Policjo, chcemy oddychać

Policjo, chcemy oddychać

Kiedy oglądamy spektakl bezpardonowej, przypadkowej, bezsensownej przemocy policyjnej na ulicach amerykańskich miast – ale, zaraz, zaraz, nie tylko amerykańskich, bo i w Hongkongu, Moskwie, Paryżu, na ulicach miast całego niemal świata – nie sposób nie zadać pytania, co się tu dzieje. Kto na to przyzwala? Kto to wymyślił? Dlaczego tak to wygląda? Czy to ostatnie słowo demokracji? Pałka, gaz, kolano, strzał? Paralizator? Pchnięcie staruszka? Gumowa kula w oku dziennikarza? Może czas przyznać: to poszło źle, jak całość. To nie działa. Tak to nie działa. Jest kontrskuteczne, okrutne, brutalne, niewytłumaczalne i – co najgorsze – bezkarne. Kiedy George Floyd w Minnesocie umierał przygnieciony kolanem białego policjanta, odbywało się to nie bez słów. Z ust człowieka, z którego uchodziło życie, wydobywały się słowa, pojedyncze, proszące, błagające. Może na znak szacunku, pamięci i niezgody warto je mieć przed oczyma. Może dobrze je choć raz na głos przeczytać. Może warto wtedy pomyśleć o setkach, tysiącach innych głów przygniecionych policyjnym czy wojskowym kolanem (bo to kolano przestaje być częścią ludzkiego organizmu, staje się zabójczą bronią) gdzieś na ulicach Ankary, Petersburga, Hebronu, Rio de Janeiro, Warszawy. Pytanie o policyjną przemoc jest oczywiście pytaniem o przemoc jako instrument władzy, o przemoc, która bardzo często bywa niewidoczna, o przemoc, która odkłada się latami w głowach i ciałach ofiar. Przemoc, na końcu której jest policyjne kolano, ma swoją strukturalną, potężnie ugruntowaną pozycję. To przemoc o charakterze materialnym, kulturowym, społecznym; za plecami ma ona rasizm, strach, obronę zamożnego świata przed tymi, którzy „psują” jego obraz. Symboliczne jest oburzenie i nawoływanie do „zrobienia” porządku, kiedy podczas rozruchów po zamordowaniu Floyda protestujący osprejowali pomnik Tadeusza Kościuszki w Waszyngtonie. Nie wiedzieli, że całym swoim życiem, wyprzedzając epokę (epoki), Kościuszko wypełniał posłanie wyrażone w trzech wygraffitowanych słowach: „Black Lives Matter”. Był bardziej do przodu niż jego przyjaciel, prezydent USA Thomas Jefferson, który nie wypełnił testamentu Kościuszki przekazującego swój żołd na wykup czarnych niewolników. A w Polsce rozlega się wycie, że „niszczenie pomników”, że najgorsze, że niedopuszczalne, że potworne. Tymczasem Fundacja Kościuszkowska wydała oświadczenie, w którym pisze: „Rozumiemy ból społeczności afroamerykańskiej w związku z zabójstwami nieuzbrojonych czarnoskórych dokonanymi przez policję”. Alex Storożyński, amerykański historyk, były prezes fundacji, autor doskonałej biografii Kościuszki, dodał (dla Onet.pl): „Ludzie mają już dosyć. Graffiti można zmyć. Zabicie ukochanej osoby jest wieczne. (…) Podczas zamieszek w Waszyngtonie (Trump) ukrył się w bunkrze, zamiast zwracać się do Amerykanów i wzywać do zachowania spokoju. Kiedy biali ludzie zbuntowali się w Wirginii kilka lat temu z flagami nazistów i KKK, nazwał ich »dobrymi ludźmi«. To jest faszyzm. Teraz pisze na Twitterze, że gubernatorzy powinni »zdominować protestujących«. Chce zabijać czarnych ludzi bez pracy, edukacji i opieki zdrowotnej. To jest naprawdę złe”. W ostatnich dniach aresztowano wszystkich czterech policjantów, którzy brali udział w interwencji wobec Floyda. Zamieszki nie wygasają, ten sprzeciw wykracza już poza gniew na „rutynowe” zabójstwo. W Warszawie polska policja usuwała znicze przynoszone przez warszawianki i warszawiaków pod ambasadę USA, ponieważ „ambasada sobie nie życzy”. Za śmierć torturowanego na wrocławskim komisariacie Igora Stachowiaka nie odpowiedział żaden policjant. Tak jak za zabójstwo Maxwella Itoyi przed dziesięcioma laty na bazarze przy Stadionie Dziesięciolecia. Ewidentnie rasistowskie. Floyd wyrzucił z siebie te kilkadziesiąt słów: „To moja twarz, człowieku człowieku, nie zrobiłem niczego takiego proszę, proszę proszę, nie mogę oddychać błagam, człowieku proszę was proszę, człowieku nie mogę oddychać, nie mogę oddychać proszę (niezrozumiałe) człowieku, nie mogę oddychać, moja twarz wstań nie mogę oddychać proszę, kolano na karku nie mogę oddychać k… ja zaraz… nie mogę się ruszać mamo, mamo nie mogę moje kolano, mój kark jestem wykończony, jestem wykończony mam klaustrofobię boli mnie brzuch, boli mnie kark wszystko mnie boli dajcie wodę, cokolwiek proszę, proszę nie mogę oddychać, panie oficerze nie zabijaj mnie człowieku, oni mnie zabiją daj spokój, człowieku nie mogę oddychać, nie mogę oddychać oni mnie zabiją, oni mnie zabiją nie mogę

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 24/2020

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz