Nic tak dobrze i tak szybko nie kwitnie w czasach dobrej zmiany jak nawalanka. I nie myślimy tu o kibolach z coraz większą liczbą patriotycznych bejsboli. Ani o grupach rekonstrukcyjnych lubujących się w odtwarzaniu rzezi i mordów. My patrzymy szerzej. Na najważniejszych żołnierzy PiS. Na media prawicy. Mają one wielu hetmanów. Ale wszyscy jakby tacy sami. Wszyscy wpatrują się w budynek przy ul. Nowogrodzkiej. Wszyscy nasłuchują szeptu prezesa. Tak stresująca robota, że nikt nikogo nie lubi. Nawalanka jest powszechna. A największa o to, kto jest najwspanialszym bohaterem na prawicy. No kto? Czy jest tak, jak pisze Piotr Lisiewicz z „Gazety Polskiej”, że „wszystkie te Karnowskie, Zaremby, Skwiecińskie oraz inne tuzy »wSieci« w pieluchach jeszcze biegały, gdy nasz obóz był w totalnej defensywie”? I że „wszyscy wiedzą, że jeśli nasz obóz zacznie przegrywać, bracia Karnowscy natychmiast z niego czmychną”. Zaiste, miłuje się ta prawica bardzo. Żeby tylko z tej miłości się nie podusili. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint