynarodowych, w tym z USA („naszym” najważniejszym sojusznikiem, który właśnie oświadczył, że sojuszniczość wisi na włosku – ile można osiągnąć jedną ustawą przygotowaną przez wiceministra Jakiego i posłankę Pawłowicz!) i z Izraelem. Z Izraelem, rządzonym od lat przez podobnie prawicowo-nacjonalistycznie odleciane formacje. Polska, często wbrew innym krajom europejskim, wspierała politykę rządów izraelskich bezkrytycznie, pozwalało to spuścić zasłonę milczenia na wszechobecny, nieusuwalny polski antysemityzm, nieprzepracowanie w skali społeczeństwa kwestii polskiego współudziału w Zagładzie. W największym skrócie, zbierając dostępne ustalenia naukowe, opisał to – już po „Sąsiadach” Grossa – Stefan Zgliczyński w książce „Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali”. Dzisiaj ten antysemityzm przestał bulgotać pod powierzchnią. Tolerowany i ze wsparciem władz, właśnie wybuchnął. Bardzo ciekawą tezę, która pomoże zrozumieć gigantyczną irracjonalność tak prowadzonej polityki, niezwykle przenikliwie sformułował ostatnio publicysta portalu wPolityce Piotr Skwieciński (z pełnym przekonaniem piszę, że być może jeden z ostatnich prawicowych publicystów, których należy czytać z uwagą i na poważnie). Otóż w tekście „Uboczny skutek sukcesu, czyli dlaczego rządzący nie czuli, że ustawa o IPN może spowodować pożar” komentator ten napisał m.in.: „Sukcesem był fakt, że polskiej prawicy, która od początku lat 90. miała pod górkę i była przedmiotem ataków ze strony dominujących ośrodków medialnych i intelektualnych, udało się wytrzymać ten nacisk za pomocą – między innymi – wytworzenia całkowicie własnego świata. W bardzo wielkim stopniu niekrzyżującego się ze światem liberalnego mainstreamu. Pod wieloma względami od niego odizolowanego. Za pomocą wytworzenia całkowicie własnego, w dużej mierze zamkniętego, obiegu intelektualnego”. I tak wyrosło całe pokolenie polityków, którym „często kompletnie obcy jest świat inny niż ich. Interpretacje odmienne niż te, obowiązujące w ich świecie. I nieznający wrażliwości innych niż polskoprawicowa”. Stąd jego konkluzja: „I to jest jedna z przyczyn, dla których politycy formacji IV RP kompletnie nieświadomie wmanewrowali kraj w międzynarodowy kryzys, a potem – wraz z większością tej formacji – strasznie się zdziwili, skąd on się wziął. Bo w ich świecie pojęć, w świetle dostępnej w tym świecie wiedzy, nie było ku temu jakichkolwiek powodów. A innego świata wielu z nich już po prostu nie zna”. Dodałbym, że w tym świetle wszystko, o co rozbija się niemożność zrozumienia tej formacji – nabiera wreszcie sensu. Poza Polską świat nie istnieje, a wszyscy Polacy byli od zawsze w każdych okolicznościach święci, niepokalani i męscy. Trwają prace nad ustawą, która da temu wyraz także poza Polską. Drżyj, Watykanie i Franciszku. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint