Instytut Pamięci Narodowej niweczy nadzieje kresowian na uznanie UPA za organizację zbrodniczą Ostatnia wypowiedź prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, dr. hab. Janusza Kurtyki („Myśl Polska”, 23-30 lipca 2006 r.) nie wskazuje, iż w najbliższym czasie zostanie sformułowana opinia, na podstawie której władze Polski mogłyby podjąć uchwałę uznającą Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i jej zbrojne ramię UPA – twór Bandery za formację zbrodniczą, odpowiedzialną za ludobójstwo dokonane na ludności polskiej w czasie II wojny światowej. Na wspomnianą uchwałę czekają nie tylko kresowianie, także Polacy zrzeszeni w organizacjach polonijnych i Polska, zbrodnię bowiem popełniono na narodzie. W tej sprawie IPN otrzymuje wiele listów z pytaniami, dlaczego dotąd nie wydano decyzji merytorycznych kończących postępowanie karne. Należy podkreślić, iż prokuratorzy Oddziałowych Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu IPN wykonali i nadal wykonują olbrzymią pracę, przesłuchując tysiące świadków w miejscach ich zamieszkania, przy czym liczba osób ciągle wzrasta. W odpowiedziach na listy prokuratorzy Piotr Zając (Oddział Lublin) i Tomasz Rojek (Oddział Wrocław) stwierdzają, że zgromadzony dotychczas materiał dowodowy jednoznacznie wskazuje, iż członkowie nacjonalistycznych organizacji ukraińskich dopuścili się zbrodni ludobójstwa. Dlaczego wobec tego nie zajmuje formalnego stanowiska parlament? Podczas debaty sejmowej w dniu 9 lipca 2003 r. poseł Jarosław Kaczyński powiedział: „Przekonania, że… dla budowy trwałych podstaw stosunków polsko-ukraińskich trzeba zrezygnować z dwóch podstawowych wartości… z prawdy i przyzwoitości… otóż nie można”. Wystąpienia posłów i senatorów dotyczące tego zagadnienia oraz apele o niepoddawanie się rewizji historii są głosem wołającego na puszczy. Na wstępie wywiadu prezes IPN wypowiedział ważne zdanie, które kresowianie przyjęli z zadowoleniem, mianowicie: „żeby te relacje mogły być naprawdę strategiczne i długotrwałe, muszą być oparte na prawdzie”. Jednakże w dalszej części wywiadu do prawdy dąży drogą okrężną, aby w końcu powiedzieć: „pamiętajmy jedno, że proces dochodzenia do owego strategicznego przymierza jest długotrwały i że obie strony mają swoje uwarunkowania”. Już tak sformułowane zastrzeżenia wskazują, iż problem zostawimy następnym pokoleniom. IPN – powołany dla PAMIĘCI – zachowuje powściągliwe milczenie o polskim Holokauście kresowych Polaków. Najkrócej rzecz ujmując, prawdę historyczną podporządkowuje doraźnym celom politycznym. Aktualnie IPN zajmuje się lustracją urzędową, udostępnieniem list osobom do tego niepowołanym, zdobywaniem dokumentów dotyczących szczegółowego rozpracowania polskiej konspiracji we wschodnich województwach RP i problemem badań z zakresu powojennego podziemia antykomunistycznego. Na głośnych uroczystościach w Pawłokomie banderowcy oznajmili, w wywiadzie dla „Dziennika”, że w podziemiu antykomunistycznym nie walczyli z Polakami tylko z komunistami. Zgodnie z aktualnie przyjętą regułą, prezes IPN, mówiąc o masakrowaniu wołyńskich Polaków, od razu przywołał akcję „Wisła”, rzekomo bolesną dla Ukraińców (de facto dla banderowców). Taktykę zestawień, równania tego, co nieporównywalne, stosują polscy wpływowi politycy i ideowi spadkobiercy OUN-UPA. Od początku lat 90. szerokim frontem ruszyła akcja nobilitacyjna OUN-UPA, prowadzona przez Związek Ukraińców w Polsce, finansowana z polskiego budżetu. Współczesna propaganda postounowców polega na: dzieleniu win mniej więcej na pół, uogólnianiu odosobnionych faktów, minimalizowaniu skutków zbrodniczych działań UPA, tworzeniu mitów, heroizacji członków UPA, przemilczaniu niewygodnych epizodów, takich jak na przykład związek ukraińskich nacjonalistycznych organizacji politycznych z niemiecką Abwehrą i masowy udział oddziałów paramilitarnych po stronie Niemiec hitlerowskich. Kresowian niepokoi fakt, że IPN przygotowuje tomy dotyczące wspólnej historii z lat 30. i 40. i że są one wydawane na mocy porozumienia między instytucjami Polski i Ukrainy. Jakiej Ukrainy? Czy lwowsko-wołyńskiej, gdzie są silne wpływy OUN, gdzie gloryfikuje się zbrodniarzy wojennych? Jeśli tak, to żadnej pewności nie ma, iż niewygodne dokumenty zostaną ujawnione, tym bardziej że nie wszyscy historycy zatrudnieni w Biurze Edukacji Publicznej mają predyspozycje do obiektywnych ocen zaszłości historycznych. Przykładowo specjaliści od spraw polsko-ukraińskich zajmują się raczej propagandą historyczną, nie informują społeczeństwa o ustaleniach pionu śledczego IPN ani o stanie zaawansowania śledztw prowadzonych w tej sprawie. Prezes Janusz Kurtyka – jak mówi – pojechał do Kijowa wzmocnić współpracę naukową, której celem jest badanie relacji między narodami. Otóż relacje między narodami są poprawne, dobrze zbadane,
Tagi:
Monika Śladewska