Politycy w niczym nie są lepsi

Politycy w niczym nie są lepsi

Zakończył się Rok Języka Polskiego ogłoszony przez Senat RP Na zakończenie ogłoszonego przez Senat RP Roku Języka Polskiego na specjalnej konferencji w gmachu parlamentu zaprezentowano raport o języku polskich polityków. Wystąpili: prof. Andrzej Markowski – przewodniczący Rady Języka Polskiego PAN, oraz członkowie rady, prof. Jerzy Bralczyk i dr Katarzyna Kłosińska. Otwarcia konferencji dokonał prof. Ryszard Legutko, wicemarszałek Senatu RP, który zauważył, że polszczyznę klasy politycznej cechują spłaszczenie i demokratyzacja, mała precyzja w wysławianiu się i brak nawiązywania do tradycji literackiej. Gości przywitała sen. Krystyna Bochenek, przewodnicząca Komisji Kultury i Środków Przekazu Prof. Andrzej Markowski przedstawił dziesiątki przykładów metafor używanych przez polityków, stawiając pytanie: Oryginalność w cenie czy za wszelką cenę? Prof. Jerzy Bralczyk wyróżnił trzy główne wzory politycznej polszczyzny, które odzwierciedlają też wzory myślenia. Wzór tradycyjny cechują patos i wzniosłość, tak jak w sformułowaniach: cywilizacja śmierci i cywilizacja życia albo zdrada i chwała. Wzór liberalny przejawia się w wypowiedziach okrągłych i gładkich, politycznie i językowo poprawnych, dosyć wyszukanych i przez to czasami mało zrozumiałych, jak termin społeczeństwo obywatelskie. Wreszcie wzór socjalistyczno-populistyczny nie stroni od demagogii, uproszczeń i wulgaryzmów, ale za wartość nadrzędną uznaje sprawiedliwość. Paradoksem politycznych wypowiedzi jest sformułowanie użyte kiedyś w Sejmie przez Janusza Korwin-Mikkego „Rząd rżnie głupa”. Choć polecono zdanie to usunąć ze sprawozdania sejmowego, przetrwało ono do dziś jako przykład ostrej, wyrazistej krytyki pod adresem władz. Dr Katarzyna Kłosińska postarała się o odpowiedź na pytanie, dlaczego politycy nie mogą się porozumieć. Dla niej przełomowym w obyczajach parlamentarnych stał się znany fakt, że po wymianie agresywnych i napastliwych określeń (z jednej strony padło słowo warcholstwo, a z drugiej chamstwo) politycy jednak się porozumieli. Agresja słowna przestała być blokadą. Po prezentacji raportu swoje uwagi przekazali przedstawiciele poszczególnych klubów politycznych. Prof. Ryszardowi Legutce z PiS wyraźnie nie spodobała się typologia prof. Bralczyka. – Nie żyjemy w świecie językowej fikcji – powiedział. – Politycy nie są bohaterami literackimi, ale zwykłymi ludźmi, którzy kierują się interesami politycznymi, a nie wzorcami językowymi. Ryszard Kalisz z SLD utyskiwał, iż w debacie politycznej coraz mniej jest szacunku dla drugiego człowieka, dla jego dorobku i wiedzy, co przenosi się na społeczeństwo. – Czy mamy się wszyscy wzajemnie nienawidzić? – spytał. Sen. Stefan Niesiołowski z PO nie zauważył wyjątkowej brutalizacji w debacie politycznej, choć przyznał, że sam w ferworze wymiany zdań określił swojego przeciwnika słowem „palant”. – W stosunku do języka polityków w II RP obecnie mamy Wersal, chociaż poziom nieuctwa niektórych mówców jest przygnębiający. Wypowiadali się również senator Zbigniew Romaszewski (PiS), Lesław Podkański (PSL) i Jan Szafraniec (LPR). Może to symptomatyczne, ale w debacie o języku zabrakło głosu przedstawiciela Samoobrony – pani wicemarszałek Sejmu, Genowefa Wiśniowska, opuściła salę, w której odbywało się podsumowanie Roku Języka Polskiego, zanim udzielono jej głosu. BT ———————————————————————————— Powrót z Wersalu? Wystarczy kilka słów każdego dnia Sen. Krystyna Bochenek, przewodnicząca Komisji Kultury i Środków Przekazu – Rok 2006, ustanowiony uchwałą Senatu Rokiem Języka Polskiego, stawiał sobie za cel propagowanie polszczyzny w jej całym bogactwie, pięknie i różnorodności. Pomysłodawcy uchwały wyraźnie opowiedzieli się za językiem poprawnym, etycznym i estetycznym, a przeciwko językowi ubogiemu i prymitywnemu, pełnemu sloganów, zapożyczeń i wulgaryzmów. Jakie są środki zaradcze przeciwko degradacji języka polskiego? – Nie wprowadzimy policji językowej, nie będzie się też karać mandatami. Rok Języka Polskiego przypomniał jedynie, że polszczyzna jest skarbem narodowym, i to wcale nie są dęte słowa. Chcemy zachować to, co mamy we krwi. Nie deprecjonujemy wartości nauczania języków obcych, które w obecnej dobie są nam ogromnie potrzebne, ale pamięć o języku ojczystym jest szczególnie ważna. Zdajemy sobie sprawę z kłopotów, jakie wiążą się z posługiwaniem się polszczyzną. Skoro mniej piszemy ręcznie, popełniamy coraz więcej błędów ortograficznych, mamy kłopoty z poprawną składnią. Postuluje się wprowadzenie podpisu elektronicznego, a coraz trudniej ładnie podpisać się piórem. Nie wysyłamy już kartek i listów, bo krótką wiadomość przekazuje się SMS-em. Myślę więc, że jeśli każdy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2007, 2007

Kategorie: Kraj