Kto sieje nienawiść, ten zbiera plon. I to szybciej, i bardziej boleśnie, niż może dziś przypuszczać. Klęsce sprzyja zadufanie i upojenie sprawowaną władzą. Jakie sygnały płyną z ośrodków władzy pół roku po wyborach parlamentarnych? Mnożenie wrogów i podziałów. Odmawianie przeciwnikom politycznym prawa do funkcjonowania w życiu publicznym. Tworzenie atmosfery pogardy wobec ludzi myślących inaczej niż władza. Buduje się fatalny klimat dla życia społecznego i dla stosunków międzyludzkich. Sygnały wysyłane przez polityków prawicy trafiają na podatny grunt. Są ludzie gotowi wcielać je w życie. Nie ma prawie dnia, by nie wydarzyło się coś kuriozalnego. Trwa swoisty wyścig na łamanie najbardziej elementarnych norm prawnych czy etycznych. Politycy chyba nie zdają sobie sprawy z tego, jakie są konsekwencje sygnałów, które wysyłają do opinii publicznej. Że zawsze znajdzie się ktoś, kto przebije ich agresją, chamstwem i tupetem. Nie ma bowiem takiej bredni, która nie będzie wygłoszona, jeśli zbuduje się atmosferę sprzyjającą dewiantom. Psucie państwa i polityki oraz niszczenie delikatnych więzi i relacji między ludźmi to proces samobójczy. Żeby tylko dla jego sprawców, to pal licho. Niestety, jest to proces o katastrofalnych konsekwencjach dla całego narodu i wszystkich grup społecznych. Zamiast tak oczekiwanego rozwoju mamy stagnację, wzrost nieufności do władzy i tematy zastępcze wyciągane z głębokiej historii. Tylko w atmosferze nienawiści budowanej przez fanatyków mógł powstać jeden z najhaniebniejszych tekstów, jakie zdarzyło mi się przeczytać. „Dziennik Bałtycki”, wydawany przez kapitał niemiecki, wydrukował felieton, którego anonimowy autor życzył gen. Jaruzelskiemu śmierci i żałował, że nie został on powieszony w 1989 r., jeśli już nie zginął w czasie wojny lub na Syberii. Ten podły tekst jest pokłosiem atmosfery nagonki na generała, który stał się w ostatnich miesiącach obiektem szczególnego zainteresowania władzy. Małostkowe zachowanie prezydenta Kaczyńskiego w sprawie Krzyża Zesłańców Sybiru okazało się tylko przygrywką do oskarżeń IPN. Udający placówkę naukową, całkowicie dyspozycyjny wobec władzy IPN działa dokładnie tak, jak wcześniej zapowiadali politycy. Nie kłopocząc się zasadami obiektywizmu, maluje on przeszłość jedną, czarną, farbą. Jaki może mieć autorytet tak stronnicza instytucja? Prawdy o PRL nie da się załgać propagandowymi broszurkami. Im dłużej żyjemy w nowym ustroju, tym prawica agresywniej atakuje gen. Jaruzelskiego. Minęło 25 lat od wprowadzenia stanu wojennego, a zamiast debaty mamy tylko jadowitą nienawiść. To nie jest dobra wróżba dla Polski. Jesteśmy już chyba ostatnim krajem, który z własnej historii nie czerpie mądrości, ale wykorzystuje ją do budowy okopów. Przyzwolenie na taką politykę będzie obciążać wszystkich. Także jej krytyków. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański