Polska miedź jest chora
Prezes tak zadłużonej firmy jak KGHM nie musi jeździć służbowym BMW 700 Rozmowa z Jerzym Dobrzańskim, specjalistą od spraw przemysłu miedziowego Inż. Jerzy Dobrzański od roku 1971 do 2000 pracował w KGHM, był wiceprezesem Zarządu ds. Rozwoju i Ekologii, a wcześniej m.in. dyrektorem huty miedzi Głogów. Ukończył studia podyplomowe na krakowskiej AGH, Politechnice Śląskiej oraz Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. – Jak Pan ocenia stan kombinatu miedziowego w Lubinie? To jedno z najważniejszych polskich przedsiębiorstw. – Stan firmy, teraz, w październiku, jest odbiciem stanu państwa – zapaść finansowa. KGHM stacza się po równi pochyłej. A jeszcze dwa lata temu nic nie wskazywało, że spółka wpadnie w kłopoty. Można powiedzieć: jest nieźle, bo w 2000 r. firma miała 617 mln zł zysku brutto. Ale zysk da się wykazać za pomocą rozmaitych zabiegów, np. drogą tworzenia nadzwyczajnych rezerw w roku poprzednim. I właśnie obecny Zarząd w 1999 r. utworzył bardzo duże rezerwy i wykazał stratę – zaś w następnym roku rezerwy rozwiązał i osiągnął znaczny, ale papierowy zysk. W tym roku zresztą spółce już grozi strata. Dlatego zawsze trzeba brać pod uwagę płynność firmy i dostępne środki. Na koniec 1998 r. KGHM miał do dyspozycji przeszło 200 mln zł. Raport za rok 2000 wykazuje tylko 20 mln zł. To pokazuje, jak spadła płynność finansowa. Długi firmy sięgają 2 mld zł. Cena akcji spółki wynosi obecnie ok. 10 zł, co oznacza, że giełdowa wartość KGHM to zaledwie 2 mld zł. Dziś miedź sprzedajemy poniżej 1400 dolarów za tonę – taka jest cena rynkowa – natomiast koszt wytworzenia tony miedzi w KGHM przekracza 1580 dolarów. Do każdej tony miedzi trzeba więc grubo dopłacać. A w czerwcu 1999 r., gdy obecny Zarząd obejmował swoją funkcję, koszt wynosił ok. 1380 dolarów. – Czy na świecie też jest coraz drożej? – Przeciwnie, wszyscy liczący się wytwórcy miedzi zmniejszają koszty – średnio o ok. 3% rocznie. KGHM zawsze należał do droższych producentów i, by utrzymać swą pozycję, powinien zmniejszać koszty w tej samej skali, w jakiej robił to poprzedni Zarząd. Dziś więc koszt polskiej miedzi nie powinien przekraczać 1300 dolarów. Nie możemy porównywać się z Chile, gdzie wyprodukowanie tony miedzi wydobywanej metodą odkrywkową kosztuje ok. 800 dolarów. Nie znaczy to jednak, że KGHM jest zwolniony ze starań o efektywność. Czasy drogiej miedzi już minęły. W 1995 r. tona kosztowała 2300 dolarów, a w 1999 r. już tylko 1700. Ceny mają tendencję malejącą, bo wciąż udoskonalane są metody wydobycia i produkcji. – A co może poradzić Zarząd KGHM na spadek cen miedzi w świecie? – Kierownictwo firmy nie tylko może, ale i powinno przewidywać tendencje cenowe – i stosownie do tego musi podejmować odpowiednie działania, by „uciec” przed niskimi cenami. Przypomnę, że poprzedni Zarząd, odwołany w 1999 r., umiał postępować w takich sytuacjach. W 1995 r. koszt produkcji tony miedzi w KGHM przekraczał 2000 dolarów, ale były wyraźne symptomy spadku cen. Ówczesne władze w ciągu trzech lat zdołały zmniejszyć koszt produkcji do 1400 dolarów. Utrzymywano bardzo ścisłą dyscyplinę finansową, ograniczano koszty na każdym etapie produkcji, wydzielono z firmy wiele służb pomocniczych, by zmniejszyć koszty zatrudnienia – w 1995 r. w KGHM pracowało ok. 40 tys. osób, a w 1999 r. – tylko 19 tys. Wszystko to dało rezultaty. – Czyli robiono oszczędności, wyrzucając ludzi? – Nic podobnego, nikt nie został wyrzucony na bruk. Utworzono spółki, świadczące usługi dla KGHM i działające na warunkach rynkowych, w których znaleźli zatrudnienie byli pracownicy firmy. Zapewne spółki te wyparły część droższych firm, które wcześniej współpracowały z KGHM, no ale takie są prawa gospodarki rynkowej. – Dlaczego w ostatnich latach w KGHM nastąpił tak znaczny wzrost kosztów produkcji? Odpowiedzialność za wzrost kosztów ponosi obecny Zarząd, który koncentruje się na inwestycjach w branżę telekomunikacyjną, zamiast dbać o poprawę efektywności produkcji miedzi. Zaangażowanie w telekomunikację spowodowało, że za mało uwagi zwracano na to, co jest podstawową działalnością, czyli na miedź. Doszło do pewnego zaniedbania – Zarząd widocznie uznał, że skoro koszt produkcji