Bielsk Podlaski w cieniu afery taśmowej 26-tysięczne miasteczko w województwie podlaskim to siedziba firm Krex i Energo, powiązanych personalnie i kapitałowo, importujących rosyjski węgiel i handlujących nim. W firmach pojawiły się podsłuchy, ten drugi we wrześniu, już po publikacjach w tygodniku „Wprost”. Mieli je zakładać ludzie, którzy prawdopodobnie współpracowali z Markiem Falentą. Ze spółkami Marka Falenty firmy Krex i Energo łączyły do początku tego roku spore interesy. Spółki Falenty zaopatrywały się za ich pośrednictwem w tańszy rosyjski węgiel, tyle że nie wywiązywały się na czas i w oczekiwany sposób ze zobowiązań finansowych. Krex i Energo poszły wobec tego do sądu. W wydziale gospodarczym Sądu Okręgowego w Białymstoku zarejestrowano dwie sprawy, w których występuje Falenta Investments Limited. Pierwszy podsłuch w teczce Pierwsza, która zakończyła się 15 maja, dotyczyła wniosku Krex o udzielenie zabezpieczenia roszczenia pieniężnego do kwoty ponad 30 mln zł poprzez zajęcie 80 udziałów należących do Falenta Investments Limited w spółce Składywęgla.pl. Druga sprawa toczyła się o zapłatę tej kwoty. Krex twierdził, że Energo Sp. z o.o. posiadała wobec MM Group z Bydgoszczy wierzytelność w kwocie niemal 55 mln zł, która była zabezpieczona m.in. ustanowionymi zastawami rejestrowymi na udziałach w spółce Składywęgla.pl. 27 marca spółka Energo zawarła z Falenta Investments Limited umowę sprzedaży części wierzytelności przysługującej jej wobec MM Group. Zgodnie z treścią wspomnianej umowy firma Falenta Investments Limited zobowiązana była zapłacić z tytułu tej transakcji ponad 30 mln zł do 23 kwietnia. Jednak dzień po tym terminie Krex złożył w miejscowej komendzie policji doniesienie o podsłuchu. Podsłuch był ukryty w teczce z dokumentacją firmową spółek Marka Falenty, a ową teczkę miał przywieźć do Kreksu adwokat Adam D. Według osoby znającej kulisy tej historii, po przywiezieniu przesyłki D. wsiadł do samochodu, ale zaparkował kilkaset metrów dalej. Nieprzypadkowo. Znalezione w teczce urządzenie podsłuchowe mogłoby być aktywne nawet przez 90 dni, a jego zasięg to 1000 m. W samochodzie była jeszcze druga osoba. To prawdopodobnie Bogusław T., prywatny detektyw, w przeszłości oficer ABW z Wrocławia. Według Michała Krzymowskiego z „Newsweeka”, on również miał pracować dla Marka Falenty. Obaj też mieli ostatnio usłyszeć zarzuty w postępowaniu prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku. – Firmy, które reprezentuję, mają status pokrzywdzonego w tej sprawie – mówi pełnomocnik Krex/Energo Janusz Kaczmarek. – Nic więcej nie mogę powiedzieć, gdyż dopiero niedawno dostaliśmy zgodę prokuratury na zapoznanie się aktami. Co do rozliczeń finansowych, to wierzytelności wobec nas zostały ostatnio zaspokojone. Drugi podsłuch w ścianie We wrześniu do firmy Energo wkroczyli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Zaskoczonym pracownikom wskazali miejsce, w którym mógł być podsłuch. Rzeczywiście, znajdował się w ścianie. Prawdopodobnie przebywający w areszcie Marcin W., biznesowy współpracownik Marka Falenty, wskazał to miejsce Prokuraturze Okręgowej w Bydgoszczy, aby uwiarygodnić swoje pozostałe zeznania. Jest oskarżony m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i od kilku miesięcy przebywa w areszcie. Skąd wiedział o tym konkretnym podsłuchu? Na ten temat nie chce rozmawiać prokurator Iwona Kruszewska z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, „mając na względzie dobro toczącego się postępowania”. – Nie znaleziono podstaw do udzielenia odpowiedzi na pytanie prasowe z dnia 23 października 2014 r. – informuje równie krótko prokurator Jan Bednarek, rzecznik prasowy bydgoskiej prokuratury. – Opowiada śledczym bardzo chętnie i szczegółowo? To pewnie wstęp do zostania świadkiem koronnym. Tak Bogiem a prawdą cały ten węglowy biznes to wolna amerykanka. Tu wszyscy nawzajem się nagrywają, a najśmieszniejsze jest to, że każdy o tym wie i nikt nie robi z tego halo. Nie ma też co się podniecać opowieściami o ludziach służb, którzy pojawiają się przy tej okazji. Handel ruskim węglem to ogromna kasa i szerokie wschodnie kontakty, dlatego specsłużby tam są i zawsze będą. Oprócz cywilnych najwięcej do gadania ma w tym interesie wojsko. Szefowie takich firm to często współpracownicy kontrwywiadu wojskowego – mówi były funkcjonariusz policji od przestępczości gospodarczej. Nie odpowiadam tylko za gradobicie, trzęsienie ziemi i koklusz (…) Nigdy nie zleciłem komukolwiek inwigilowania kogokolwiek, a Pan D. nigdy nie był moim bliskim współpracownikiem. Widziałem
Tagi:
Arkadiusz Panasiuk