Likwidacja kolejnych województw jest zbędna, a w dodatku kosztowna To nierozsądne, utrudni orientację, doprowadzi do jeszcze większego rozwarstwienia kraju, a przede wszystkim pociąga za sobą ogromne koszty – w taki sposób czytelnicy ocenili pomysły Platformy Obywatelskiej w sprawie nowego podziału administracyjnego kraju. Pisaliśmy o nich przed tygodniem w tekście „Województwa do odstrzału”. Poszliśmy tropem gazet regionalnych, które od kilkunastu dni donoszą, że PO planuje po wygranych wyborach likwidację niektórych województw. Kilka osób potwierdziło nam, że ramy nowego podziału administracyjnego PO powstawały w zespole pod kierownictwem prof. Michała Kuleszy, jednego z głównych architektów AWS-owskej reformy administracyjnej z 1998 r. Plan strategiczny zakłada utworzenie ośmiu bądź dziewięciu dużych regionów skupionych wokół największych polskich miast. Projekt zakłada również likwidację części powiatów oraz bezpośrednie wybory marszałków i starostów. Dziś liderzy PO wszystkiemu zaprzeczają, ale jednocześnie przyznają, że… w Polsce powinno być góra dziewięć województw. Kto za to zapłaci? Kto za to zapłaci? To pytanie najczęściej pojawiało się w setkach komentarzy pod naszą publikacją. Polacy martwią się, że ewentualna reforma administracyjna uderzy ich po kieszeni. „Czy oni zdają sobie sprawę z niepotrzebnych kosztów bezsensownej reorganizacji państwa? Przecież trzeba będzie kupować nowe atlasy do szkoły, płacić za nowe tablice rejestracyjne, wymianę dowodów osobistych i wielu innych rzeczy. Ludzie, to jest przecież chore!”, pisze Marek. Zapowiedzi majstrowania przy mapie zbulwersowały przede wszystkim mieszkańców województw, które na skutek nowego podziału administracyjnego zostałyby zlikwidowane. Argumenty przeciwko zmianom wyrażały obawy przeciętnego Kowalskiego. „Ciekaw jestem, jak rozwiążą sprawę województwa podkarpackiego. Gdyby je zlikwidowali, część poszłaby do Krakowa, a część do Lublina. A to oznacza, że niektórzy z nowego województwa mieliby do jego stolicy 300 km”, martwi się jeden z internautów. Ela zaś pisze: „Pochodzę z Kielc, gdzie posłem jest Konstanty Miodowicz. Tak się składa, że ani ja, ani moi znajomi nic nie wiemy na temat jego pracy na rzecz województwa świętokrzyskiego. Dzielny śledczy wie wszystko o marszałku Cimoszewiczu, ale nie wie, że ludzie z Pińczowa bezskutecznie szukają pracy”. W Świętokrzyskiem plany PO wywołały najżywsze reakcje. Tutejsza LPR rozpoczęła nawet akcję zbierania podpisów przeciwko „ujawnionym tajnym planom PO”. Z komentarzy wynika jednoznacznie: kombinowanie przy podziale administracyjnym jest zbędne. A w dodatku kosztowne. Konieczna jest natomiast większa decentralizacja, która ułatwi ludziom życie. Tworzenie potężnych regionów może się za to przyczynić do peryferyjności i zapaści inwestycyjnej mniejszych ośrodków. Dziś np. problemy mają Koszalin i Słupsk – przed reformą z 1998 r. miasta wojewódzkie, teraz przytłoczone przez Szczecin oraz Gdańsk. Od kilku miesięcy mieszkańcy domagają się utworzenia oddzielnego województwa środkowopomorskiego. – Stoimy na uboczu, nie jesteśmy partnerami do rozmów. Rośnie u nas bezrobocie, odpływają inwestorzy. We własnym województwie przestaniemy pełnić służalczą rolę, do jakiej nas sprowadzono – twierdzi Eugeniusz Żuber, jeden z inicjatorów powstania nowego województwa. Organizacyjny paraliż O szczegółach podziału administracyjnego według PO wiadomo niewiele. W poprzednim numerze „Przeglądu” przedstawiliśmy trzy mapy z ewentualnymi koncepcjami zmian granic. Z 12 województwami (bez świętokrzyskiego, opolskiego, kujawsko-pomorskiego oraz lubuskiego), z ośmioma (gdzie dodatkowo zlikwidowane zostałyby województwa podkarpackie, podlaskie lub lubelskie, warmińsko-mazurskie oraz łódzkie), a także z dziewięcioma regionami z wydzieloną z województwa mazowieckiego Warszawą. Już teraz na dziewięciu dużych regionach opiera się struktura funkcjonowania PZU. I jest ona nieco inna niż przedstawiona przez nas przed tygodniem. Kujawsko-Pomorskie połączone jest z Wielkopolskiem (stolica w Poznaniu), Zachodnio-Pomorskie z Lubuskiem (stolica w Szczecinie), Pomorskie z Warmińsko-Mazurskiem (stolica w Gdańsku), Podkarpackie z Lubelskiem (stolica w Lublinie), Mazowieckie z Podlaskiem (stolica w Warszawie), a Śląskie z Opolskiem (stolica w Katowicach). Samodzielność zachowały Łódzkie, Małopolskie oraz Dolnośląskie. Czy w podobnym kierunku idą koncepcje PO? Polacy obawiają się, że zmiany na mapie administracyjnej spowodują poważne konsekwencje społeczne. W dodatku prawica chce majstrować przy mapie, kiedy przed nami negocjacje z UE na temat rozdziału środków unijnych na lata 2007-2013. Jeden z internautów napisał: „Uczciwość wymaga, żeby każda partia powiedziała wyborcom prosto w oczy, co zamierza realizować po dojściu do władzy. Także w sprawie likwidacji województw. Miejcie zasady w praktyce, a nie na papierze”. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Kamil Wolski