Mieszkańcy Olsztyna stawiają na fachowców, a nie polityków Pierwszą turę przedterminowych wyborów na prezydenta Olsztyna wygrał kandydat PSL, partii, która w mieście nie ma ani jednego radnego. Ale to radni z klubu Ponad Podziałami postawili właśnie na Piotra Grzymowicza, byłego wiceprezydenta, którego półtora roku temu wyrzucił z ratusza aresztowany pod zarzutem gwałtu i molestowania urzędniczek prezydent Czesław Małkowski. W drugiej turze Grzymowicz będzie walczył o zwycięstwo z Krzysztofem Krukowskim, nieznanym wcześniej kandydatem Platformy Obywatelskiej. Obaj mają tytuły doktorów. Obu wspierali liderzy ich ugrupowań: do pierwszego przyjeżdżał Waldemar Pawlak, a do drugiego Grzegorz Schetyna i cały tłum ministrów. Ostateczny bój między nimi rozegra się w drugiej turze, 1 marca. Jak królik z kapelusza Te wybory to przede wszystkim sprawdzian siły rządzącej PO. Szczególnie w zderzeniu z PiS. Po seksaferze w olsztyńskim ratuszu, która wybuchła rok temu, a zwłaszcza po aresztowaniu Małkowskiego, Platforma praktycznie rządziła Olsztynem. A formalnie od trzech miesięcy, po odwołaniu Małkowskiego w referendum. Jego miejsce zajął dotychczasowy zastępca Tomasz Głażewski, natomiast wiceprezydentem – też z PO – była Anna Wasilewska. Ale że Głażewskiemu „detektywi” z IPN wyciągnęli jakieś niejasne powiązania z SB, to właśnie Wasilewską lokalni działacze Platformy wystawili do walki o prezydencki fotel. Tymczasem centrala powiedziała „Stop! Nie tędy droga!”. – Żeby mieszkańcy Olsztyna odczuli, że nastąpiła zmiana, trzeba zaproponować im nowe twarze i nowy styl rządzenia – przekonywał poseł Janusz Cichoń, były prezydent miasta jeszcze przed Małkowskim. I to on jak królika z cylindra wyciągnął 36-letniego Krzysztofa Krukowskiego, doktora zarządzania z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. W szeregach miejscowej Platformy zawrzało. Ale już następnego dnia zwyciężyła dyscyplina partyjna i jak jeden mąż, łącznie z Wasilewską, wszyscy poparli nowego kandydata. Czasu było mało, więc kampania szybko nabrała rozpędu. Do Olsztyna zaczęli zjeżdżać członkowie rządu, a każdy przywoził dobre wieści. Ogłaszali je w towarzystwie Krukowskiego. Wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski obiecał 150 mln zł na budowę sieci kanalizacyjnej, dzięki czemu olsztynianie unikną podwyżek opłat za wodę. Minister sportu Mirosław Drzewiecki poparł pomysł zorganizowania w Olsztynie mistrzostw świata w siatkówce w 2014 r. Mogą się one odbyć w nowej hali, na którą kasę ma wyłożyć rząd. Sama radość! Zawsze ten sam Prawo i Sprawiedliwość nie skalało się władzą w mieście, mogło więc postawić na stałego faworyta – Jerzego Szmita, który w stanie wojennym odsiedział trzy miesiące, imał się różnych zajęć menedżerskich, dwukrotnie przegrał w wyborach do Sejmu, krótko był marszałkiem województwa, przedostatnio dwa lata spędził w Senacie, a do olsztyńskiego ratusza startował po raz trzeci. Wcześniej dwa razy przegrał z Małkowskim. Wizja była więc jasna: skoro teraz nie ma najgroźniejszego przeciwnika, to drzwi do gabinetu prezydenta stoją dla Szmita otworem. A dla centrali PiS miał to być test na skuteczność, która zaowocuje zwycięstwem nad PO i napędzi wiatru w żagle. Pewnie był o tym przekonany Jarosław Kaczyński, który w końcówce kampanii jak wicher przeleciał Olsztyn wzdłuż i wszerz, namawiając do głosowania na „jedynego sprawiedliwego”. – Prezydentem powinien być człowiek, który stał zawsze po dobrej stronie – argumentował prezes PiS w czwartek, 12 lutego (gdy u Krukowskiego był Schetyna). Następnego dnia przypłynęły dwie panie z reklamowej „trójki żeńskiej” PiS: Aleksandra Natalli-Świat i Grażyna Gęsicka. W otoczeniu miejscowych posłów wprowadziły kandydata do hali widowiskowej, gdzie w iście amerykańskim stylu Szmit przedstawił swój program i rodzinę, a potem wystąpił artysta kabaretowy Jan Pietrzak. Sukcesu Baracka Obamy Szmit jednak nie powtórzył. 15 lutego głosowało na niego tylko 19% wyborców i zajął dopiero trzecie miejsce. W dogrywce nie wystąpi. Stara gwardia nie rdzewieje Najmocniejszym atutem Piotra Grzymowicza, przedsiębiorcy oraz wykładowcy, ale budownictwa, stał się fakt wyrzucenia go z posady wiceprezydenta. Uczynił to we wrześniu 2007 r. tracący spokój Czesław Małkowski. Po sześciu latach współpracy. Grzymowicz był oparciem gospodarczym prezydenta, byłego nauczyciela, byłego sekretarza gminnego PZPR, byłego cenzora i byłego działacza SLD, który w 2005 r. porzucił partię i związał się z klerem. Ustawiczna promocja własnej osoby przyniosła mu jednak rezultaty – w 2006 r. Małkowski wygrał w pierwszej turze i znów wziął na zastępcę Grzymowicza.
Tagi:
Marek Książek