Piraci monetą przetargową

Piraci monetą przetargową

Władze samozwańczej Republiki Somalilandu liczą na to, że wojna z piratami zapewni im poparcie i uznanie na arenie międzynarodowej Korespondencja z Hargejsy Mury więzienia w Hargejsie górują nad miastem, dając cień tutejszym handlarzom i znudzonym żołnierzom, którzy żują liście halucynogennego khatu. Naprzeciwko aresztu fryzjer zwija się jak w ukropie, mechanik z sąsiedztwa próbuje naprawić rower kamieniem. – Zjeżdżaj stąd! Fuck you! – wykrzykuje jeden z żołnierzy, wymachując karabinem. W wypłowiałym mundurze i w czerwonych japonkach robi raczej komiczne wrażenie. Jego koledzy nie reagują, więc bierze sprawy w swoje ręce i próbuje wypłoszyć białego przybysza z aparatem. Nie żartuje. Walka z piratami, osadzanymi w miejscowym więzieniu, to dla Somalilandu, leżącego tuż nad Zatoką Adeńską, wręcz kluczowa kwestia. Od czasu ogłoszenia secesji od Somalii w 1991 r. Somaliland nie miał dotąd takiej okazji do nawiązania lepszych relacji z państwami Zachodu. Jako samozwańczy kraj wciąż nie został uznany przez żadne państwo. Dwie dekady stabilnych rządów islamistów zapewniły szybki – jak na trudne warunki Rogu Afryki – rozwój gospodarczy. W przeciwieństwie do Somalii jest tu bezpiecznie, teoretycznie panują standardy demokratyczne, choć korupcja szerzy się na każdym kroku. – Somaliland przejął po brytyjskich kolonizatorach poszanowanie prawa, a włoskim dziedzictwem Somalii jest mafia. Tam roi się od czarnoskórych mafiosów niczym z Neapolu – żartuje jeden z setek wymieniaczy waluty w stolicy. Siedzą na ulicy za wózkami lub taczkami pełnymi pieniędzmi. Za dolara płacą pokaźny zwitek, niemal 6 tys. szylingów Somalilandu. Mimo suszy i klęski głodu, które dotknęły ostatnio Róg Afryki, w stolicy można zjeść za to kilka obiadów. Dla porównania 600 tys. szylingów oczekuje „przewodnik”, który obiecuje wprowadzić mnie do nowego więzienia piratów w Hargejsie. Oczywiście drogą nieoficjalną. – Drugie tyle będziesz musiał zapłacić osadzonym, by zgodzili się z tobą porozmawiać – zaznacza na wstępie. Nie ukrywa, że to swoisty kontrakt na przyjaźń. Jeśli nie zapłacę, doniesie odpowiednim służbom. Mięso armatnie Piraci to wciąż gorący temat na somalijskim wybrzeżu. Przestali już działać na własne ryzyko, mają zleceniodawców, którzy wyposażają ich w kałasznikowy, lepsze łódki, ale często traktują jak mięso armatnie. – Narażamy swoje życie, ale dostajemy tylko ćwierć okupu – opowiadał były pirat w wywiadzie dla miejscowej gazety. Jego zleceniodawcy pochodzili z Jemenu i Kenii. Na somalijskim wybrzeżu piractwo to wciąż świetny biznes. Młodzi chłopcy marzą, by iść w ślady znanych lokalnie rozbójników, którzy pławią się w luksusach. Często na zostanie piratami decydują się członkowie rodziny pirata, który zginął lub którego pojmano. W somalijskim systemie klanowym wciąż ważna jest zemsta. Dekadę temu zanotowano 335 prób ataków na statki. W poprzednim roku piraci atakowali na świecie 895 razy, przy czym ponad połowa prób miała miejsce na wodach Zatoki Adeńskiej i w okolicach wybrzeża somalijskiego. Licznik wciąż bije: do połowy stycznia tylko u wybrzeży Somalii rozbójnicy podjęli osiem prób porwania statków. Są nie tylko coraz lepiej uzbrojeni, lecz także coraz brutalniejsi. Gra toczy się o niebagatelną stawkę: wedle amerykańskich szacunków aż 12 bln dol. rocznie. Władze Somalilandu dostrzegły szansę w walce z piratami. – To może być krok w stronę uznania naszego państwa przez ONZ i USA. Pora, by świat zauważył nasz rozwój i starania podjęte w kierunku suwerenności – przekonywał Ahmed Mohamed Silanyo, prezydent i zarazem szef rządu. Jeden z ministrów, który nie zgadza się na oficjalną rozmowę, przyznaje, że dopóki problem piractwa na Oceanie Indyjskim pozostaje nierozwiązany, dopóty Somaliland ma duże szanse na uznanie go przez światową społeczność za niepodległe państwo. – Potem się o nas zapomni, bo kto by chciał się zajmować problemami pustynnego kraju w Rogu Afryki – ubolewa. Dlatego władze Somalilandu wypowiedziały wojnę piratom: w ciągu dwóch lat w więzieniach zamknięto ich ponad 300. Ale tak naprawdę Somalilandczycy nie mają narzędzi, by tę wojnę wygrać. W republice nie funkcjonuje żadne prawo, które pozwoliłoby karać morskich rozbójników za napady na statki. W Holandii skazano somalijskich piratów na siedem lat pozbawienia wolności, w USA na dożywocie, a trybunał w jemeńskiej Sanie orzekł nawet karę

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2012, 2012

Kategorie: Świat