PiS przegra!

Część komentatorów przewiduje zwycięstwo PiS. Zauważam nawet powstawanie minimody na jego wróżenie i z nieco masochistycznym cierpieniem robią to także zdecydowani przeciwnicy partii Kaczyńskich. Otóż ja uważam, że PiS przegra, i robię tę wróżbę z przyjemnością, bo tego chcę. Ale nie wróżę na podstawie chcenia, lecz na podstawie tendencji wyborczych. Najpierw jednak o tym, co będę uważał za przegraną PiS, i sądzę, że mój punkt widzenia w tej sprawie pokrywa się dokładnie z tym, co sądzi sam premier. Przegraną PiS będzie powstanie takiej sytuacji, w której ważniejszy Kaczyński, czyli Jarosław, nie zdoła odtworzyć konstelacji podobnej do niedawnej koalicji, to znaczy takiej, w której mógłby odgrywać rolę dyktatora. Tylko taki wynik będzie wygraną PiS i tylko taki wynik za wygraną uważa jej lider. Każdy inny będzie porażką, dużą albo straszną, zależnie od szczegółów powyborczych. Pełna władza osobista, władza jednostki, jeżeli to możliwe, niczym niekrępowana, a już najmniej konstytucją, to jest marzenie i cel Kaczyńskiego. Już ją miał, choć kulejącą, i się rozpadła przez porażkę prowokacji wymierzonej w Leppera, która miała owo utykanie wraz z liderem Samoobrony usunąć, zachowując w koalicji tę partię, ale zdekapitowaną. Być może PiS zajmie pierwsze miejsce w wyścigu wyborczym. W nabijaniu wyborców w butelkę jest najsprawniejsze. Platforma, siła polityczna, której rządy są Polsce potrzebne, aby odsunąć paranoję od władzy, daje sobie narzucać fałszywe, choć chwytliwe scenariusze gry, nie ma tego talentu, aby wymyślić własny, a jak coś wymyśli, nie umie się tego trzymać. W najlepszym jak dotąd swoim przemówieniu Tusk rzucił trafne, bliskie prawdy przeciwstawienie – PiS to wschód, iść za PiS, to uciekać od Europy, to marsz ku Mińskowi, to Putin jako patron IV RP, to Polska jako skansen, jako dziwadło kontynentu. I nie potrafił się tej prawdy trzymać. Więc PiS może przyjść pierwsze, ale to jeszcze nie będzie wygrana. Wygraną będzie zdobycie większości absolutnej, co wydaje się prawie niemożliwe, albo pojawienie się w Sejmie kandydatów do roli przystawek, identycznej jak ta przećwiczona, także gdy chodzi o wynik. Czyli pojawienie się kandydatów do roli wasali partii kierowniczej trzymanych w posłuchu batem. Nie wykluczam, że Samoobrona i LPR wejdą do Sejmu, choć stoi to pod dużym znakiem zapytania. Ale czy będą gotowe do odegrania tej samej roli? Bardzo wątpię. A jeśli przystawek zabraknie do domknięcia dyktatorskiej konstrukcji dla Pierwszego Brata, to będzie porażka, nawet gdy powstanie koalicja rządowa z udziałem PiS, bo będzie to musiała być koalicja partnerska, duopol czy oligopol władzy, a więc jej zróżnicowanie, a nie monopol w rękach jednostki. Największe zagrożenie, jakie PiS przez ostatnie dwa lata stwarzało dla demokracji w Polsce i dla wolności obywateli, a mianowicie władza jednostki, która na dodatek lekceważy konstytucję i chce zniszczyć ustrój polityczny kraju, przestanie istnieć. I to będzie klęska Kaczyńskiego, nawet gdyby został premierem, co wydaje się w takiej sytuacji niemożliwe. Jestem prawie pewien, że Polacy nie dopuszczą do odtworzenia tego, co zakończyło się kraksą wcześniejszych wyborów. Nie wykluczam, że po wyborach może powstać koalicja PO-PiS, ale na pewno nie będzie to koalicja z wiodącą rolą PiS. Sądzę, że obie te partie zostaną poddane próbom zwartości i trudno powiedzieć, jak to wszystko się skończy, ale szansy na powtórkę ostatnich dwóch lat nie widzę. PiS więc przegra i przegra jego koncepcja polityczna, którą tu od początku nazywam chwastem, trującym chwastem. Ten blog jest przedrukowywany przez lewicowy „Przegląd”, choć ja za lewicowca się nie uważam. Więc parę słów do czytelników „Przeglądu”, którzy są wyborcami. Uważam, że elektorat lewicowy może bardzo dopomóc w pokonaniu „kaczyzmu”. Po pierwsze, nie zostając w domu w dniu wyborów. I po drugie, oddając głos użyteczny, to znaczy na ugrupowanie środkowej i lewej strony sceny politycznej, jakim jest LiD. Zapewne LiD nie wszystkim ludziom o lewicowej orientacji się podoba, ale w dniu wyborów warto myśleć pragmatycznie, za kotarą odłożyć emocje i wybrać tych, którzy mają największe szanse przybliżyć nasze wyobrażenia o Polsce do tych, jakie mamy. Przybliżyć, a nie spełnić, bo to się zdarza rzadko. To może zrobić tylko LiD. Nie przybliży tego głos oddany na lewicowe kanapy, choćby bardzo się podobały. I nie przybliży tego głos na Samoobronę z Leszkiem Millerem na pierwszym miejscu. Takie głosy to będą głosy za „kaczyzmem”, za jego dalszym trwaniem. KALENDARZ POŚCIGU ZA UKŁADEM Minęło 725 dni od rozpoczęcia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 40/2007

Kategorie: Blog