Kiedy szaleńcy są u władzy, nie wolno dawać im swobody, bo skalpel w ręku małpy jest groźny Tu zaszła zmiana …czyli co będzie, gdy dorosną córki liberałów Z badań CBOS wynika, że w ciągu dwóch ostatnich lat zmieniły się nasze poglądy na wiele spraw. Od 2007 do 2009 r. o 13% (z 41% do 54%) wzrosło poparcie dla twardej walki z przestępczością, nawet przy ograniczaniu praw obywateli. O 7% (z 37% do 44%) umocniło się przekonanie, że przerywanie ciąży powinno być całkowicie zakazane. Dwa przeciwległe na pozór elektoraty – PiS i SLD – zaczynają natomiast w niektórych kwestiach zbliżać się do siebie. Np. wspólne jest dla nich przekonanie, że państwo powinno pełnić szereg funkcji opiekuńczych, podatek liniowy zaś jest rzeczą złą (który to pogląd podziela zresztą ogromna większość Polaków, bo aż 71%). – Już od jakiegoś czasu następuje w Polsce wzrost konserwatyzmu. Polska młodzież staje się bardziej konserwatywna niż pokolenie ich rodziców i to zaczyna być widoczne w badaniach. Elektoraty PiS i SLD należą do bardziej socjalnych, ale różnice w kwestiach obyczajowych są między nimi tak duże, że niewyobrażalny jest trwalszy sojusz tych partii – mówi dr Jarosław Flis, socjolog z UJ. Czy skręt w stronę większego konserwatyzmu i liberalizmu to tylko ruch wahadła, czy trwalsza tendencja? Jak mówi znane anglosaskie powiedzenie: „Konserwatysta to liberał, który ma dorastającą córkę”. Być może sprawdzi się ono i na polskim gruncie. Co jednak stanie się, gdy córki liberałów już dorosną? Rozmowa z prof. Radosławem Markowskim, socjologiem polityki, pracownikiem naukowym Instytutu Studiów Politycznych PAN i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej – Czy Polacy stali się bardziej konserwatywni, rygorystyczni i prawicowi? Taki wniosek można by wysnuć po lekturze ostatniego raportu CBOS, charakteryzującego poglądy elektoratów głównych partii politycznych. – Nic takiego z tego raportu nie wynika. Jedyna interpretacja, jaka się nasuwa, to powrót do normalności. Gdyby się cofnąć do wcześniejszych badań i porównać ze sobą lata 2009, 2007, 2005 i 2003, okazałoby się, że rokiem dewiacyjnym i dziwnym był rok 2007. Wyniki były wówczas zdecydowanie inne niż w pozostałych wymienionych przeze mnie latach. – Co było tego przyczyną? – Duża część społeczeństwa była przerażona rządami PiS. Właśnie wtedy to przerażone społeczeństwo nie chciało, żeby takie rządy zabierały się do działań mogących ograniczyć prawa obywatelskie. Ludzie nie godzą się na to, by z przestępczością walczyć twardo, jeśli miałoby to ograniczać prawa i swobody, bo odczuwają naprawdę ograniczanie tych praw i swobód. Dwa lata później odsetek ludzi akceptujących zwalczanie przestępczości kosztem ograniczania praw i swobód wzrasta o 13%, co oznacza mniej więcej powrót do poziomu z lat 2003 i 2005. Wysnuwanie z tego wniosku, że w ostatnich dwóch latach w Polsce strasznie wzrósł rygoryzm, jest nieuprawnione. On po prostu powrócił do normalnego u nas poziomu. – Czyli teraz akceptujemy ograniczanie praw i swobód obywatelskich przy okazji walki z przestępczością? – Tak, bo można twardo walczyć z przestępczością, kiedy u władzy jest obliczalna partia. Wszędzie na świecie wskaźnik akceptacji dla ostrych metod zwalczania przestępczości wiąże się silnie z autorytarnością. Polacy uważają, że z przestępczością można walczyć twardo, nawet kosztem ograniczania praw i swobód, w latach 2003 i 2005, natomiast w 2007 r. jest nagle dramatyczny spadek, a później, w 2009 r., powrót do poprzedniego poziomu, czyli do 54% poparcia dla takiej wizji. – Dlaczego to ma znaczenie, jaka partia będzie zwalczać przestępczość, ograniczając jednocześnie prawa i swobody? – Dlatego, że jak rządziło PiS, Polacy się bali bezwzględnego zwalczania przestępczości, jeśli miałoby to ograniczać prawa i swobody, bo dobrze widzieli, co się działo, kiedy ta partia właśnie to robiła, do jakich prowokacji i wynaturzeń wtedy dochodziło. W 2009 r., gdy PiS przestało zagrażać, poziom gotowości do akceptacji twardej walki z przestępczością podniósł się ponownie – bo ponownie w naszym kraju zaczęły rządzić cywilizowane partie. – Czyli zaczęliśmy jednak mniej się obawiać ograniczeń demokracji, kiedy miałaby ją ograniczać Platforma Obywatelska? – Tak, bo ludzie przyzwalają partiom innym niż PiS na to, żeby walczyły twardo z przestępczością. Wtedy, kiedy może to robić partia liberalna
Tagi:
Andrzej Dryszel