Polska biała czy czerwona?

Chyba jeszcze nigdy w historii nie byliśmy tak lewicowi jak teraz… Czy Polska jest biała czy czerwona? Kim są “biali”? Kim są “czerwoni”? W zasadzie, od lat 1945-48 po nasze czasy, odpowiedź jest prosta. “Czerwoni” to PZPR, komuna, potem postkomuna, dzisiaj SLD. No i lewica. “Biali” to “Solidarność”, a teraz post-”Solidarność”, czyli i AWS, i ZChN, i chyba Unia Wolności. Oraz cały polityczny drobiazg, oczywiście prawicowy, mówiący o wspólnym “korzeniu”. W tym myśleniu Andrzej Olechowski to oczywiście “biały”. Andrzej Celiński – “czerwony”. A Jacek Kuroń? Za kolorowymi plakietkami kryje się całe bogactwo postaw, wrażliwości, historycznych wyborów. Polska biała czy czerwona? Jeżeli zadajemy takie pytanie, to od razu dodajmy: w jakim czasie? w jakim miejscu? w jakich sprawach? I jak bardzo intensywny jest poziom bieli i czerwieni… Polska teraz Od prawie trzech lat w poglądach politycznych Polaków obserwujemy wzrost popularności przekonań lewicowych. Świadczą o tym sondaże popularności partii politycznych, a także badania poglądów Polaków na poszczególne sprawy. Nie jest to proces przebiegający w próżni – to w wielkiej części efekt “pracy” rządu Jerzego Buzka. Jeżeli bezrobocie w ciągu paru lat zwiększa się z 1,8 mln do 2,8 mln, czyli o milion osób (jest największe w Europie – wynosi 15,6% ludności zawodowo czynnej!), jeżeli zamykane są kolejne zakłady pracy, to trudno wymagać, by sympatia Polaków leżała po stronie tych, którzy sprawują władzę i za to wszystko odpowiadają. Tzw. elektorat odwraca się nie tylko od Jerzego Buzka, AWS-u i Mariana Krzaklewskiego, ale też od pomysłów i idei, które z sobą nieśli. W ostatnich latach notujemy więc wyraźny spadek sympatii do “Solidarności”, przemian po roku 1989, poparcia dla “czystego” kapitalizmu – z mniejszymi podatkami, elastycznym kodeksem pracy i kominami płacowymi. Tego ludzie nie chcą, choć jeszcze na początku przemian, gdzieś w 1989 r., było zupełnie inaczej. Grażyna Staniszewska, posłanka Unii Wolności, opowiadając o tamtych czasach, przypomina, jak jeździła po zakładach pracy w Bielsku i przedstawiała założenia reformy Balcerowicza. – Byłam wtedy w OKP i panicznie się bałam, że ten program gospodarczy jest trudny i odbije się na ludziach – opowiadała. – Ale robotnicy z wielkich zakładów pracy, kiedy program im przedstawialiśmy, mówili: “To jest logiczne, najważniejsze, żeby w gospodarce był sens i logika. Więc trzeba to szybko zastosować”. A ja mówiłam im o bezrobociu: “ Na razie macie pracę i sobie nie wyobrażacie, jak to może być bez niej”. Oni zaś swoje: “Zastosować!”. Myśmy się bali, dlatego że byliśmy bliżej jakiejś wiedzy. Oni nie mieli żadnej wiedzy, chcieli reform intuicyjnie, bo wydawały im się logiczne. No i chcieli zmian. Dziś, dziesięć lat później, na pytanie: “Czy uważa pan (i), że powstanie gospodarki wolnorynkowej, która w znacznym stopniu nie podlega kontroli państwa, jest korzystne dla przyszłości Polski?” twierdząco odpowiada 38% ankietowanych. A 40% mówi coś przeciwnego – że jest to niekorzystne. Jeszcze bardziej krytycznie odpowiadają Polacy na pytanie: “W jakim stopniu jest pan(i) zadowolony ze sposobu, w jaki funkcjonuje dzisiaj w Polsce gospodarka wolnorynkowa?” Aż 68% ankietowanych jest niezadowolonych. Przeciwnego zdania (zadowoleni) jest tylko co piąty pytany… Do tych opinii dorzućmy wzrost popularności idei egalitarnych. Różnice zarobków w Polsce są zbyt duże – to opinia 91% ankietowanych. Obowiązkiem rządu jest ich zmniejszenia – tak uważa 82% Polaków. – Takie opinie są zapewne wynikiem postrzegania otaczającej rzeczywistości, w której sąsiadują ze sobą ubóstwo i bezradność z manifestacją bogactwa – tłumaczą badacze z CBOS. – Sprzeciw społeczny muszą także budzić doniesienia o wysokich zarobkach samorządowców, wysokości diet i dodatków wielokrotnie przekraczających dochody z pracy, samowoli i dowolności w ustalaniu wynagrodzeń za prace członków zarządu różnego rodzaju spółek skarbu państwa, menedżerów kas chorych itp. Na dobrą sprawę, patrząc na postawy i opinie Polaków, można śmiało twierdzić, że w ciągu ostatnich lat staliśmy się narodem wprost “czerwonym”. Kiedyś Jarosław Kaczyński, znany ze swoich kapitalnych, lakonicznych określeń (TKM, KPP etc.), mówił, że ZChN to najprostsza droga do dechrystianizacji Polski. Patrząc na efekty działań AWS i premiera Buzka, można dziś powiedzieć, że rządy AWS to najprostsza

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2001, 2001

Kategorie: Społeczeństwo