KUL przyznaje tytuł Wiktorowi Juszczence, dążącemu do uznania OUN-UPA za ruch narodowowyzwoleńczy W tygodniku ukraińskim „Nasze Słowo” nr 16 (19 kwietnia 2009) ukazał się krótki komunikat – 1 lipca br. na zaproszenie prezydenta Polski przyjeżdża sześciu prezydentów i na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II zostaną im nadane zaszczyty. Oddzielnie tytułem doktora honoris causa zostanie wyróżniony prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko. Decyzja senatu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego o uhonorowaniu prezydenta Ukrainy, dążącego do uznania „bohaterstwa” OUN-UPA, zaskoczyła i zasmuciła Kresowian. Z niedowierzaniem przyjęli ją kombatanci i środowiska interesujące się polskimi Kresami Wschodnimi, a także grupa historyków i dokumentalistów największej zbrodni w historii Polski, popełnionej przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i jej formacje zbrojne. Data uroczystości nie jest przypadkowa, lipiec bowiem jest miesiącem żałoby narodowej, pamięci ok. 200 tys. rodaków, zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów w sposób niewyobrażalnie okrutny. Decyzja władz katolickiej uczelni nie przyczyni się do uzdrowienia postaw potwornie skrzywdzonych rodzin kresowych i żyjących świadków, ponieważ w ich pamięci jak cierń tkwi dotąd nieosądzone i niepotępione bestialstwo banderowców, ochotników SS-Galizien i innych nazistowskich bojówek ukraińskich. Prawda o doktrynalnej, planowej zagładzie bezbronnej ludności jest w najlepszym wypadku przemilczana, w najgorszym fałszowana, a za jej ukrywaniem stoją siły, które wpisują się w ustalenia władz szanowanej katolickiej uczelni w Polsce. Z zasady ośrodki naukowe powinny być apolityczne i kierować się w badaniach zaszłości historycznych racjami prawdy obiektywnej, a nie względami aktualnych potrzeb politycznych. Tymczasem uczelnia stojąca na straży ładu moralnego, także w polityce, przyznaje tytuł propagatorowi odradzającej się na Ukrainie antychrześcijańskiej idei nacjonalizmu, ukraińskiej odmiany faszyzmu, od którego odcina się naród ukraiński. Tłumaczenie, że honoruje się nie osobę, lecz naród, jest bezzasadne. Nacjonaliści, którzy dopuścili się zbrodni ludobójstwa na Kresach II RP, byli obywatelami polskimi narodowości ukraińskiej, stanowili niecałe 1% narodu ukraińskiego. Rektor KUL ks. prof. Stanisław Wilk mówi: „Staram się zrozumieć rodziny pomordowanych na Wołyniu” (lubelska „GW” 28 kwietnia 2009). Hasłem „Wołyń” operuje ukraińska nacjonalistyczna propaganda. Czy rodziny Polaków pomordowanych przez OUN-UPA na Polesiu, w Małopolsce Wschodniej i południowo-wschodnich powiatach powojennej Polski nie są godne zrozumienia? Jak długo jeszcze – pyta ksiądz rektor – będziemy się sycić żądzą zemsty? Ta wypowiedź wręcz poraziła Kresowian – nigdy dotąd środowiska kresowe nie występowały o ukaranie winnych zbrodni, mimo że wielu z nich jeszcze żyje. Czy walka o prawdę i pamięć jest żądzą zemsty? Wspomniany przez księdza profesora list biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. nie ma odniesienia do aktualnej sytuacji na Ukrainie. Niemcy odcięły się od zbrodniczej przeszłości III Rzeszy, na Ukrainie Zachodniej faszystowskie upiory wróciły na piedestał. Uczelnia katolicka ani żadna inna nie może być tarczą pomocną w ukrywaniu faktów historycznych. Na ten temat toczy się w Polsce dialog w poprawnie politycznej retoryce i końca nie widać. Można przecież w myśl reguł chrześcijańskich wskazać inicjatorów i ideowych sprawców zła, potępić ich czyny i wzorem Niemców oddzielić od narodu. Niestety po uzyskaniu niepodległości nie dokonały tego władze Ukrainy. W Polsce natomiast organizacje kresowe za tę zbrodnię obwiniają wyłącznie faszystowską OUN. Haniebne dzieło tej organizacji proponuje się Polakom uznać za niebyłe. Prezydent Juszczenko uważa, iż w ciągu ostatnich lat przyczynił się do porozumienia między narodami, rzecz jednak w tym, że porozumienie takie istnieje i nikt go nie kwestionuje. W kierunku rozwiązania kwestii OUN-UPA żadnych kroków nie poczynił, wręcz odwrotnie, akcentuje fałszywe „wzajemne wybaczanie”, problem sprowadził do „wzajemnych uraz” i uznał za zamknięty. Juszczenko formalnie zainicjował uznanie OUN-UPA za stronę walczącą w czasie II wojny światowej, przekonywał, że „UPA bohaterskimi czynami wpisała się złotymi zgłoskami do sławnej historii państwa ukraińskiego”. Od początku swojej kariery politycznej świadomie dążył do nadania uprawnień kombatanckich sprawcom udowodnionego ludobójstwa. Zbrodniczy proceder przedstawiał jako szlachetną walkę o wolność Ukrainy. O metodach stosowanych podczas tej rzekomej walki i skutkach nigdy nie wspomniał. Sympatyk ukraińskiego nacjonalizmu, admirator najgorszych tradycji Ukrainy, tworząc blok przedwyborczy „Nasza Ukraina”, nawiązał wprost do ideologii i tradycji
Tagi:
Monika Śladewska