Podwójny agent

Podwójny agent

Ryszard Kukliński miał odegrać główną rolę w operacji GRU pod kryptonimem „Kukłowod” („Lalkarz”) Oficjalna propaganda głosi, że Ryszard Kukliński był najcenniejszym agentem CIA w „bloku sowieckim”, że przekazał Amerykanom 40 tys. stron dokumentów zawierających najtajniejsze informacje Polski i ZSRR. „Otwierałem Amerykanom oczy”, chwalił się. A w roku 1997, przesłuchiwany przez prokuratorów, opowiadał: „Nie ośmielono się w czasie tych wszystkich lat zapytać mnie o cokolwiek, poprosić o jakąś informację. Zresztą oni nie wiedzieli, co tu jest najważniejsze”. Amerykańscy rozmówcy Ryszarda Kuklińskiego mieli być sparaliżowani jego propozycjami. Tym, że wyszedł z planami wojny w Europie, z koncepcjami prowadzenia jej przez NATO i przez Układ Warszawski. Wszystkie spotkania inicjowane przez niego były dyskusjami, bo on w małym palcu miał to, co robił Zachód. Okrzyknięto go człowiekiem, który uratował świat przed III wojną światową, bo swoimi informacjami zadał śmiertelny cios ZSRR. To wszystko bzdury. Kukliński był ważnym szpiegiem CIA, ale nie on kształtował politykę obronną największego mocarstwa świata. Był jednym z wielu użytecznych narzędzi, które Ameryka wykorzystywała. Bzdurą są też opowieści, że przekazywał CIA najbardziej sekretne informacje ZSRR. Że – jak pisał Józef Szaniawski – „położył Amerykanom na biurku szczegółowe elementy planu agresji, która miała spaść na zachodnią Europę”. Nie mógł tego zrobić, bo najzwyczajniej w świecie nie miał do takich materiałów dostępu. Mógł przekazywać tylko informacje dotyczące Polski. Skąd więc biorą się te wszystkie zachwyty nad jego nadzwyczajną rolą? Myślę, że mamy tu splot kilku elementów. Po pierwsze, to dzieło propagandystów CIA, dobrego PR tej instytucji, której przekaz sprowadza się do jednego: dobrze i szlachetnie jest jej służyć. Po drugie, spiżowa opowieść o wspaniałym agencie odpowiada na tęsknoty części polskiej prawicy, no i wpisuje się w logikę popkultury. Po trzecie wreszcie – to efekt wielkiej umiejętności autokreacji samego Kuklińskiego. Blagiera z rozdętym ego. Mitoman z wielkim ego Pisaliśmy tydzień temu, że w roku 1950 Ryszard Kukliński został niespodziewanie wyrzucony z PZPR i ze szkoły oficerskiej. Jak wynika z zachowanych materiałów, wyrzucono go, bo uwierzono w jego opowieści, że w czasie II wojny światowej należał w Warszawie do podziemnych organizacji – Miecz i Pług, a potem Sierp i Młot. To oczywiście blaga, Kukliński, rocznik 1930, był za młody, żeby angażować się w konspirę. Mógł co najwyżej coś słyszeć. Te historie nie były więc roztropne, zwłaszcza że Miecz i Pług współpracował z gestapo. Ale widocznie Kukliński był w tym tak przekonujący, że zebrała się egzekutywa PZPR i wyrzucono go z partii. Żeby odkręcić sprawę, musiał m.in. zebrać podpisy 11 osób, które zaświadczały, że w czasie wojny nie należał do jakiejkolwiek konspiracji. Nawiasem mówiąc, epizod ten ma dalszy ciąg – hagiografowie pułkownika piszą, że w czasie II wojny światowej był żołnierzem AK. W jaki sposób na to wpadli? Kto im to podpowiedział? Skłonność do zmyśleń widać w dalszych latach życia Kuklińskiego. O tym pisaliśmy tydzień temu – ojciec gen. Skrzypczaka służył z Kuklińskim w jednostce w Kołobrzegu. Zapamiętał go jako człowieka dysponującego wielkimi kwotami, zapraszającego na imieniny wszystkich oficerów z garnizonu. Podejrzewano, że jest rosyjskim agentem i dzięki temu ma dodatkowe pieniądze. Gdy pracował w Sztabie Generalnym, lubił dawać do zrozumienia, że jest na ty z gen. Kiszczakiem. Z kolejnych jego wypowiedzi, a zwłaszcza z zeznań przed polskimi prokuratorami wojskowymi w Waszyngtonie w 1997 r., wynikałoby, że cały system wywiadowczy (wywiad satelitarny, radioelektroniczny, agentura itp.) mocarstwa nuklearnego, jakim bez wątpienia były i są Stany Zjednoczone, był do niczego. To rzekomo Kukliński narzucał kierunki współpracy wywiadowczej swoim mocodawcom i on tą współpracą kierował. Przykładem może być cytowany wyżej fragment zeznań. Miał też stwierdzić: „Nie chodziło mi tylko o współpracę, ale o to, żeby była jakaś jej koncepcja, a to trzeba było opracować na mapach, przygotować jej wizję – co my chcemy uzyskać, co możemy zaoferować”. Amerykańscy rozmówcy Ryszarda Kuklińskiego mieli być sparaliżowani jego propozycjami, gdyż w rozmowach poruszał zagadnienia, które w okresie zimnej wojny miały kluczowe znaczenie. Powiedział m.in., że wyszedł z planami wojny w Europie, z koncepcjami prowadzenia jej przez NATO i przez Układ Warszawski. Pod parasolem. Czyim? Nasuwa się pytanie, jak to możliwe, że w Sztabie Generalnym, miejscu szczególnie chronionym, mógł działać agent, w dodatku taki, który specjalnie nie krył się z tym, że ma zbyt

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2014, 2014

Kategorie: Historia