Czy podnosić podatki tylko posiadaczom jachtów i pałaców?

Czy podnosić podatki tylko posiadaczom jachtów i pałaców?

Każdy myślący polityk powinien mówić, że troszczy się o klasę średnią Prof. Ryszard Szarfenberg – dr. hab., prof. UW w Katedrze Metodologii Badań nad Polityką na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW. Przewodniczący Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciw Ubóstwu. Badacz polityki społecznej oraz problematyki ubóstwa i wykluczenia. Autor wielu publikacji z zakresu polityki społecznej, usług społecznych, nierówności, ubóstwa, marginalizacji i wykluczenia społecznego oraz pomocy społecznej i spółdzielczości socjalnej.   Czy Polski Ład to ład sprawiedliwy? – Bardziej sprawiedliwy pod względem podatków i składek. Przynajmniej jeśli się zgadzamy, że ci, którzy są zdolni dorzucić się do wspólnego przedsięwzięcia w większym stopniu, rzeczywiście powinni to zrobić. I gdy przemawia do nas argument, że zamożniejsi mogą nie tylko wnieść do systemu większe kwoty, ale i składać się na wspólne usługi i funkcjonowanie państwa w większych proporcjach. Z wyliczeń zarówno instytutu CenEA, jak i Ministerstwa Finansów wynika, że na propozycjach podatkowych zawartych w Polskim Ładzie straci 10% najbogatszych, a zyska 90% pozostałych. Na tym etapie możemy więc powiedzieć, że takie propozycje mogą przywrócić w polskim systemie podatkowym odrobinę sprawiedliwości. Przynajmniej idą w tym kierunku. Bo poprzedni system – z perspektywy sprawiedliwości społecznej czy redystrybucji – sprawiedliwy raczej nie był. A teraz wszystkie oczy są zwrócone na klasę średnią, którą oczywiście każdy rozumie, jak chce. Jedni kłócą się z drugimi, co jest sprawiedliwe i dobre dla klasy średniej. – Każdy myślący polityk powinien mówić, że troszczy się o klasę średnią. Bo co ma innego do wyboru? Gdy powie, że troszczy się o najbogatszych, to nawet ci zarabiający po 10 tys. zł na rękę nie będą mu wdzięczni, bo oni mają siebie często za średniaków albo w ogóle uważają, że ledwo im na życie starcza. Gdy zaś powie, że robi coś dla biednych, również mało kto doceni, bo ludzie często nie wiedzą, że gdy mowa o biednych, to właśnie o nich. Ogłoszenie programu dla najbiedniejszych jest chyba jeszcze trudniejsze, bo wtedy społeczeństwo wyobraża sobie, że musi chodzić już nie o nas, tylko o bezdomnych. Czy zatem zmiany w podatkach i składkach, jakie proponuje aktualnie premier, rzeczywiście są korzystne dla klasy średniej? – Na wyliczeniach i wykresach widzimy, że najwięcej potencjalnie zyskują ci w środku stawki, w czwartym i kilku kolejnych decylach dochodowych – choć trzeba pamiętać, że zarabiający płacę minimalną też są w tej grupie. Gdybym był rzecznikiem klasy średniej – od płacy minimalnej w górę, na szóstym decylu kończąc – tobym mówił, że plan jest świetny, doskonale skalibrowany, bo właśnie środek stawki zyskuje najwięcej. Gdybym był rzecznikiem ubogich, zapytałbym, dlaczego my, ubodzy, zyskujemy mniej niż średniacy. Może trzeba wprowadzić dodatkowe świadczenia rekompensujące nam zmniejszoną wartość ulg? A trzeba? – Świadczenie wychowawcze 500+ nie było waloryzowane od 2016 r. Podobnie zasiłki rodzinne i dodatki do nich. Zasiłki rodzinne powinny wzrosnąć co najmniej o 100%, aby zrekompensować uboższym rodzinom korzyści rodzin zamożniejszych z usunięcia kryterium dochodowego na jedyne lub pierwsze dziecko. Kryteria dochodowe z pomocy społecznej i zasady ustalania poziomu świadczeń są pożałowania godne i muszą się radykalnie zmienić. Kryteria powinny być co najmniej o 20% wyższe niż minimum egzystencji, a zasiłki okresowe wypłacane w pełnej wysokości, a nie – jak teraz – w połowie. A gdyby był pan rzecznikiem najbogatszych, to co by pan mówił? – Wówczas miałbym szeroki arsenał argumentów, z których wiele właśnie słyszymy. Bogaci krytykują potencjalne podwyżki podatków z różnych perspektyw. „Jesteśmy najbardziej przedsiębiorczą częścią społeczeństwa, w największym stopniu dokładamy się do dobrobytu, dlaczego mamy płacić jeszcze więcej w podatkach?”. Eksminister Rostowski powtarza, że teraz karani będą najbardziej pracowici i utalentowani… I tak dalej. Ale te argumenty w debacie publicznej padają wcale nie w obronie najbogatszych, tylko właśnie klasy średniej. A pan mówi, że klasa średnia zyska. Skąd ta przepaść? – Przypomnę, że zdaniem niektórych i za 15 tys. zł trudno wyżyć. To kwestia tego, jak i przez co patrzymy na polską klasę średnią. W debacie medialnej jest tendencja, by postrzegać ją przez porównanie z tym, jak żyje i ile zarabia klasa średnia w Niemczech czy we Francji. Gdy jednak spojrzeć na wyliczenia polskiego Ministerstwa Finansów, okazuje się, że ludzie, którzy w naszym kraju żyją na poziomie klasy średniej w Niemczech czy we Francji, znajdują się w górnym decylu, czyli 10%

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 23/2021

Kategorie: Kraj, Wywiady