Jeśli partie lewicowe nie różnią się niczym od liberalnych i konserwatywnych – to kogo reprezentują? Jest 11 marca 2022 r., wojna w Ukrainie trwa od dwóch tygodni. Życie polityczne w Polsce powoli budzi się z szoku, pojawiają się pierwsze sondaże, a parlament wraca do pracy. Mało kto wówczas przywiązywał do tego wagę, ale część obserwatorów mogła odnotować pewien istotny detal. Według portalu Politico, którego algorytm zbiera i zestawia wyniki badań sondażowych, Lewica w Polsce właśnie zanotowała drugi najsłabszy wynik, od kiedy w ogóle wróciła do Sejmu w 2019 r. Średnia jej notowań spadła do zaledwie 6%; Lewicę wyprzedziła nawet powszechnie krytykowana za popieranie Putina, teorie spiskowe i chuligaństwo polityczne skrajnie prawicowa Konfederacja. Tego samego dnia w Sejmie doszło też do głosowania w sprawie Ustawy o obronie ojczyzny. Wszyscy obecni na sali posłowie i posłanki Lewicy podnieśli rękę za projektem Jarosława Kaczyńskiego. I to mimo że wcześniej w komisji parlamentarnej odrzucone zostały wszystkie, nawet najłagodniejsze propozycje poprawek zgłaszane przez Lewicę. Gdy zaś jej posłowie i posłanki głosowali w Sejmie za ustawą, prowadzone przez Lewicę profile w mediach społecznościowych zajęte były gratulowaniem ponadnarodowym korporacjom – Coca-Coli, McDonald’s, Starbucksowi i domowi mody Gucci – wyjścia z Rosji. Młode działaczki Lewicy publikowały kolejne utrzymane w duchu socjalistycznej samokrytyki listy potępiające „naiwny pacyfizm” oraz „relatywizm” Zachodu, zbierając za to pochwały prawicowych publicystów. Nawet najstarsi wyborcy nie pamiętają takiego dnia, w którym Lewica poparłaby projekty Jarosława Kaczyńskiego, publicznie chwaliła Coca-Colę i McDonald’s, a na koniec dostała pochwałę od Tomasza Terlikowskiego. Czy trzeba być złośliwym, żeby widzieć między tymi wydarzeniami związek? Czy wręcz przeciwnie, to oczywiste, że Lewica traci, gdy nie mówi swoim głosem w żadnej istotnej sprawie, gdy w nieomal każdej z nich przestaje się odróżniać od głównego nurtu? Wszyscy razem? W sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę każde inne stanowisko niż potępienie zbrodni i ujęcie się za ofiarami byłoby moralnym i politycznym samobójstwem. Tyle że problem polskiej lewicy z jej tożsamością nie zaczął się 24 lutego 2022 r. Nasz kraj nie jest zresztą w tym odosobniony – partie i środowiska lewicowe na świecie również miotają się między radykalną odrębnością a zupełnym sklejeniem z głównym nurtem. Tożsamościowy problem dzisiejszej lewicy – pisanej małą i wielką literą – można streścić w jednym pytaniu retorycznym: w której z najważniejszych dziś dla świata spraw – czy to kapitalizmu i nierówności, czy katastrofy klimatycznej i czystej energetyki, czy bezpieczeństwa międzynarodowego, agresywnych szowinistycznych ideologii bądź niekontrolowanej potęgi internetowych monopoli – lewica mówi coś innego niż mainstream? W polskim kontekście pytanie to można uściślić: w czym Lewica różni się od lewego skrzydła ugrupowania Hołowni i centroliberalnych posłanek PO? Czym lewicowy program polityczny różni się zasadniczo od takiego samego pakietu liberalno-demokratycznego, pod którym z łatwością podpiszą się zarówno publicyści „Newsweeka”, jak i umiarkowanie konserwatywny mieszczanin? Czy szydercze określenie, którego lewica używała kiedyś wobec niemieckich Zielonych – neoliberałowie na rowerach – nie wraca właśnie do niej samej? To o tyle zabawne, że Lewica jest przeciwna budowie wielkiej „zjednoczonej opozycji” pod przewodnictwem Donalda Tuska. Jednocześnie ze swoimi poglądami doskonale się odnajduje pod tym samym parasolem – Unia Europejska, praworządność, kapitalizm z drobną korektą na rzecz równości, zielona gospodarka rynkowa, indywidualizm w życiu społecznym i poparcie dla zachodniej globalizacji pod amerykańskim patronatem w stosunkach międzynarodowych – co wszystkie inne partie, które miałyby taką formację tworzyć. Bo Lewica na tle głównego nurtu nie wyróżnia się ani bardziej dosadną krytyką kapitalizmu, ani bardziej stanowczym poglądem na energetykę albo zbrojenia, ani klarownym spojrzeniem na problematykę międzynarodową albo większą hojnością w polityce socjalnej. Nawet w tym ostatnim przelicytowało ją mocno Prawo i Sprawiedliwość. Resztki racjonalnej krytyki polityki zagranicznej USA i tradycyjny lewicowy sprzeciw wobec wojennego lobby koncernów zbrojeniowych zostały pośpiesznie złożone na ołtarzu jednomyślności. Lewicy znów pozostało wyróżniać się bardziej ciętym językiem w obronie mniejszości i szybszym adaptowaniem się do slangu wojen kulturowych importowanego z anglojęzycznego internetu, co niektórzy trafnie nazywają problemem kserolewicowości. Liberał+ I to widać już od kilku lat zarówno w badaniach
Tagi:
Adrian Zandberg, Anne Applebaum, antykapitalizm, badania społeczne, CBOS, Coca-Cola, Częstochowa, Donald Tusk, Dziennik Gazeta Prawna, F-35, Gucci, historia lewicy, Jarosław Kaczyński, Jemen, kapitalizm, klasa kreatywna, klasy społeczne, Konfederacja, konserwatyści, korporacje, Lewica, liberałowie, Łukasz Pawłowski, Mariusz Błaszczak, Mariusz Kamiński, McDonald's, media, media społecznościowe, Newsweek, Niemcy, Nowa Lewica, Nowoczesna, ONZ, opozycja, orientacja seksualna, Partia Razem, Partia Zielonych, partie polityczne, PiS, PO, podziały klasowe, Politico, polityka tożsamości, Polska 2050, polska lewica, polska polityka, polska prawica, poprawność polityczna, postkomunizm, prawica, prekariat, przemysł zbrojeniowy, relacje Polska-USA, Ryszard Petru, scena polityczna, SLD, socjaldemokracja, socjalizm, socjologia, sondaże wyborcze, społeczeństwo, stara lewica, Starbucks, Szwecja, Szymon Hołownia, teorie spiskowe, Tomasz Sakiewicz, Tomasz Terlikowski, Unia Europejska, USA, walka klas, Wielka Brytania, Władimir Putin, wojna rosyjsko-ukraińska, wojna w Jemenie, wojna w Ukrainie, wojny kulturowe, zakupy zbrojeniowe