Nowa historia to historia patriotyczna bez PRL, z umniejszoną rolą chłopstwa i ruchu robotniczego. Jakbyśmy nagle się cofnęli do XIX wieku Prof. Wojciech Burszta – jest kierownikiem Katedry Antropologii Kultury w SWPS, profesorem w Instytucie Slawistyki PAN i przewodniczącym Komitetu Nauk o Kulturze PAN. Antropolog i kulturoznawca, eseista i krytyk kultury. Interesuje się teorią i praktyką współczesnej kultury, w tym popkultury i popnacjonalizmu. Zajmuje się badaniami z kręgu antropologii współczesności i kulturoznawstwa, ze szczególnym uwzględnieniem problematyki mitu i symbolu, a także zjawiskami kontestacji i anarchii w społeczeństwach liberalnych. Wśród młodych ludzi popularne jest hasło Bóg-Honor-Ojczyzna. Skupmy się na narodzie, dlaczego potrzebujemy tego pojęcia? – Bez pojęcia narodu trudno sobie wyobrazić życie społeczeństwa. Niezależnie od tego, co słyszymy na temat kierunku, w jakim zmierza świat, mamy państwa narodowe i przynależność narodowa jest dla ludzi bardzo ważna. Wyraźnie widać proces powrotu do tożsamości narodowych. Pojęcie narodu jest w nas głęboko zakotwiczone. Problem polega tylko na tym, w jaki sposób je rozumiemy. Prowadzi pan z zespołem duży projekt badawczy na temat szkolnej edukacji historycznej. Wiedza, którą młodzi ludzie wynoszą ze szkoły, ma zasadnicze znaczenie dla ich myślenia o Polsce i jej obywatelach. Jak młode pokolenie rozumie dziś pojęcie narodu? – Na podstawie badań podręczników do historii, która jest głównym przedmiotem kształtującym tożsamość narodową, mogę powiedzieć, że najpopularniejsza wizja to naród jako pewna wspólnota historyczna połączona więzami krwi, mówiąca tym samym językiem i wyznająca tę samą religię. Na tym fundamencie tworzymy swoją odrębność. 94% badanych uczniów uważa, że najważniejsze dla przynależności narodowej jest wychowanie w kulturze danego kraju, dla 74% istotne są więzy krwi, a dla 84% mówienie własnym językiem. Mimo zmian zachodzących we współczesnym świecie te dane wskazują na trwałość pewnego sposobu myślenia. – Choć zmiany postępują, widać dominację tradycyjnego pojmowania narodu. W ramach koncepcji narodu rozumianego jako wspólnota powiązana krwią, religią i językiem kolejne pokolenia tworzą ciąg narodowego dziedzictwa. Na przykładzie podręczników do historii dobrze widać, jak nie uczula się młodych ludzi na to, że ta koncepcja się zmieniała. W XVI w. istniała koncepcja narodu szlacheckiego, która nie brała pod uwagę ogromnych mas chłopskich i rodzącego się mieszczaństwa. Zmieniają się pokolenia, ludzie umierają, rodzą się następni, a w naszej świadomości model szlachecki wciąż jest obecny. W edukacji szkolnej ciągle dominuje koncepcja, która nie wchodzi w wewnętrzne szczegóły i historyczne dociekania. Zostają frazesy i obiegowe prawdy, aż się prosi o pogłębianie wiedzy historycznej. – Oczywiście, powinniśmy przyjąć model nauczania zorientowany na współczesność. Istnieje koncepcja narodu, która uwzględnia zmiany populacyjne, rzeczywiste zmiany kulturowe, a sam naród jest pewnego rodzaju „kartą dań”. Znajdziemy w niej rdzeń tożsamości narodowej – w przypadku, dajmy na to, Brytyjczyków ten rdzeń stanowi dziedzictwo angielskie, walijskie i szkockie. Oprócz tego mamy różne społeczności imigranckie, z których każda wnosi coś do takiego rdzenia. Trzeba też podkreślić, że sytuację komplikuje zauważalny dziś odwrót od tego sposobu myślenia. Coraz wyraźniej rysuje się ponowne przeciwstawianie tożsamości narodowej „rdzennej” tej „wielokulturowej”, którą dyskredytuje się, np. wykorzystując wątek antyislamski. Żenująca świadomość historyczna Jacy obywatele wyrastają na takich lekcjach historii? – Coraz większa grupa młodych ludzi mówi: „Nie wiemy, kim jesteśmy, kim będziemy i jak będzie wyglądał świat, ale wiemy na pewno, gdzie są nasze korzenie”. A są to korzenie narodowe. To ta opoka pewności, poczucie, że właśnie stamtąd się wywodzimy. Widać to w edukacji szkolnej, gdzie ten typ utożsamiania się ze wspólnotą narodową jest podstawowy. Widać to również na przykładzie nacjonalizacji rozgrywek sportowych, czyli takiego popnacjonalizmu stadionowego. Kibice klubów piłkarskich wracają np. do koncepcji tzw. żołnierzy wyklętych. Świadomość historyczna młodych Polaków nie jest wysoka, ale bardzo silna jest mitologiczna świadomość dumy. Mity trzymają się mocno, ale co z faktami i historycznym dociekaniem? – Poczucie dumy nie musi się opierać na faktach, bo jest przekazywaną z pokolenia na pokolenie wiedzą potoczną. Dziś próżno szukać wśród młodzieży na etapie edukacji szkolnej