Violetta Grońska, rzecznik prasowy PTU S.A. – Łatwo mówić o bezpieczeństwie, gdy nie dzieje się nic niespodziewanego. – Gdy się dzieje, też dobrze sobie radzimy. Przykładem jest choćby utrata płynności biura podróży Open Travel w ubiegłym roku, największy krach na polskim rynku turystycznym. W ciągu paru dni przyjęliśmy ponad tysiąc wniosków od poszkodowanych i przekazaliśmy je marszałkowi województwa kujawsko-pomorskiego (w tym województwie zarejestrowane jest Open Travel), zorganizowaliśmy loty czarterowe, przywożąc wszystkich turystów do Polski, zapewniliśmy opiekę lekarską osobom, które jej wymagały, uruchomiliśmy specjalną infolinię. W sumie sprowadziliśmy do Polski prawie 1100 klientów tego biura przebywających na wakacjach w sześciu państwach (największą grupę, ok. 320 osób, z Dominikany). Przywóz turystów do kraju i przyjmowanie wniosków od poszkodowanych turystów nie jest obowiązkiem ubezpieczyciela. PTU podjęło się tych działań, by pomóc marszałkowi województwa, który nie miał służb mogących się tym zająć. Przekazaliśmy marszałkowi całą sumę gwarancyjną, 4 mln zł (co oczywiście w najmniejszym stopniu nie wpłynęło na kondycję finansową PTU S.A., bo mamy bardzo wysokie wskaźniki bezpieczeństwa), a urząd marszałkowski wypłaca pieniądze poszkodowanym turystom. – Czy te 4 mln wystarczą na pokrycie roszczeń wszystkich turystów? – Suma gwarancyjna, zgodnie z przepisami wypłacana przez towarzystwo ubezpieczeniowe, gdy biuro podróży straci płynność finansową lub ogłosi upadłość, ma zapewnić powrót turystów do kraju i zwrot kosztów poniesionych na imprezy, które się nie odbyły. Za wysokość sumy gwarancyjnej odpowiada marszałek województwa, który wydaje koncesję na prowadzenie działalności turystycznej. Jednym z dokumentów wymaganych do udzielenia tej koncesji jest umowa gwarancji zawarta na zlecenie biura podróży na rzecz marszałka województwa. Idealnie byłoby, gdyby w całości pokryła ona wydatki turystów, ale w praktyce rzadko się to zdarza. Biura podróży zawsze się starają, by suma gwarancyjna była jak najniższa, bo to kosztuje (składka płacona przez biuro na rzecz towarzystwa ubezpieczeniowego wynosi do 2% sumy gwarancyjnej). Gdy wysokość tej sumy jest niewystarczająca, to, jak mówi ustawa o działalności turystycznej, zwrot będzie proporcjonalnie obniżony. W przypadku Open Travel wszyscy turyści zostali sprowadzeni do kraju, ale otrzymali tylko od 15 do 75% zwrotu kosztów poniesionych na imprezy, które się nie odbyły. Wiadomo, że im wyższa suma gwarancyjna, tym większe bezpieczeństwo. Niestety, turystom trudno chronić się przed takimi zdarzeniami, bo biura podróży nie informują ich o wielkości obrotów. Natomiast każdy turysta może sprawdzić wysokość sumy gwarancyjnej, tylko nie znając obrotów biura podróży, nie jest w stanie na tej podstawie stwierdzić, czy jest ona wystarczająca na pokrycie ewentualnych roszczeń klientów. Na pewno elementem poprawy bezpieczeństwa jest ubezpieczenie się biura podróży w dobrym towarzystwie ubezpieczeniowym, np. takim jak PTU S.A. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Andrzej Leszyk