Waldemar Nowakowski, były poseł Samoobrony, może załatwić poparcie tysięcy przedsiębiorców z Lewiatana. Dlatego Jarosław Kaczyński być może pozwoli mu startować z listy PiS W tej kadencji Waldemar Nowakowski zasiadł w sejmowych ławach po raz pierwszy i wydawało się, że jako debiutant należeć będzie do poselskiego planktonu, którego głównym, często jedynym zadaniem jest głosowanie zgodnie z wytycznymi kierownictwa swojej partii. Brylować może jedynie na szczeblu powiatu czy województwa. Jednak poseł z Włocławka nie roztopił się w sejmowej masie i zaznaczył swoją obecność na Wiejskiej. Poseł Nowakowski dostał szansę od wodza Samoobrony, bo Andrzej Lepper desygnował go do komisji śledczej ds. banków. To miał być jeden z większych strzałów w układ, zaplanowanych przez byłą koalicję rządzącą, a tym samym okazja zdobycia sławy przez jej członków. Dlatego wszyscy się zastanawiali, dlaczego Lepper tak lukratywne stanowisko dał nieznanemu posłowi. – A ilu mamy takich, co znają się na finansach czy ekonomii? Nowakowski inżynier, ale dużą kasę zarobił w biznesie, więc jakieś pojęcie ma – mówi działacz Samoobrony z Włocławka. Fakt, poseł Nowakowski do biednych nie należy. Jego majątek liczony jest w milionach złotych. Jednak umiejętność wzbogacenia się nie zawsze przekłada się na znajomość procesów ekonomicznych. Szczególnie gdy interesy prowadzi się nie zawsze czysto, o czym będzie w dalszej części tekstu. Podczas posiedzeń komisji Nowakowski okazał się w każdym razie doskonałym tropicielem układu i wyciągnął teczkę z tajemniczymi dokumentami. Idealnie wpasował się w krajobraz Klewek. Wątpliwej popularności dostarczyła mu również prowokacja jednego z tabloidów, który namówił go do zgłoszenia z trybuny sejmowej inicjatywy, by policjanci kontrolowali trzeźwość matek prowadzących wózki z dziećmi. Misja hipermarket Tyle że jak pokazały późniejsze wydarzenia, nie chęć sławy i prestiżu zawiodła go na Wiejską. Komisja bankowa była jedynie epizodem – ważnym, ale z innego powodu. Jej przewodniczący, Artur Zawisza, gorąco popierał cel, jaki chciał osiągnąć Nowakowski, przychodząc na Wiejską. Trzeba było utrzymać jego przychylność, by lobbował za nim w PiS. Podczas czatu internetowego poseł Nowakowski pytany, po co przyszedł do Sejmu, odpowiedział: – Zdecydowanie z misją. Może zabrzmieć to niewiarygodnie. Dziś już wiadomo, że tą misją okazała się ustawa o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych, którą Samoobrona próbowała forsować już w poprzedniej kadencji. Chodziło o maksymalne utrudnienie powstawania nowych hipermarketów. W pierwotnej wersji projektu ustawa miała dotyczyć także księgarń, aptek, salonów samochodowych czy meblowych, które miałyby zajmować powierzchnię większą niż 400 m kw. Samoobrona zgłosiła swój pomysł na samym początku obecnej kadencji Sejmu, bo już w grudniu 2005 r. Twórcą przepisów okazał się Waldemar Nowakowski. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że poseł jest również prezesem i jednym z głównych udziałowców ogólnopolskiej sieci handlowej Lewiatan Holding SA (patrz ramka), czyli konkurencji hipermarketów. W Sejmie zarzucano mu, że złamał zasadę bezinteresowności przy tworzeniu ustawy. Poseł odpierał oskarżenia, zapewniając, że zajął się sprawą, bo zna temat. Mimo że ustawę odrzucił Senat, a i Ministerstwo Gospodarki sugerowało, by nie kontynuować prac legislacyjnych, ostatecznie Samoobrona wytargowała zgodę PiS na jej uchwalenie. Jeżeli nie zakwestionuje jej Trybunał Konstytucyjny, zacznie obowiązywać od 19 września tego roku. Misja została więc wykonana i dziś już Nowakowskiego w Samoobronie nie ma. Chociaż jeszcze w ubiegłym roku zapewniał, że „jest poważnym politykiem” i barw partyjnych nie zmieni. Otwarta pozostaje kwestia, dlaczego Andrzej Lepper osobiście forsował projekt, i to za cenę zerwania koalicji rządowej. To, że była to jedna z niewielu ustaw gospodarczych przygotowanych przez Samoobronę i miała utrwalić obraz partii walczącej po stronie polskich handlowców przeciwko zagranicznym marketom, nie wyjaśnia wszystkiego. Handel poparciem Lewiatan skupia kilka tysięcy drobnych i średnich przedsiębiorców, którzy indywidualnie mogą mieć swoje preferencje polityczne niekoniecznie zgodne z tymi, jakie prezentują osoby kierujące siecią. Nie można ich zmusić do oddania głosu na konkretną partię. Można jednak wykorzystać w kampanii wyborczej. Np. przez wywieszenie plakatów w tysiącach sklepików, co jest znacznie lepszym sposobem promocji niż słupy ogłoszeniowe, a do tego bezpłatnym. To nie koniec, bo Lewiatan wchodzi w skład Polskiej Izby Handlowej, która zrzesza wielkie sieci polskich firm handlowych i usługowych
Tagi:
Przemysław Przybylski