W pogoni za tatą – ciąg dalszy
Artykuł „Polowanie na tatusia” ośmielił wielu torturowanych i torturujących się niepewnością. Pytali o ceny i czas oczekiwania na werdykt. I o gwarancję anonimowości O sprawie pana Zenka, który zadzwonił zaraz po lekturze „Przeglądu” (nr 34), wie już cała wieś. – Mamy 20 ha – żali się cicho. – Ciężko pracuję i tylko z kościoła znam tę Zofię K., co mieszka na sąsiedniej kolonii. Ale widzi pani, ludzie to na każdy sposób się wezmą, żeby coś komuś wycyganić. – Na biednego nie trafiła – wtrąca żona pana Zenka, która namówiła go na stuprocentowe testy. – Dlaczego nie wybrała takiego, co nic nie ma? Wierność na recepcie W Internecie rozgorzała dyskusja. „Jak tylko moja kobieta powie o ciąży, od razu każę jej zrobić testy. Koszty mogę pokryć. Jeśli okaże się, że na moje i przede wszystkim jej nieszczęście nie jestem tatusiem (a bardzo chciałbym mieć syna), zapytam, czy trafi sama do drzwi, czy ją odprowadzić”; „Nie bójcie się. Jak nic nie przeskrobałyście, nic złego was nie spotka”; „Jeśli mówicie, że to godzi w waszą kobiecą dumę, dla mnie to równoznaczne…”; „I nie zasłaniajcie się, że to policzek w twarz. Czy to skomplikowane, że nie chcę na nikogo łożyć?”, pisze większość internautów płci męskiej. „Po twoim poleceniu jak najszybciej wniosłabym o rozwód. A po udowodnieniu, że to twoje dziecko, doiłabym z ciebie alimenty aż do upadłego”; „Męski szowinisto! Szukam dobrego partnera, a nie taty od kasy”, grzmią kobiety. Niemal wszyscy licytują się, kto komu i za co. Odbijają DNA jak piłeczkę. To panaceum dla zdradzanych panów, a dla pań najczęściej obraza. Czy jako psychiczna proteza, narzędzie do pomiaru uczciwości jest syndromem czasu i stechnologizowanego w każdej niemal sferze społeczeństwa? – To kolejny dowód na medykalizację życia – mówi socjolog UW, Małgorzata Jacyno. – Człowiek coraz częściej nadaje medyczny wymiar problemom, również tym egzystencjalnym. To forma zrzucania z siebie odpowiedzialności za dylematy, jakie musimy samodzielnie rozwiązywać. Straszeniu się DNA w alkowie i na wokandzie sprzyja moda na tzw. kulturę terapeutyczną. – Recept i doradców mamy mnóstwo – zauważa dr Jacyno. – Wystarczy wybrać stronę w Internecie czy książkę w księgarni, by dowiedzieć się od profesjonalistów, co należy robić w „naszym” przypadku. Leczymy swoje dylematy cudzymi receptami. Medycyna coraz częściej stanowi również o tym, czy jesteśmy autentyczni. Trudno w powodzeniu DNA szukać jednego wątku – podsumowuje. – Pewne jest natomiast, że szczerość należy do sfery bycia, nie do sfery dowodów. Ani fizyka z jej atomowymi rozwiązaniami nie da recepty na pokój w świecie, ani medycyna na rozterki. Jest granica w łganiu Pośpiech, powierzchowność, łatwość nawiązywania i rozwiązywania relacji, gwałtowne zdążanie do finału i choroba nieufności to nasza codzienność. „Teraz żona nie wykręci się sianem. Testy mimo wszystko zacieśniają więzy rodzinne”; „Wprowadzą więcej szczerości do polskich małżeństw”; „Żebyście wy się nie wykręcali!”; „Dajesz dychę i kupujesz sobie pewność. To chyba normalne”. – Popularność testów odkrywa relacje w związkach – twierdzi Andrzej Samson, terapeuta ludzkich niepewności. – Istotą bycia razem powinno być przekonanie, że partner to ktoś wyjątkowy. Jego brak leży u podłoża wszelkich podejrzeń. A zazdrość to granica, którą najtrudniej mi sforsować. Gdy nie ma woli, żeby sobie pomóc, ludzie czasem zaczynają sobie dokopywać, szafując m.in. możliwościami DNA. Jako długoletni biegły sądowy nasiąkłem tą atmosferą. Tam o prawdzie mówi się tylko w ubikacji. Wszyscy wiedzą, że wszyscy łżą. Problem w tym, kto łgarstwo lepiej sprzeda. A jest granica w łganiu. Cieszę się z rozwoju takich metod, bo może położą kres kłamstwu. DNA oddaje wiele usług. Dobrze, jeśli nieufni ludzie dogadają się, czyja krew płynie w żyłach potomka. Pomagam im w tym, żeby intymności nie wynosić na wokandy. Ale jeśli się nie dogadają, trzeba im to ułatwić inaczej. DNA można po prostu oswoić, traktować w sposób racjonalny. Skutki pewności Prof. Danuta Miścicka-Śliwka z Katedry Medycyny Sądowej w Bydgoszczy wraz z Wandą Stojanowską, współautorką książki „Dowód z badań DNA a inne dowody w procesach o ustalenie ojcostwa”, oceniają testy jako bezkonkurencyjne: – Ich wartość dowodowa ciągle rośnie. A wraz z nowymi technikami badawczymi maleją koszty i zwiększa się szybkość analiz (kiedyś oczekiwało się na wyniki trzy miesiące, dziś nawet