Pokojowo lub radykalnie dla planety

Pokojowo lub radykalnie dla planety

Młodzi ludzie w obliczu katastrofy klimatycznej sięgają po różne sposoby walki o przyszłość świata Młodzież strajkuje, politycy kombinują Młodzieżowy Strajk Klimatyczny to ruch zainspirowany działalnością Grety Thunberg. Jest częścią globalnej inicjatywy Fridays for Future. Obejmuje kilkadziesiąt polskich miast, ma w nich od kilku do kilkunastu aktywistów. Grupa skupia się na organizacji dużych wydarzeń – strajków klimatycznych. Jej cel jest ogólny – sygnalizacja sprzeciwu wobec bierności polityków w obliczu katastrofy klimatycznej, choć każda z mobilizacji kieruje uwagę na odrębny aspekt walki ze zmianami środowiskowymi spowodowanymi działalnością człowieka. Pierwszy strajk MSK we Wrocławiu odbył się w marcu 2019 r. W przemarszu przez miasto wzięło udział 1,5 tys. uczniów. Dwa miesiące później zorganizowano następny tak duży protest z hasłem: „Dosyć słów, teraz czyny”. Slogan odnosił się do ówczesnych wyborów parlamentarnych i miał przypomnieć politykom, że w sprawie klimatu potrzebne jest zdecydowane działanie. Kolejne zgromadzenie, które odniosło frekwencyjny sukces – tym razem pod hasłem „Wrocław dla sprawiedliwości klimatycznej” – miało miejsce we wrześniu 2020 r. i dotyczyło transformacji gospodarki, jednego z postulatów MSK. Młodzi krzyczeli do polityków, że ci muszą już teraz podjąć kroki prowadzące do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Należy tego dokonać, respektując prawa i potrzeby wszystkich, których dotkną skutki zmian, szczególnie osób zatrudnionych w sektorach energetyki, rolnictwa, przemysłu i transportu. W tym roku ogólnopolskie protesty odbyły się w trakcie szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow. Młodzież pytała polityków: „Ile jeszcze COP-ów przed nami?”. – Mamy za sobą 26 spotkań przywódców państw, a do tej pory nie podjęto właściwie żadnego konstruktywnego działania. Widać, że zachodzą jakieś zmiany, ale to bardzo mało w porównaniu z tym, co musi się zadziać, aby ochronić planetę przed wzrostem temperatury o 1,5 st. względem okresu przedprzemysłowego. Na poprzednich COP-ach dochodziło już do słusznych ustaleń, które później nie były wdrażane. Politycy mydlą nam oczy ładnymi słowami, za którymi kryje się nierzetelność. Przykładem jest tegoroczny szczyt w Glasgow, gdzie Polska usytuowała się jako państwo wciąż rozwijające się, a nie rozwinięte, po to by wydłużyć proces odejścia od węgla o 10 lat. I to w obliczu narracji rządu, że nasza gospodarka ma się świetnie! To pokazuje, jak traktowana jest polityka klimatyczna – mówi Mariusz Masłosz z MSK Wrocław. Aktywista krytykuje działania partii rządzącej, ale nie tylko. Twierdzi, że kwestia ignorowania zmian klimatu dotyczy wszystkich graczy sceny politycznej: – Poczynania rządu są niewystarczające, nieadekwatne do wagi problemu. Górnicy nadal są przekonywani przez władze, że będą mogli do końca świata kopać węgiel. Wiele elektrowni opartych na tym surowcu nadal nie ma daty zakończenia działania. Ale na poziomie lokalnym sprawa również nie wygląda dobrze. We Wrocławiu betonowane są olbrzymie powierzchnie, miasto likwiduje wiele terenów zielonych pod budowę kolejnych dróg. To absurd. W świecie kryzysu klimatycznego nie możemy sobie pozwolić na to, żeby miejsca naturalnej retencji wody, łagodzenia temperatur czy pochłaniania dwutlenku węgla z atmosfery były przerabiane na betonowe pustynie, które przyczyniają się do efektu miejskiej wyspy ciepła. Nie wystarczy gasić światło! Dla maturzysty, który od dwóch i pół roku identyfikuje się jako aktywista klimatyczny, szczególnie ważna jest organizacja na szczeblu lokalnym. Dlatego na swoim osiedlu Mariusz utworzył inicjatywę Zielone Sołtysowice, która ma służyć ochronie przyrody przed dewastującymi ją inwestycjami miejskimi. Jest też radnym Młodzieżowej Rady Wrocławia oraz członkiem koalicji Wrocławska Ochrona Klimatu, ale założył także ruch Akcja Wentylacja, skupiający się na działaniach przeciwko nadmiernemu stężeniu gazów cieplarnianych w powietrzu. Środowiskiem interesuje się, odkąd pamięta. Pochodzi z Helu, a we wczesnym dzieciństwie całymi dniami włóczył się po okolicznych plażach i lasach. Przeprowadzka do miasta nie osłabiła jego zamiłowania do dzikiej przyrody. Dziś prowadzi spacery przyrodnicze po terenach zielonych. Przy okazji stara się uświadamiać wrocławian, że dbanie o tę dzikość jest jednym z warunków przeciwdziałania katastrofie klimatycznej. O zmianach klimatu dowiedział się w szkole, choć długo nie miał pomysłu, co zrobić z tą wiedzą. Nauczyciele przekonywali, że wystarczy gasić światło i zakręcać wodę w kranie, ale czuł, że to nieprawda. Przełomem okazał się pierwszy wrocławski protest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 50/2021

Kategorie: Ekologia