Bauman, w odróżnieniu od wielu innych ekskomunistów, nigdy nie odrzucił podstawowych wartości socjalistycznych Dwa miesiące przed trzecią rocznicą śmierci Zygmunta Baumana (1925-2017) ukazała się pierwsza pełna biografia tego uczonego – mojego przyjaciela od bardzo wielu lat. Dariusz Rosiak, publicysta „Tygodnika Powszechnego” i Polskiego Radia, napisał książkę bardzo wartościową i odważną, co nie wyklucza kontrowersyjności niektórych tez autora. Dotychczasowa literatura poświęcona Baumanowi (w tym biograficzne książki takich autorów jak Peter Beilharz, Shaun Best, Tony Blackshaw, Dariusz Brzeziński, Ali Rattansi, Dennis Smith oraz Keith Tester i Michael Jacobsen) skupiała się na analizie jego dorobku naukowego, najczęściej zresztą tylko tego, który powstał w późnym (i najbardziej doniosłym) okresie jego twórczości. Rosiak jako pierwszy dał nam kompleksową biografię uczonego, opartą na obszernej literaturze, bardzo starannym wykorzystaniu źródeł archiwalnych, a także wywiadach z 39 osobami, które Baumana znały z różnych etapów jego życia. Autor tej biografii nie jest człowiekiem lewicy i do socjalistycznych poglądów swojego bohatera zachowuje dystans. Stara się jednak je zrozumieć i potrafi wydobyć to, co u Baumana było pod tym względem najważniejsze – jego wierność podstawowym wartościom lewicy, niezależnie od zmiennych losów formacji socjalistycznej i od osobistych losów myśliciela. Bauman, w odróżnieniu od wielu innych bardzo znanych ekskomunistów, nigdy nie odrzucił podstawowych wartości socjalistycznych ani przekonania, że lepszy świat jest możliwy. Najciekawsze jest jego stopniowe przechodzenie od „socjalistycznego realizmu” (w tej wersji, której obaj uczyliśmy się od Juliana Hochfelda) do socjalistycznej utopii, tak ważnej dla zrozumienia późnej fazy twórczości Baumana. Tematem wybijającym się w tej biografii jest sprawa „żydowskiej tożsamości” uczonego. Bauman był i czuł się Polakiem. Można było odnieść do niego określenie użyte przez Tuwima: „my, Żydzi polscy”. W tej formule zawarte jest przekonanie – tak obce wszelkiego rodzaju rasistom – że można być zarazem Żydem i Polakiem. Życie Baumana pokazało jednak, że na przeszkodzie takiej podwójnej tożsamości stoi antysemityzm sporej części otoczenia. Dzieciństwo uczonego naznaczone antysemickimi szykanami w Poznaniu, gdzie był jedynym żydowskim dzieckiem w klasie, potem wielka nadzieja na to, że powstała z popiołów straszliwej wojny Polska będzie ojczyzną dla wszystkich obywateli, niezależnie od ich etnicznego pochodzenia, następnie dramat antysemickiej kampanii z lat 1967-1968 i wymuszone opuszczenie Polski, wreszcie trudne zetknięcie z realiami politycznymi Izraela, gdzie Bauman stał się jednym z najodważniejszych (a przez to szczególnie źle widzianych) krytyków nacjonalistycznej polityki wobec podbitych w wyniku wojny sześciodniowej Palestyńczyków. To właśnie sprzeciw wobec polityki Izraela leżał u podstaw decyzji Baumana o opuszczeniu tego kraju po zaledwie trzyletnim pobycie i osiedleniu się w Leeds, gdzie stworzył bardzo ciekawy ośrodek socjologiczny. Analiza drogi życiowej Baumana przyczynia się do zrozumienia problemu nie tylko antysemityzmu, ale również – szerzej – wszelkiego nacjonalizmu we współczesnym świecie. Wobec odradzania się jawnego (i tolerowanego przez obecne władze) antysemityzmu w Polsce ten aspekt książki nabiera szczególnego znaczenia. Autor biografii poważnie podszedł do kampanii nienawiści, której ofiarą padł Bauman w ostatnich latach życia. Kampania ta wpisuje się w retorykę „dekomunizacji” i stanowi przykład tego, jak jednostronne i pozbawione zrozumienia realiów historycznych podejście do historii karmi się fanatyzmem. Zaciekli „dekomunizatorzy” zarzucają Baumanowi przede wszystkim to, że jako oficer Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (do którego po zakończeniu działań wojennych przeniesiona została jego dywizja) brał udział w walkach z antykomunistycznym podziemiem. Dariusz Rosiak w tej sprawie odwołuje się do mojej wypowiedzi, w której zwracałem uwagę na to, że w realiach powojennych jedyną realną alternatywą było albo ustabilizowanie nowej władzy, albo wchłonięcie Polski przez stalinowski ZSRR, jak to się stało z republikami bałtyckimi. Przywołując bez komentarza tę ocenę, Rosiak wyraźnie odcina się od tych, którzy, gloryfikując „żołnierzy wyklętych”, mają dla ich ówczesnych przeciwników jedynie słowa bezwarunkowego potępienia. Wstyd mi za władze Uniwersytetu Warszawskiego, które właśnie z powodów politycznych odmówiły odnowienia Baumanowi doktoratu. Złośliwie dodam, że ówczesna rektor będzie po latach pamiętana głównie z powodu tej haniebnej decyzji. Sporo miejsca poświęca Rosiak stosunkowi Baumana do chrześcijaństwa i sposobowi, w jaki jego