Małe ojczyzny – Brok liczy 3 tys. mieszkańców i 500 lat. Pomysłów miasto ma na następną pięćsetkę Brok jest miastem małym, ale honorowym. Do tego ma długie, piękne tradycje – w tym roku mija właśnie 500. rocznica nadania mu praw miejskich. No i urodę – miasto leży na skarpie nad Bugiem, na skraju Puszczy Białej – od początku XX wieku pełni funkcje letniskowe, przyjmując gości w ośrodkach wczasowych i kwaterach prywatnych. I jeszcze jedno: Brok ma ambitnych mieszkańców. Jest ich niewielu – 3 tys., a budżet miasta wynosi 2,8 mln zł. Mimo tych finansowych niedostatków miasto dorobiło się wodociągów, oczyszczalni ścieków, pięknej szkoły, teraz stawia obok halę sportową. Burmistrz wylał już fundamenty i pracowicie gromadzi fundusze, by bez obaw ruszyć z budową. Najcenniejszy zabytek miasta – XVI-wieczny gotycko-renesansowy kościół zachwyca urodą. A czyste chodniki zachęcają do spacerów. Tę krótką charakterystykę miasta trzeba uzupełnić jeszcze dwoma elementami: miasto ma orkiestrę dętą oraz zespół ludowy “Puszcza Biała”, w którym udziela się burmistrz Andrzej Domasik i, jak na ojca miasta przystało, w zespole gra na akordeonie – nadaje ton. W takiej atmosferze decyzja, by uroczyście obchodzić 500-lecie miasta, była czymś naturalnym. W ramach jubileuszu miasto zorganizowało uroczystą sesję rady gminy oraz kilkanaście imprez towarzyszących. Mała ojczyzna trzyma się dzielnie, więc ma być godnie. Bo przecież w roku 1578 Brok był ważnym portem na Bugu, większym od Wyszkowa, liczył 450 domów, w większości murowanych, w których mieszkało 2,7 tys. osób. Rozwój miasta przerwał potop szwedzki. I w zasadzie powstało ono na nowo już po odzyskaniu niepodległości. Tym razem jako miejscowość przede wszystkim letniskowa. 90 kilometrów od Warszawy, dobry dojazd, znakomite warunki wypoczynku – to wszystko przyciągało inwestorów. W 1980 roku 17 zakładów pracy i instytucji posiadało w Broku 22 ośrodki wypoczynkowe. Latem i jesienią zjeżdżały do miasta tysiące letników. To wszystko załamało się po roku 1989, kiedy zakłady pracy zaczęły rezygnować z ośrodków i ograniczać fundusze socjalne. Teraz gmina powoli wydobywa się z kryzysu. Szuka inwestorów i kupców na ośrodki wczasowe i stanice wodne. Piękna puszcza i czysta rzeka są atutami, które chciałby wykorzystać burmistrz. Chciałby wrócić do organizowanych przed laty plenerów malarskich, na które przejeżdżali zawodowi twórcy, profesorowie warszawskiej ASP. No i reaktywować warsztaty dziennikarskie, na których swe umiejętności ćwiczyli późniejsi mistrzowie pióra. R.W. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint