Kiedyś były smutną informacją, dziś są pełne bólu rodziny i przyjaciół Zjawisko ostatniego roku to kondolencje przeważające nawet nad nekrologami. Jeszcze rodzina nie zawiadomiła o śmierci, a już jest obsypana wyrazami współczucia. Im ważniejsza osoba, która kogoś straciła, tym więcej miejsca wykupiono, by wydrukować ciepłe słowa. – Bardzo często taki nekrolog kondolencyjny to zwykła lojalka – ocenia prof. Jacek Kolbuszewski z Uniwersytetu Wrocławskiego, autor wielu publikacji na temat „kultury śmierci”. – Zjawisko rozwinęło się w ostatnim czasie, jest to swoista gra nekrologami o coraz większej powierzchni, odbywająca się poza zmarłym. Jest to wyraz obłudy. Jeśli szef firmy stracił kogoś bliskiego, to współczują mu wszyscy, bo każdy chce się przypodobać. W końcu i na pogrzeby czasem chodzi się po to, żeby tylko się pokazać. Jednak, zdaniem prof. Kolbuszewskiego, niesprawiedliwe byłoby stwierdzenie, że wszystkie kondolencje są obłudne i fałszywe. Najczęściej jest w nich prawdziwa próba zrozumienia stanu psychicznego tego, kto został sam. Prof. Kolbuszewski nazywa nekrologi poezją dobrej woli i apeluje, by nie oceniać ich estetyki, bo „jest to forma ekspresji uczuć, nie należy więc mówić o grafomanii. Poza tym teksty pisane z potrzeby serca nie podlegają ocenom etycznym. Najważniejsze, że przynoszą ulgę piszącym”. Taką ulgę dał wiersz opisujący cudowne, wspólne noce i wyznanie: „Dała mi najszczęśliwsze trzy lata i malutką Anię. Była piękna i dobra. Bardzo ją kochałem”. Z potrzeby serca W PRL, w czarnych ramkach informowano o towarzyszach, pionierach i inicjatorach. Nekrologi całkowicie były podporządkowane życiu zawodowemu. Wyliczano medal 10-lecia PRL, odznakę 1000-lecia, odznakę zasłużonego pracownika służby weterynaryjnej. Nazwisko i imię zapisano małą czcionką, PZPR tłustą. W 1980 r. nekrologi zaczynają ozdabiać wspólne zgodne podpisy – „Solidarność” i POP PZPR. Przełom formy i treści nekrologów datuje się od czasu Okrągłego Stołu. Zlikwidowano cenzurę, więc prasę zalała informacja o AK-owskiej przeszłości zmarłego, o tym, że walczył z komuną i nie cierpiał PRL. Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, wróg kompromisu z ustrojem komunistycznym, więzień obozów, herb – mieszanka przedtem zakazana. Dziś najwięcej jest słów właśnie z potrzeby serca. Piszący kondolencje często słabo znał zmarłego, mogła to być nawet osoba dla niego obca. Ale jeśli przyjaciel ciągle opowiadał, co mówi babcia, którą odwiedza dwa razy do roku, jakim jest autorytetem i jakie świetne, złote myśli formułuje, to oczywiście po jej śmierci trzeba solidaryzować się z przyjacielem. Często w kondolencjach pojawia się przerażenie, prośba do osieroconego – nie rozpaczaj, bądź dzielny, nie zatracaj się w bólu, musisz żyć dla nas. Kwitną teksty zredukowane do całkiem osobistych wynurzeń, które najlepiej zrozumiałby zmarły, a po za nim rozszyfruje je tylko parę osób. „Żegnaj Jurek, twoje serce nie ożyje”, „Mareczku, tyle jeszcze mieliśmy sobie do powiedzenia”, „Chciałeś żyć inaczej, nie udało się” to przykłady publicznej rozmowy ze zmarłym. Ból łagodzi nie tylko nadzieja, że zmarły ma na tamtym świecie wiele po nas wspomnień. Żegnamy go także prośbami, by się nami opiekował, towarzyszył nam. My w zamian zapewnimy mu nieśmiertelność. „Będziesz tak długo żył, jak długo pozostaniesz w naszej pamięci” – w imieniu rodziny syn Marek pożegnał ojca. „Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych. Drogi ojczulku, zawsze będziesz ze mną”. Czekaj tam na nas Skraca się odległość między zmarłymi a żywymi. Coraz częściej szczególnie wśród młodych nadawców tekstu pożegnalnego pojawia się pogodne zakończenie: „Do zobaczenia”, „Czekaj tam na nas”, „Kiedyś się spotkamy”. Młodych ludzi łączyła nauka, pasja, praca. Wiara, że tamten świat jest lustrzanym odbiciem naszego, łagodzi ból. „Mam nadzieję, że tam też możesz fotografować”, „No to zdobywaj góry w Niebie”, „Namaluj najpiękniejsze obrazy”, „Już nie będziesz musiał żyć szybko” – to przykłady pożegnań, w których pozostaje nadzieja, że zmarły nadal pracuje w swoim zawodzie. A więc odebrano mu życie, ale nie cel życia. Dramatyczne wypadki samochodowe, polska, straszna specjalność. Szok odbija się w nekrologach lat 90. „Umarła, tak jak chciała – nagle”, „Za szybko, za krótko, za mało”, „Byłaś serca biciem, zimą, wiosną, życiem”. W latach 90. nekrologi powielają także informacje z pierwszych
Tagi:
Iwona Konarska