Ludzie pokrzywdzeni przez państwo zwierają szeregi. Tę tykającą bombę społecznego niezadowolenia niełatwo będzie rozbroić – Prokuratorów i sędziów oskarżających i skazujących niesłusznie trzeba wyrzucać z pracy! Prokuratura nie może pozostawać poza wszelką kontrolą, tak jak i korporacja sędziowska! Dziś minister sprawiedliwości do sprawiedliwości nie ma nic! Nie wszyscy dożyją do końca drogi, jakim jest wyrok uniewinniający! – takie hasła mówiono, a często też wykrzykiwano, 30 maja ze sceny Sali Kongresowej podczas kongresu Pokrzywdzonych lecz Niepokonanych. Powiewały transparenty z hasłami piętnującymi urzędniczą samowolę, a wszyscy uczestnicy na lewej ręce mieli białą rękawiczkę. Jak podkreślali, to symbol tego, że swoje wspólne sprawy chcą załatwiać pokojowo, bez zacietrzewienia i agresji. Ale prawą ręką potrafią uderzyć w stół. I wzywają, by przystępować do Ruchu Społecznego Niepokonanych. Historie różne, ale podobne Do Warszawy na kongres przyjechało ponad 1000 osób. To ludzie, których firmy upadły i którzy często stracili dorobek całego życia, siedzieli po parę lat w aresztach wydobywczych, zyskali opinię przestępców. Mówią, że organy państwa ich skrzywdziły, że zarzuty przeciw nim były oparte na pomówieniach, fałszerstwach i kłamstwach. Niepokonani – bo wielu już wywalczyło prawomocne wyroki uniewinniające. Wielu wciąż jeszcze walczy w kolejnych instancjach, czasem od pięciu lat i dłużej. A bardzo niewielu zdołało uzyskać od państwa odszkodowania za niesłuszne areszty i skazania. „Każdy obywatel, który został podobnie pokrzywdzony jak założyciele tego ruchu, powinien otrzymać szansę upublicznienia wszystkich niegodziwości, których był adresatem ze strony poszczególnych organów administracyjnych, skarbowych czy prokuratorsko-sądowych”, głosi manifest kongresu. Pokrzywdzeni chcą zwalczać „wszelkiego rodzaju wynaturzenia zakorzenione w strukturach władzy”. Znają je bardzo dobrze, bo sami doświadczyli niszczącego działania trybów naszego państwa. Ich historie są bardzo różne, ale właściwie podobne: najpierw brak zastrzeżeń ze strony urzędu skarbowego, potem zmiana interpretacji, dziesiątki kontroli uniemożliwiających funkcjonowanie firmy, domiary sięgające wielu lat wstecz z odsetkami, żądanie natychmiastowej spłaty kredytów, komornik i utrata całego majątku. Albo: poranny atak policji czy Centralnego Biura Śledczego, niczym niepotwierdzone pomówienia i zarzuty, lata aresztu, kolejne uniewinnienia uparcie zaskarżane przez prokuraturę. O co walczymy – Wszyscy pozostajemy w poczuciu krzywdy wyrządzonej w następstwie działań organów państwowych. W każdym przypadku była bolesna, niekiedy przyjmowała wymiar wręcz dramatyczny. Oznaczała też bardzo ciężką próbę dla członków rodzin, wielokrotnie poniżanych i postponowanych przez środowiska, w których żyją i pracują. Najdotkliwsze są rany w psychice, które często nie dadzą się zagoić – mówił rzecznik i współorganizator kongresu Marcin Kołodziejczyk (stracił majątek i firmę, gdy urząd skarbowy zmienił interpretację dotyczącą naliczania VAT). Nic więc dziwnego, że w Sali Kongresowej powiało radykalizmem i duchem rozliczenia krzywd. Ale w zgłaszanych żądaniach było wiele racji: • Domagamy się zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy wszystkim niesłusznie skazanym, bezprawnie pomówionym i bezprawnie pozbawionym majątku. • Niech władze państwa okażą należną pokorę i wyrażą słowa ubolewania ludziom, którzy ucierpieli w następstwie biurokratycznych patologii. • Przywrócić ustawę Wilczka z 1988 r., bo ona gwarantowała prawdziwą wolność gospodarczą. • Ustanowić faktyczną równoprawność stron procesowych. Niech oskarżeni mają prawo powoływania biegłych specjalistów. • Wyeliminować prawo do bezprawia zakorzenione w instytucjach naszego państwa. Minister sprawiedliwości powinien mieć prawo wnoszenia kasacji. • Nie ma zgody na to, by obywatele sami przez lata dochodzili odszkodowań za swoje krzywdy. Urzędników, którzy popełnili błędy (tu krzyki z sali: Jakie błędy?! Oni brali łapówki!), trzeba zwalniać z pracy, ale to nie wystarczy. Potwierdzeniem, że mimo wszystko żyjemy w państwie prawa, będzie przyjęcie tabeli zobowiązań odszkodowawczych wobec ofiar urzędniczej samowoli. • Niedopuszczalna jest urzędnicza samowola w rozszerzaniu czy zawężaniu interpretacji przepisów. Lista nieobecności Nad takimi żądaniami niełatwo przejść do porządku dziennego. Ale na sali nie było nikogo spośród tych, do których je kierowano. Kongres został zignorowany przez – skrupulatnie zapraszanych – przedstawicieli administracji czy dygnitarzy związanych z establishmentem. – Gdzie jest minister sprawiedliwości? Gdzie przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości? Gdzie rzecznik praw obywatelskich? – wołali organizatorzy. Przyszli natomiast ci, którzy przy okazji ruchu pokrzywdzonych chcieli coś ugrać politycznie i polansować się, tak jak Janusz
Tagi:
Andrzej Leszyk