Piknik Wyborcza Babka

Czy lobby kobiece przekona Polaków, że „najlepszym posłem jest posłanka”?  Postanowiły być mądrzejsze niż cztery lata temu. Wtedy żadna kandydatka nie znalazła się w czołówce list krajowych AWS, ROP i PSL. W Sejmie kończącej się kadencji było 13% kobiet, w samorządach jest 14%. Przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi stworzyły silniejsze lobby. Tak powstała Przedwyborcza Koalicja Kobiet, która wybiera niekonwencjonalne metody. Kandydatki i ich sympatyczki organizują imprezy w rodzaju Ciacho Przedwyborcze – piknik, na którym poza programem kobiety zaprezentowały ulubione nagrania, a wszystkie spróbowały zbudować jedną wieżę, choć z różnych elementów. Wieżę, która się nie zawali. W Poznaniu planowana jest wyborcza kawalka-da zmotoryzowanych kandydatek, w Wałbrzychu odbędzie się Piknik Wyborcza Babka, zaś Stowarzyszenie Awans zaprasza do baru U Stasia. Przedszkole ważniejsze od wojska W koalicji (motorem jest Ośrodek Informacji Środowisk Kobiecych OŚKA) jest 50 organizacji na rzecz kobiet. Nie popierają konkretnych kandydatek, raczej zachęcają, by głosować na kobiety, które wyborca szanuje. – Nie jesteśmy apolityczne, tylko ponad podziałami – tłumaczą w koalicji. Jednak porozumienie nie jest pełne, do koalicji nie zgłosiła się żadna z pań z AWSP, pewnie dlatego że te zorganizowane chciałyby wiedzieć, czy kandydatka popiera legalność aborcji z tzw. względów społecznych. I raczej oczekują odpowiedzi twierdzącej. Ich atutem jest dorobek minionej kadencji. Nie ma chyba posła, który by powiedział, że te 13% w parlamencie marnie pracowało, a niektórzy przyznają, że panie są solidniejsze od posłów. – Należymy do koalicji – mówi Wanda Nowicka (warszawska lista SLD), liderka Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. – Chcemy apelować do społeczeństwa, by głosowało na kobiety, jeśli mają mądry program. By nie zdarzało się, że małżeństwo głosuje tak, jak mąż zadecydował. Przecież nie może być tak, że wojsko jest zawsze problemem ważniejszym od przedszkoli. A dopóki w parlamencie dominują mężczyźni, tak będzie. Dość adoracji Koalicja zadbała o pieniądze, dostała je z ONZ-owskiego funduszu na rzecz kobiet. Potem opracowała 10 pytań, które rozesłano kandydatkom. Musiały powiedzieć między innymi, czy są za przywróceniem urzędu pełnomocnika ds. kobiet (teraz jest ds. rodziny), za edukacją seksualną i pełną dostępnością środków antykoncepcyjnych oraz za wyrównaniem szans kobiet i mężczyzn na rynku pracy. Odpowiedzi pozwolą lepiej promować kandydatki. Następne uderzenie – spotkanie z liderami sześciu komitetów wyborczych, którzy mają powiedzieć konkretnie, co ich ugrupowanie chce zrobić w sprawach społecznych, najbliższych kobietom. Kandydatki już wiedzą, że i w tych wyborach znalazły się w trudnej sytuacji. O konieczności szanowania kobiet szybko przekonała się PO. W ich prawyborach kobiety zajęły dobre miejsce. SLD i UW zgodziły się na 30-procentowy udział kobiet na listach wyborczych. Niestety, wiele z nich znalazło się na marnych pozycjach. Lepiej jest w SLD: 36% to kobiety, w pierwszej piątce na listach jest 17%. W UW 31% to panie, w czołówce jest tylko 2%. Inne ugrupowania zignorowały parytet. Na ich listach jest poniżej 20% kobiet, w AWS tylko 13%. Przyszłe posłanki mają dobre hasła: „Dość adoracji – chcemy reprezentacji”, „Jesteśmy polityczne”, „Zamienię kuchnię na parlament”, „Najlepszy poseł to posłanka”. Choć właśnie tu pojawiają się pretensje i zarzuty zawłaszczenia. – Nie chcę jątrzyć przed wyborami – mówi kandydatka, która uważa, że inne ugrupowanie zabrało jej hasło. I słusznie, że nie jątrzy. Jedność będzie ich atutem. Na razie jednak pojawiła się nowa, konkretna inicjatywa. Przedstawicielki pięciu ugrupowań przyjęły pakt o nieagresji. W Przedwyborczej Koalicji twierdzą, że było im przykro. O pomyśle, który przyjmują życzliwie, wolałyby nie dowiedzieć się z prasy. Jednak inicjatorka paktu, Marta Mordasewicz-Zubrzycka z PO, uważa, że wszystko jest w porządku, bo koalicja nie ma wyłączności na mądrość. – Zgodziłam się na udział w pakcie, bo sądzę, że jest to dobry list intencyjny do społeczeństwa, by głosowało na kobiety – tłumaczy Mirosława Kątna (warszawska lista SLD), przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka. – Oczywiście, nie zmienię swoich poglądów. Jestem w dobrej sytuacji. Problemami dzieci, a więc najsłabszych, zajmuję się od 30 lat i świetnie wiem, co trzeba dla nich zrobić. Choćby skutki reform – należy je złagodzić. A ten parlament nic dla dzieci nie zrobił. I to zmienię, jeśli zostanę wybrana. – Jeśli zostanę wybrana

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 36/2001

Kategorie: Wydarzenia