Papież Aleksander VI i jego syn Cezar kłamali i zabijali, ale nie popełnili wszystkich zbrodni, o które są oskarżani Owiany posępną legendą ród walczył o wpływy, ziemie i władzę w renesansowej Italii. Borgiowie nie mieli skrupułów, są po dziś dzień symbolem intryg, okrucieństw, cynizmu, skrytobójstwa i krzywoprzysięstwa. Łamali układy kilka dni po ich zawarciu, przeciwników topili w Tybrze, posyłali na tamten świat za pomocą trucizny i stryczka. Twórca postaci Ojca Chrzestnego, pisarz Mario Puzo, uznał ich za pierwszą rodzinę mafijną. Papież Aleksander VI Borgia kochał niezliczone kobiety, zmysłowe rozkosze i swoje dzieci. Powszechnie znane były jego skłonności do grupowego seksu. Był pierwszym biskupem Rzymu, który otwarcie przyznał się, że ma potomstwo. Długoletnią kochanką kościelnego hierarchy była Vanozza, matka jego najsłynniejszych dzieci, podobno wcześniej luksusowa kurtyzana. Jako 58-letni purpurat Borgia wziął do łoża 15-letnią Giulię Farnese. Lud Rzymu nazwał ją szyderczo sponsa Christi, czyli oblubienicą Chrystusa. Zadowolony z młodziutkiej nałożnicy biskup Rzymu przyznał kapelusz kardynalski jej zaledwie 25-letniemu bratu Aleksandrowi Farnesemu, który zresztą w przyszłości został papieżem jako Paweł III, szermierz kontrreformacji. Plebs złośliwie mówił o nowym dostojniku Kościoła Cardinal Gonella (kardynał Spódniczka) lub Cardinal Fregnese (Kardynał Cipka). Dla przyzwoitości papież wydał kochanicę za mąż, lecz kiedy wyjechała do męża, rozkazał jej natychmiast wrócić pod groźbą wiecznego potępienia. Kronikarz Gaspare de Verona napisał o Rodrigu Borgii, czyli Aleksandrze VI: „Nigdy nie widziano bardziej zmysłowego człowieka. Opowiadał wielu przyjaciołom, że gdy skończył 20 lat, miał już za sobą akty miłosne z ponad 200 niewiastami. Gdy został kardynałem, lubił sypiać między dwoma konkubinami i gdziekolwiek wyjeżdżał, zabierał jedną z nich, w męskim przebraniu”. W rzetelnym źródle, za które uchodzi „Dziennik” Giovanniego Burcarda, mistrza papieskich ceremonii, można znaleźć opis słynnego tańca kasztanów, orgii, którą w październiku 1501 r. urządzono w watykańskim apartamencie Cezara Borgii, syna Aleksandra VI. Wzięło w niej udział 50 cór Koryntu, które po uczcie tańczyły nago ze sługami w świetle kandelabrów zabranych z ołtarza. Między pląsających rzucano garście kasztanów, które nierządnice i lokaje zbierali, schylając się i łącząc ze sobą zgodnie z naturą lub przeciwko niej, podczas gdy papież, syn Cezar i córka Lukrecja lubieżnie się temu przyglądali. Podobno rekordziści w zbiorowej kopulacji dostali w nagrodę „jedwabne płaszcze, trzewiki, berety i inne przedmioty”. Namiestnik Boga na ziemi z rodu Borgiów poza niewieścimi wdziękami pasjonował się tylko polityką. Robił wszystko, by utworzyć dla syna Cezara dziedziczne księstwo w Romanii (środkowe Włochy). Był świeckim monarchą jednego z licznych państewek na Półwyspie Apenińskim, dyplomatą, politykiem, człowiekiem czynu i tylko teoretycznie najwyższym kapłanem. Sprzedawał kapelusze kardynalskie, urzędy i godności, aby zdobyć złoto na swoje wojny. Podobnie jak inni papieże lukratywne godności i urzędy, często tworzone specjalnie w tym celu, rozdawał licznym krewnym i krewnym krewnych, osławionym nepotom. W kwietniu 1503 r. polecił otruć sędziwego i niezmiernie bogatego weneckiego kardynała Giovanniego Michiela, który zmarł po dwóch dniach bolesnej agonii. Chciał zagarnąć jego majątek. Truciznę, zapewne na bazie arszeniku, wsypał do napoju swojego pana majordom kardynała, Asquino di Colloredo. Aleksander VI miał wtedy 72 lata i stał nad grobem. Trudno pojąć, jak mógł pogodzić tę zbrodnię z sumieniem następcy św. Piotra. Przez swoje zepsucie, chciwość, rozwiązłe życie i oddanie jedynie rzeczom doczesnym doprowadził Kościół do żałosnego upadku. Nie troszczył się o moralność duchowieństwa, podobnie zresztą jak poprzedni biskupi Rzymu. Wybitny katolicki historyk papiestwa Ludwig Pastor napisał, że „demoralizacja kleru była tak wielka, że niektórzy domagali się zniesienia celibatu”. Liczni duchowni prowadzili nieskazitelne życie, jednak uwagę zwracali ci, którzy, biorąc wzór z papieża, wkroczyli na drogę występku. A było ich wielu. Teolog Nicolaus Clemengis porównał żeńskie klasztory Rzymu do „ohydnych domów publicznych Wenery, punktów zbornych rozwiązłych i bezwstydnych młodzieńców”. Fanatyczny mnich z Florencji Girolamo Savonarola domagał się ustąpienia Aleksandra VI
Tagi:
Marek Karolkiewicz