W 2005 r. uwolniono czynsze w budynkach prywatnych, a odzyskanie kamienicy stało się okazją do znakomitego biznesu Mimo deklaracji polityków wciąż nie powstały rzetelne założenia ustawy reprywatyzacyjnej. Bez niej rozwój wielu polskich miast, a szczególnie Warszawy, może zostać zatrzymany na wiele lat ze względu na liczbę roszczeń reprywatyzacyjnych. Brak uregulowań oznacza również codzienne dramaty lokatorów mieszkań komunalnych, oddawanych wraz z budynkami tzw. prawowitym właścicielom. Dekret Bieruta Gdy 26 października 1945 r. uchwalono dekret o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy, głównym jego celem była pomoc w odbudowaniu miasta ze zniszczeń wojennych. Nie dało się tego zrobić bez przejęcia przez państwo gruntów od prywatnych właścicieli. Wielu z nich zginęło lub zaginęło podczas wojny. Odszukanie ich lub ich spadkobierców trwałoby latami. Warszawa stała się właścicielem wszystkich terenów w granicach miasta sprzed 1939 r. Jednocześnie dekret nie nacjonalizował budynków stojących na tych gruntach. Przedwojenni właściciele mogli się zgłosić z wnioskiem o przyznanie prawa wieczystej dzierżawy lub zabudowy gruntu w ciągu sześciu miesięcy od przejęcia gruntu przez miasto. Dzięki takim zmianom prawnym ruszyła odbudowa najbardziej zniszczonych dzielnic centralnych. Kwestią własności budynków się nie przejmowano, ponieważ w ogromnej większości i tak były to ruiny. Często na ich miejscu wznoszono nowe gmachy w kształcie zupełnie innym niż przedwojenne. Projektowano osiedla, nie zwracając uwagi na przedwojenny podział gruntów, ale zgodnie z bieżącym zapotrzebowaniem. Wnioski dawnych właścicieli, które mogli zgłaszać, były zwykle odrzucane pod różnymi pretekstami. Często uzasadnienie takich decyzji pozostawiało wiele do życzenia, jednak w toku odbudowy miasta nie martwiono się tym. Początki problemów Problemy pojawiły się w momencie rozpoczęcia transformacji systemowej. Już w latach 90. powstało lobby kamieniczników, zrzeszające tzw. pokrzywdzonych przez dekret Bieruta. Domagali się oni zwrotu budynków na drodze sądowej, uzasadniając to faktem, że oni lub ich przodkowie złożyli w roku 1945 stosowne wnioski, które odrzucono wbrew procedurom. Problem stał się jeszcze bardziej palący od kwietnia 2005 r., kiedy to uwolnione zostały czynsze w budynkach prywatnych. Odzyskanie kamienicy stało się okazją do zrobienia znakomitego biznesu. Wykładając niewielkie środki na postępowanie w sądzie tzw. prawowici właściciele odzyskiwali budynki w samym centrum miasta. Z biegiem czasu pojawiły się wyspecjalizowane grupy odzyskiwaczy kamienic. Do dziś trwa w Warszawie proceder skupowania roszczeń od dawnych kamieniczników lub ich spadkobierców. Nazwiska niektórych biznesmenów starających się o zostanie potentatami na rynku nieruchomości są w Warszawie powszechnie znane. Najbardziej operatywni, wykorzystując reprywatyzację, pozyskali nawet kilkadziesiąt kamienic w najatrakcyjniejszych punktach miasta. Problemem stało się również odzyskiwanie gruntów. Najgłośniejsza tego typu sprawa dotyczy działek na placu Defilad w centrum Warszawy – ich nowi właściciele szantażują miasto, blokując jakiekolwiek prace renowacyjne i inwestycje w tym miejscu. Jeden z nich zasłynął wystawieniem na swojej działce ogromnego, szpecącego krajobraz billboardu. W tym roku batalię sądową przeciw miastu rozpoczęli także byli właściciele gruntów, na których stoi Stadion Narodowy. Pojawiają się również roszczenia do działek zajmowanych przez domy wybudowane po 1945 r., a także budynki publiczne. W obecnym stanie prawnym zwrotowi bezwzględnie nie mogą podlegać jedynie tereny, na których znajdują się drogi. Wysiedleni lokatorzy i miasto bez inwestycji W Warszawie zgłoszono niemal 17 tys. wniosków reprywatyzacyjnych. W latach 2008-2011 zreprywatyzowano kamienice, w których znajdowało się ponad 2,6 tys. mieszkań. Dla lokatorów tych budynków reprywatyzacja oznacza rosnące czynsze, a docelowo zwykle eksmisje, ponieważ nawet dobrze zarabiające osoby nie są w stanie płacić kilkudziesięciu złotych za metr kwadratowy, a często takich sum domagają się kamienicznicy. Rocznie wykonywanych jest w Warszawie ponad 400 eksmisji z prywatnych budynków czynszowych, głównie zreprywatyzowanych. Ten trend, według władz lokalnych, ma się utrzymać, a nawet nasilić. Wciąż w ramach reprywatyzacji będzie traconych więcej mieszkań komunalnych, niż miasto zamierza wybudować. W budynkach, wobec których toczy się postępowanie reprywatyzacyjne, wstrzymane zostały również wszelkie remonty i naprawy. Władze dzielnic, aby uniknąć posądzenia o „niegospodarność”, nie chcą podwyższać standardu w kamienicach,
Tagi:
Piotr Ciszewski