W przyszłym roku ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych mogą wzrosnąć o 30%. A to dopiero początek W cieniu sporu o migrantów koczujących na białorusko-polskiej granicy w Usnarzu Górnym i stanu wyjątkowego ogłoszonego na terenie części województw podlaskiego i lubelskiego mają miejsce zdarzenia, których skutki wyjątkowo boleśnie dotkną nas już za kilka miesięcy. 14 lipca 2021 r. Komisja Europejska przyjęła liczący 4 tys. stron pakiet propozycji legislacyjnych mających na celu dostosowanie unijnej polityki klimatycznej, energetycznej, użytkowania gruntów, transportu i podatków do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55% do roku 2030 w porównaniu z poziomami z roku 1990. Nazwano go „Fit for 55”. I już wzbudził potężne kontrowersje. Komisja chce zmniejszenia zużycia energii elektrycznej w krajach Unii o co najmniej 9% do roku 2030, a 49% energii zużywanej przez budynki ma pochodzić z odnawialnych źródeł energii (OZE). Opłatami za emisję dwutlenku węgla – w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (EU ETS) – zostaną objęte nowe sektory, m.in. transport i budownictwo. Od roku 2035 wszystkie rejestrowane nowe samochody mają być bezemisyjne, czyli albo elektryczne, albo napędzane wodorowymi ogniwami paliwowymi. A to tylko część wyznaczonych przez brukselskich urzędników celów, których efektem ma być ograniczenie do minimum emisji gazów cieplarnianych. Pierwsze szacunki mówią, że osiągnięcie 40-procentowej redukcji emisji dwutlenku węgla w budownictwie i transporcie będzie możliwe przy cenie uprawnień do emisji na poziomie 170 euro za tonę w roku 2030. Dziś to kwota zbliżona do 60 euro za tonę i jest uważana za krytycznie wysoką. W konsekwencji w latach 2025-2040 tylko gospodarstwa domowe w krajach Unii mogą zapłacić dodatkowo 1,11 bln euro z powodu wzrostu kosztów związanego z wejściem w życie rozwiązań proponowanych przez Komisję. W mniejszym stopniu odczują to społeczeństwa bogate. Polacy natomiast muszą się liczyć z dramatycznymi konsekwencjami, gdyż zużywamy dużo energii, mamy wysoką emisję oraz niższe dochody. Pewne wyobrażenie na temat kosztów, które będziemy musieli ponieść, daje wywiad prezesa Polskiej Grupy Energetycznej Wojciecha Dąbrowskiego udzielony portalowi wnp.pl. Powiedział on, że transformacja polskiej energetyki będzie kosztować ok. 136 mld euro, czyli według obecnego kursu – 623 mld zł. Dla porównania – wydatki budżetu w roku 2021 sięgną 486,7 mld zł. Tyle będzie kosztowało zamknięcie części elektrowni węglowych i zastąpienie ich mniej emisyjnymi elektrowniami gazowymi. Będziemy też musieli zainwestować w budowę farm wiatrowych, elektrowni słonecznych, geotermalnych i jądrowych. Prezes Dąbrowski zaapelował o szybkie uwolnienie przez rząd cen prądu dla gospodarstw domowych, by spółki energetyczne uzyskały niezbędne środki na planowaną przez Komisję Europejską transformację. Ceny prądu powinny już w przyszłym roku wzrosnąć o 30%. A to oznacza, że gospodarstwo domowe, które teraz przeciętnie wydaje 260 zł na prąd, zapłaci 340 zł. I z pewnością na jednej podwyżce się nie skończy. Górnicze karuzele Zdumiewający jest brak aktywności rządu Mateusza Morawieckiego w obliczu tak poważnych wyzwań. Nie wiemy, co rządzący Polską sądzą o propozycjach Brukseli ani jak są przygotowani do negocjacji z Komisją Europejską. Opozycja również nie ma o tym pojęcia i siedzi cicho. Cóż, nasza chata z kraja. Jedyne, co obserwujemy, to ruchy kadrowe. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej 9 lipca rada nadzorcza odwołała z funkcji prezes Barbarę Piontek i dwóch członków zarządu. Pani Piontek długo nie porządziła. Fotel po Włodzimierzu Hereźniaku objęła 1 marca br. Teraz zastąpił ją Tomasz Cudny, w przeszłości prezes spółki Tauron Wydobycie. Karuzela stanowisk zakręciła się także w spółce PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. 30 czerwca br. rada nadzorcza odwołała prezes Wiolettę Czemiel-Grzybowską, która pełniła tę funkcję od kwietnia 2020 r. Obowiązki prezesa powierzono Norbertowi Grudniowi. 14 lipca br. rada wybrała nowego prezesa, którym został Krzysztof Kuśmierowski. Ten rozejrzał się w spółce i po sześciu dniach złożył rezygnację. Dwa dni po nim rada odwołała też Norberta Grudnia. 10 sierpnia br. kolejnym prezesem został Andrzej Legeżyński, a wiceprezesem… Krzysztof Kuśmierowski. Na takie karuzele kadrowe można sobie pozwolić, gdyż sytuacja w polskim górnictwie jest wyborna. W roku 2020 Jastrzębska Spółka Węglowa szorowała po dnie. Strata netto wyniosła
Tagi:
Andrzej Legeżyński, ekologia, emisja, energetyka, energia odnawialna, gospodarka, handel emisjami, Jastrzębska Spółka Węglowa, Komisja Europejska, Krzysztof Kuśmierowski, Mateusz Morawiecki, ochrona środowiska, PGE Górnictwo, polityka klimatyczna, polski węgiel, społeczeństwo, sprawiedliwa transformacja, węgiel, Wioletta Czemiel-Grzybowska, zanieczyszczenie powietrza