Zeznania agenta Tomka pogrążają Kamińskiego i Wąsika. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Tomasz Kaczmarek wszystkiego nie powiedział Tomasz Kaczmarek, słynny agent Tomek, potem poseł Prawa i Sprawiedliwości, powtórzył to dwa razy. Najpierw 12 grudnia 2019 r. w prokuraturze w Katowicach, zeznając we wznowionym w roku 2016 śledztwie w sprawie tzw. willi Kwaśniewskich w Kazimierzu Dolnym. Potem w programie telewizji TVN „Superwizjer”, emitowanym w sobotę, 25 stycznia br. Mówił: „Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik dawali mi jasny sygnał, że w trakcie mojej pracy mam sformułować zdarzenia w taki sposób, aby wskazywać na to, że właścicielami willi w Kazimierzu Dolnym są Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy”. On sam, jak powiedział dziennikarzom „Superwizjera”, nie miał takiego przekonania i informował o tym przełożonych. Jego uwagi, jak opowiadał, były ignorowane. Dlatego większość materiałów związanych z ówczesną operacją CBA to jego notatki, a nie np. nagrania. Jak mówił, „łatwiej było wytwarzać przeświadczenia (o Kwaśniewskich) poprzez pisane dokumenty niż poprzez realizowanie nagrań”. I jeszcze jeden cytat z „Superwizjera”: „Są one (notatki i zeznania – przyp. red.) wynikiem rozkazów i poleceń (…) od Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w zakresie prowadzenia przeze mnie czynności operacyjnych oraz sporządzanej przeze mnie dokumentacji. Miałem wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Ja osobiście takiego przeświadczenia nigdy nie powziąłem, a moje notatki i złożone zeznania są efektem nacisków ze strony moich byłych przełożonych”. Te słowa są dla ówczesnych szefów CBA jak akt oskarżenia. Wynika z nich, że to oni mówili agentowi Tomkowi, jakie ma pisać notatki, a potem, na podstawie tychże notatek, wiedząc, że są nieprawdziwe, uruchamiali przeciwko Kwaśniewskim całą machinę tajnych służb – podsłuchy, agenturę, a w końcu operację specjalną. Jak to wyglądało? Sporo światła rzuca na to opisany przez „Gazetę Wyborczą” wniosek prokuratury do Sejmu o uchylenie immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu, nad którym posłowie głosowali w 2014 r. Wniosek był tajny, zapoznało się z nim raptem dziewięciu posłów, potem, także w trybie tajnym, występował przed posłami Mariusz Kamiński, broniąc się. Ta obrona, jak wiemy z przecieków, polegała na atakowaniu Kwaśniewskich. Na opisywaniu rzekomego majątku pary prezydenckiej, na cytowaniu wyrwanych z kontekstu, podsłuchanych rozmów i ich interpretowaniu. Że buty w rozmiarze europejskim, a nie amerykańskim… „To były ploty, jak z bazaru”, opowiadał nam jeden z posłów. Ale na niektórych zrobiły wrażenie. Wniosek prokuratury nie uzyskał wymaganych 231 głosów. Część posłów Platformy, a nawet kilku SLD, wstrzymała się od głosu. Gdyby przeczytali wniosek prokuratury, najpewniej zachowaliby się inaczej. Okazuje się bowiem, że prokuratura postawiła Kamińskiemu 39 zarzutów, w tym 37 dotyczących nielegalnych podsłuchów, a także fałszywego zawiadomienia prokuratora generalnego, że Jolanta Kwaśniewska popełniła czyn kryminalny, oraz przeprowadzenia bez podstaw prawnych zakupu kontrolowanego willi w Kazimierzu Dolnym. Zdaniem prokuratury Kamiński nie miał prawa inwigilować Kwaśniewskich ani rozpoczynać przeciw nim tajnej operacji, ponieważ „wstępne ustalenia CBA nie potwierdziły informacji”, że są oni właścicielami wilii. Polowanie na Kwaśniewskich zresztą trwa. PiS po przejęciu władzy natychmiast wznowiło śledztwo w sprawie willi w Kazimierzu Dolnym. Prowadzi je prokuratura w Katowicach. Do tej sprawy, jak się dowiedzieliśmy, delegowano dwóch prokuratorów, którzy niczym innym się nie zajmują. Zeznania agenta Tomka ewidentnie popsuły im szyki. Operacja „Krystyna” Przypomnijmy: w latach 2007-2009 CBA prowadziło akcję specjalną „Krystyna”. Miała ona dowieść, że Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy byli nieoficjalnie właścicielami domu w Kazimierzu Dolnym. Zakupu mieli dokonać na podstawioną osobę – zaprzyjaźnionego z nimi Marka Michałowskiego, prezesa Budimeksu. Chcieli w ten sposób ukryć swoje nielegalne dochody. Mariusz Kamiński zamierzał więc udowodnić, że Kwaśniewscy są właścicielami willi, by potem zapytać ich, skąd na ten zakup mieli pieniądze. Zainspirował go Józef Oleksy, który podczas mocno zakrapianej kolacji u Aleksandra Gudzowatego plotkował, że Kwaśniewscy kupili w Kazimierzu Dolnym „nie na siebie całe wzgórze”. Nagrania z tej kolacji ujawniono w roku 2007. Oleksy szybko z tych słów się wycofał, ale Kamińskiemu to wystarczyło. Operacja ruszyła. Główną rolę grał w niej Tomasz Kaczmarek, agent Tomek. Zaprzyjaźnił się z Janem J., synem Marii J., pierwszej właścicielki, a potem administratorki domu. Kaczmarek namawiał