PiS: miło już było

PiS: miło już było

20.07.2017 Warszawa Sejm 46. posiedzenie Sejmu VIII kadencji N/z Jaroslaw Kaczynski i poslowie PiS fot. Jacek Dominski/REPORTER

100 dni Morawieckiego to klęska. A teraz przychodzi czas wewnętrznych wojen Na prawicy rozlewa się defetyzm. „PiS ucieka w politykę zastępczą i wygląda to na początek równi pochyłej” – to Rafał Ziemkiewicz w tygodniku „Do Rzeczy”. „PiS przestał narzucać polityczną narrację i skupił się na gaszeniu pożarów. Mateusz Morawiecki nie ma zbyt wielu powodów do radości z okazji studniówki swego premierostwa. Wielu polityków obozu PiS w wewnętrznych rozmowach coraz częściej pyta: Z czyjej winy aż tyle rzeczy idzie nie tak?” – to z kolei Piotr Semka, w tym samym tygodniku. Winnego wskazuje Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny „Gazety Polskiej”. To pisowski prezydent Andrzej Duda. „Duda miał szansę na to, by zapracować na schedę po Kaczyńskim. Po dwóch kadencjach prezydenckich mógłby stać się prawdziwym liderem tej formacji. Okazał się jednak wielkim rozczarowaniem”. Z kolei Michał Karnowski z tygodnika „Sieci Prawdy” jako kłopot obecnej władzy wskazuje ustawę o IPN i proponuje szybkie wycofanie się z niej. „Jakaś forma wyjścia z ustawy jest nieunikniona – mówi. – Owszem, to jest trudne, ale lepsze niż dalsze pogarszanie sytuacji. Opozycja nazwie to kapitulacją, ale to po prostu racjonalna polityka”. I jeszcze jeden cytat: „Nie ma co ukrywać – to nie jest najlepszy czas dla partii rządzącej. Ba, ostatnie trzy miesiące to na wielu płaszczyznach zwyczajna katastrofa”. Tak zaczyna się wpis na portalu Salon24 zatytułowany „Alarm dla PiS. Czas wziąć się do pracy, bo skończycie jak Platforma Obywatelska”, a reklamowany czerwonym paskiem „Nie przegap”. Katastrofa co drugi dzień Nic więc dziwnego, że PiS 100 dni premiera Morawieckiego świętowało minorowo. Nikt nie mówił o sukcesach, trzymano się tezy, że premier trafił na trudny czas i się rozpędza. No bo trudno mówić o sukcesach, jeżeli każdy tydzień przynosił katastrofę. Katastrofą była ustawa o IPN i związane z nią wypowiedzi premiera, że Żydzi też są współodpowiedzialni za Holokaust, a w roku 1968 Polski nie było. Katastrofą były kwiaty na grobach Brygady Świętokrzyskiej. Katastrofą okazały się stosunki z USA, bo premier i prezydent są w Białym Domu persona non grata. Katastrofą są nagrody, które wypłacił sobie rząd Beaty Szydło, w sumie 1,5 mln zł, a których wysokość została ujawniona. Wcześniej Morawiecki zdążył ujawnić swoje marzenie o rechrystianizacji Europy. A także pogląd, że przemoc „pojawia się częściej w związkach nieformalnych, a nie tych usankcjonowanych prawnie”. Miał być technokrata, wyszedł gawędziarz u cioci na imieninach. Ta seria musiała zrobić w PiS wrażenie, więc sięgnięto po „fachowców”. Do kancelarii premiera wrócił duet specjalistów od PR, Piotr Matczuk i Anna Plakwicz. To ich spółka Solvere zajmowała się kampanią „Sprawiedliwe sądy”, zleconą przez Polską Fundację Narodową. Billboardy, strona internetowa i opowieści, że jakiś sędzia ukradł kiedyś kiełbasę, to ich robota. Jeszcze ciekawsza jest cena tego propagandowego szajsu. Według oficjalnej informacji podanej przez PFN firma Matczuka i Plakwicz miała zarobić na kampanii billboardowej 240 tys. zł. Ale oprócz tego, jak podał portal Onet.pl, Solvere wystawiła PFN cztery faktury: za badania socjologiczne na kwotę 44 987,69 zł, za promowanie treści internetowych na kwotę 246 000 zł, za produkcję TV, VoD i viral na kwotę 615 000 zł i za druk broszury na kwotę 285 360 zł. Czyli na 1 192 337,69 zł. Te sumy kompromitują i Polską Fundację Narodową, i firmę Solvere. Tę pierwszą dlatego, że tak lekko traktuje publiczne pieniądze, tę drugą – bo nie zna umiaru. I teraz tacy rycerze mają bronić wizerunku premiera… Skracanie frontów Innym pomysłem na ratowanie notowań Morawieckiego jest skracanie frontów. W Sejmie pojawiło się kilka projektów nowelizacji. Dotyczą one m.in. ustawy o ustroju sądów powszechnych, o Sądzie Najwyższym, a także o trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym i statusie sędziów TK. Politycy PiS oficjalnie mówili, że te projekty to krok w kierunku spełnienia oczekiwań Komisji Europejskiej. Wcześniej sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny przesunęła na nieokreśloną przyszłość obrady nad społecznym projektem całkowitego zakazu aborcji. Rządzący potwierdzają też, że są zdecydowani na wycofanie się z niektórych zapisów ustawy o IPN. Na dno szuflady trafiły pomysł repolonizacji mediów i ustawa o pracowniczych programach kapitałowych. A także projekt

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2018, 2018

Kategorie: Kraj