Portugalska recepta nr 2
TOPSHOT - Portugal's forward #07 Cristiano Ronaldo (L) and Portugal's coach #00 Fernando Santos react after losing the Qatar 2022 World Cup quarter-final football match between Morocco and Portugal at the Al-Thumama Stadium in Doha on December 10, 2022. (Photo by PATRICIA DE MELO MOREIRA / AFP)
Fernando Santos będzie najdroższym selekcjonerem reprezentacji. Dostanie 2 mln euro rocznie Od dzisiaj jestem Polakiem, jestem jednym z was – takimi słowami przywitał zebranych (wielu „kupił”) na pierwszej konferencji prasowej Fernando Manuel Fernandes da Costa Santos – nowy, 50. selekcjoner w historii polskiego futbolu. Jego nazwisko niemal do końca udało się utrzymać w tajemnicy – jednak wiadomo było, że chodzi o kandydata zagranicznego. Faworytami wydawali się m.in. Paulo Bento lub Vladimir Petković. Ale w poniedziałek, 23 stycznia, to Fernando Santos wysiadł z samolotu na lotnisku w Warszawie. Do trzech razy sztuka? Ostatnimi czasy nasza reprezentacja nie miała szczęścia do selekcjonerów. Najpierw fatalnego, kompletnie niezrozumiałego wyboru dokonał Zbigniew Boniek. Nie wiadomo skąd, jak i dlaczego przyszedł mu do głowy pomysł, by zatrudnić trenera z Portugalii bez żadnego doświadczenia w prowadzeniu reprezentacji. Wszyscy wiedzą, czym to się skończyło – rejteradą Paula Sousy. A Zibi, jako już były prezes, nie przyjmował do wiadomości, że był autorem totalnej kompromitacji, i z Rzymu obserwował, jak inni muszą pić piwo, którego nawarzył. Z kolei prezes Cezary Kulesza wymyślił Czesława Michniewicza. Ten także nie przetrwał na stanowisku nawet roku. A tuż po nominacji pisaliśmy: „Stanowisko szefa kadry narodowej nie znosi pustki, więc do jej wypełnienia zabrał się następca Zibiego Cezary Kulesza. Jak na szefa discopolowej ekipy przystało, zafundował nam ponadmiesięczny spektakl poszukiwania najlepszego z najlepszych. Z cylindra wyskakiwały kolejne nazwiska. A to Polacy: Adam Nawałka, Jan Urban, Michał Probierz, a nawet Jerzy Engel, a to spece zagraniczni: Fabio Cannavaro, Andrea Pirlo, Cesare Prandelli, Ante Cacić czy wreszcie Andrij Szewczenko. Gdy ogłoszono, że selekcjonerem został Czesław Michniewicz, reakcją były szok i niedowierzanie. Tą nominacją Kulesza przebił Bońka, a to niełatwa sztuka”. Teraz z poręki Kuleszy pojawił się Santos. Powiadają, że do trzech razy sztuka. Może się uda? To prawda, że zatrudniono fachowca z niebagatelnym dorobkiem, ale w ostatnich latach jego gwiazda zdecydowanie przygasła. Na dodatek trudno zdefiniować, kim właściwie jest tzw. selekcjoner. Jego rola kojarzy się z człowiekiem układającym puzzle. Bo przecież zgrupowanie „nowej” kadry rozpocznie się 19 marca, a już pięć dni później pierwszy mecz eliminacji mistrzostw Europy – z Czechami w Pradze. Portugalczyk to uznana marka – pracował w najpopularniejszych klubach greckich i portugalskich, a następnie z zespołami narodowymi Grecji (2010-2014) i Portugalii (2014-2022). Jego niezaprzeczalnie największym sukcesem jest wywalczenie mistrzostwa Europy w 2016 r. Wówczas Portugalczycy w ćwierćfinale turnieju wyeliminowali Polaków dopiero po serii rzutów karnych. Następnie Santos wygrał Ligę Narodów. Potem szło mu gorzej. Mowa o Euro 2020 i mundialu w Katarze. Zatrudnienie Santosa nie wywołało szczególnego entuzjazmu polskich kibiców, pomnych doświadczeń z uciekinierem Sousą. Świadectwem tego są wyniki błyskawicznej sondy internetowej z pytaniem: „Czy Fernando Santos będzie dobrym selekcjonerem reprezentacji Polski?”. Tak – 49%, nie – 51%. Bardzo popularny w Portugalii dziennik „A Bola” opublikował wyniki ankiety, w której kibice wypowiadali się na temat przyszłości polskiej kadry pod wodzą Fernanda Santosa. Aż 58% stwierdziło, że przygoda Santosa w Polsce okaże się niepowodzeniem. Przeciwnego zdania było 42% respondentów. Droższy niż Obajtek W pierwszej chwili nawet obserwatorom o wybujałej fantazji trudno było uwierzyć w wysokość apanaży, jakie wynegocjował nowy szef biało-czerwonej kadry. Dzięki zasobnej kasie PZPN i wielkopańskiemu gestowi jego kierownictwa Santos będzie zarabiał więcej niż utrzymywany z naszych podatków boss Orlenu Daniel Obajtek. Krążyły opowieści o różnych kwotach, najbardziej wiarygodni, jak się wydaje, okazali się dociekliwi dziennikarze portalu Sport.pl – według nich roczny koszt współpracy z nowym selekcjonerem, ale też z jego najbliższymi współpracownikami, to 2 mln euro. Co na to kibice? Zdecydowanej większości nie podoba się fakt, że Santos zarobi w Polsce tak duże pieniądze. W ankiecie na stronie WP SportoweFakty zapytano, czy Portugalczyk jest wart tak wysokiego kontraktu. 76% zagłosowało, że nie, a tylko 24% było na tak. Nie chcemy być złośliwi, ale może taka wyśrubowana gaża to efekt poważnych kłopotów Santosa z portugalskim urzędem skarbowym? Co prawda, złożył odwołanie, ale sprawa
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety