Polityczni rentierzy

Polityczni rentierzy

20.07.2017 Warszawa Sejm 46. posiedzenie Sejmu VIII kadencji N/z Jaroslaw Kaczynski i poslowie PiS fot. Jacek Dominski/REPORTER

Należy całkowicie wymienić kadry. Na ludzi doświadczonych, ale niekojarzonych negatywnie z byłym mechanizmem rządzenia Dr hab. Wawrzyniec Konarski – politolog, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie W popularnym na całym świecie serialu „Gra o tron” zima to zapowiedź lodowatej grozy i śmierci tych, którym nie uda się schronić. Panie profesorze, jakiej zimy możemy się spodziewać w polskiej polityce? – Jesienią i zimą będziemy śledzić recydywę uporu rządzącej prawicy, by kontynuować zmiany w państwie, i niemożności stworzenia wspólnego frontu przez opozycję. Pierwszą recydywą jest zatem konsekwentne działanie w kierunku tego, co prawica nazywa reformą państwa. W istocie zaś jest to zawłaszczanie sfery publicznej przez rządzących wedle podzielanych przez nich przekonań. Miała być odnowa państwa i obserwujemy realizację tej idei. – Po rozpoczęciu procesu przejmowania kontroli nad Trybunałem Konstytucyjnym powiedziałem, że mamy do czynienia z podobną sytuacją jak ta z lat 1926-1930. Dzisiaj rządzący zmierzają krok po kroku, przez przedpokój do pokoju pełnej lub – jak powiedział onegdaj lord Acton – absolutnej władzy, w trybie ewolucyjnym, ale bardzo konsekwentnie. Taki rodzaj recydywy może mieć bardzo złe skutki dla świadomości społecznej i politycznej Polaków. A druga recydywa? – Druga recydywa, która nawet bardziej mnie irytuje, wiąże się z nieumiejętnością wyciągnięcia przez doświadczonych uczestników polskiego życia politycznego wniosków z okresu, w którym rządzili. Platforma Obywatelska jest dla mnie dzisiaj przykładem gigantycznego nieudacznictwa politycznego. Obserwujemy proces samopowtarzalności błędów. Ta słabość otworzyła rządzącym drogę do gruntownej zmiany wielu aspektów życia społecznego, prawnego i politycznego w ostatnich dwóch latach. Politycy PiS deklarują, że duże znaczenie ma dla nich poparcie narodu. – PiS twierdzi, że to, co robi, jest konsekwencją uzyskania poparcia większości narodu. To oczywiście nieprawda, bo na PiS głosowało niespełna 19% ogółu dorosłych Polaków. Rządzącym nie przeszkadza to jednak pielęgnować przekonania, że ich determinacja, by nadać zmianom dogłębny charakter, wynika z ogromnego społecznego poparcia. Ale prawica potrafi wytworzyć więź emocjonalną między dużą częścią społeczeństwa a państwem i jego instytucjami. – Społeczeństwa krajów z długą tradycją demokracji mogą zademonstrować wysoką frekwencję wyborczą, co z kolei stanowi pozytywny komunikat o legitymizowaniu demokratycznego systemu władzy. Ostatnim takim przykładem są wybory w Norwegii, w których wzięło udział ponad 77% uprawnionych do głosowania. Ta sytuacja oznacza, że poczucie więzi z własnym państwem jest tam bardzo głębokie. U nas PiS doskonale wykorzystuje ten motyw, choć wcześniej nikt nie stawiał na tego konia. Natomiast wygląda na to, że opozycja wciąż nie bierze tego pod uwagę. Ma pan na myśli lekceważenie przez opozycję liberalną znaczenia państwa i jego instytucji dla obywateli? – Tak. Wszystkie formy ostrzeżeń, jakie były przekazywane na forum opinii publicznej, zostały tu przez nią zlekceważone. To jest ta nieszczęsna recydywa: partia rządząca jest wrażą siłą w oczach opozycji, a opozycja zaniedbuje refleksję na temat własnych błędów. Takie zaniechanie uniemożliwia jej odzyskanie dobrej opinii w oczach wyborców i generalnie społeczeństwa. W gronie szerokiej opozycji musi powstać przeświadczenie, że o tych błędach trzeba mówić otwarcie. Oczekiwania społeczne wymagają dzisiaj wypracowania gwarancji chroniących w przyszłości przed zarzutem zawłaszczania państwa przez partie. Dlatego nazywam polską klasę polityczną rentierami polityki. Mówiąc wprost, politykami żyjącymi z państwa? – Tak. Polityk powinien się kierować poczuciem misji. Mam świadomość, że dzisiaj to towar deficytowy, ale – za sprawą dbałości o sprawy doczesne – politycy w swojej masie przestali udawać, że zależy im na czymś, co wykracza poza ich partykularny interes. Jedną z najpilniejszych potrzeb społecznych i politycznych jest dzisiaj stworzenie takich reguł postępowania, które przywrócą politykom dobre imię. To coś zmieni? – Tylko w ten sposób polityk może uwiarygodnić swoje poglądy. Dzisiaj mamy sytuację, w której poglądy polityków już na etapie deklaracji brzmią fałszywie, a gdy na horyzoncie pojawiają się korzyści finansowe, uprzednie werbalizmy przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Rentierstwo polityczne jest zmorą polskiego państwa, wciąż będącego młodym organizmem demokratycznym. Takie praktyki paraliżują zaufanie do państwa. Czy to tylko nasz problem? – Nie. Weźmy Donalda Trumpa,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 39/2017

Kategorie: Wywiady