Wydawało się, że śmiesznie już było. W kampanii. Gdy Ogórek nieudolnie udawała konkurentkę Komorowskiego i Dudy. Śmiał się wtedy cały kraj. No, prawie cały. Bo bez części SLD, która sobie zafundowała tego samobója. Kto wtedy mógł przewidzieć, że to wcale nie był szczyt wzmożenia myślowego tej wybranki nie wiadomo kogo – bo do dziś nikt nie chce się przyznać do ojcostwa pomysłu. A szkoda, bo Ogórek ładnie rozwinęła swój talent komiczny. Równo miesiąc temu w tygodniku „dobrej zmiany” „wSieci” kucnęła przed Kaczyńskim. I to jak: „Na pewno jest wybitnym politycznym strategiem. Realizuje wizję Polski, wobec której opozycja jest kompletnie bezsilna. Potrafi w paru krótkich zdaniach sprowadzić opozycję do parteru i wykazać jej porażającą indolencję intelektualną”. Kiedyś Ogórek uwierzyła, że jest kandydatką. A teraz uwierzyła, że „dobra zmiana” i jej prezes będą trwać wiecznie. I że na długo będzie miała występy w mediach PiS, programy w TVP i dotacje do książek. A tu bęc. „Dobra zmiana” się zwija. Zobaczymy, do jakiego portu popłynie wtedy Ogórek. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint