Powrót do Ziemi obiecanej
Pracodawcy, nie mogąc doczekać się na „liberalizację” prawa pracy, wręcz zapowiadają, że będą obchodzić niewygodne przepisy tego prawa Budowa kapitalizmu w Polsce współczesnej przypomina wynaturzenia, jakie towarzyszyły powstaniu gospodarki wolnokonkurencyjnej w XIX stuleciu. Losy obecnego proletariatu bliskie są sytuacji „wolnych najmitów” z „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta. Wielu pracodawców za nic sobie ma obowiązek zapewnienia pracownikom bezpiecznych warunków pracy, niektórzy nie wywiązują się nawet z obowiązku wypłacania pracownikom należnych wynagrodzeń za pracę. Na porządku dziennym jest eksploatowanie ludzi w godzinach przekraczających obowiązujące normy czasu pracy. Inspektorzy pracy załamują ręce, widząc nagminne lekceważenie przepisów chroniących pracowników przed wyzyskiem. Osiąganie dochodów za wszelką cenę, nawet kosztem bezpieczeństwa socjalnego pracowników to hasło nr 1 rodzącego się nowego, bezwzględnego kapitalizmu. Widmo zapaści socjalnej Palącym problemem czasu dzisiejszego staje się, podobnie jak przed 200 laty, kwestia socjalna która pojawiła się w Europie w epoce wczesnego kapitalizmu wraz z narodzinami cywilizacji przemysłowej. W XIX w. położenie robotników fabrycznych było tak straszne, że rządy ówczesnych państw zostały zmuszone do podejmowania prób polepszenia doli klasy robotniczej. Np. we Francji cesarz Napoleon III, przedstawiając program rozwiązania „kwestii robotniczej”, mówił: „Przemysł jest jak maszyna spełniająca swe funkcje bez regulatora; w jej trybach niszczeją ludzie tak, jak wytwarzane przez nią surowce. Przemysł powoduje zubożenie ludności, osłabia ducha i siły fizyczne ludzi, wyrzucając ich na bruk, jeżeli nie wie, co z nimi począć, tych samych ludzi, którzy przemysłowi poświęcili swe siły, młodość i egzystencję. Jak prawdziwy Saturn przemysł pożera swe dzieci, żyje tylko z ich śmierci”. Czy od tamtych czasów wiele się zmieniło? Czy przemysł wydobywczy nie żywi się dziś ofiarami górników? Niedawna katastrofa w kopalni Jas-Mos w Jastrzębiu-Zdroju była tragedią o znacznie większym wymiarze niż opisany przez Reymonta wstrząsający wypadek robotnika w fabryce Borowieckiego. Zapomniane reformy „żelaznego kanclerza” i encyklika „Rerum novarum” W drugiej połowie XIX stulecia pojawiły się pierwsze akty ustawowe zapewniające ochronę socjalną ówczesnemu proletariatowi. Trwałą wartość osiągnęło szczególnie niemieckie prawodawstwo socjalne powstałe z inicjatywy O. von Bismarcka. W tamtych czasach był to pierwszy wielki krok w stronę rozwoju ubezpieczeń pracującej ludności przeciwko chorobom, nieszczęśliwym wypadkom i niemożności zarobkowania z powodu starości. Znaczenie tych pionierskich aktów docenił Ludwik Krzywicki, widząc w nich „punkt zwrotny w rozwoju pojęć o zadaniach państwa” („Prawda” z 2.04.1892 r.). Dzisiejsi liberałowie odcinają się od bismarckowskiej idei państwowego zabezpieczenia społecznego. Np. Leszek Balcerowicz chwali system prywatnych ubezpieczeń, jakie istniały w Wielkiej Brytanii przed 100 laty pod nazwą friendly societes. Pomoc wzajemna była w nich finansowana z dobrowolnych składek członkowskich („Wolność i rozwój. Ekonomia wolnego rynku”, Kraków 1995, s. 122). Autor krytykuje pojęcie sprawiedliwości społecznej, widząc w nim źródło działań utrwalających „balast socjalny” i paraliżujących w ten sposób rozwój ekonomiczny (tamże, s. 123). W tym punkcie nasz czołowy eurosceptyk podważył słynną encyklikę „Rerum novarum” Leona XIII, w której wielki papież sformułował obok wolności dwie zasady społeczne: dobro wspólne i sprawiedliwość. Prawo rzymskie w „Ziemi obiecanej” Prawo cywilne (prywatne) odegrało fatalną rolę w regulowaniu stosunków między pracą a kapitałem w epoce wczesnego liberalizmu. W tym czasie królowało niepodzielnie prawo rzymskie, traktujące ludzką siłę produkcyjną jako towar, którą wolny najmita oddawał do dyspozycji właściciela środków produkcji, zawierając z nim umowę o najem usług zwaną w rzymskim prawie locatio conductio operarum. Powrót do starożytnej koncepcji umów o pracę nastąpił z końcem XVIII w., gdy tradycyjny, średniowieczny ustrój pracy, oparty na prawie cechowym, okazał się niedostosowany do założeń wolnej (liberalnej) gospodarki. Sztywne normy wspomnianego prawa zostały odrzucone i zastąpione w pełni swobodnymi formami obrotu prywatnego wymyślonymi przed wiekami przez rzymskich jurystów. Opłakane skutki recepcji antycznego prawa dla losów mas robotniczych przedstawił w przejmującym studium historyczno-prawnym prof. Fryderyk Zoll (junior), wybitny cywilista polski okresu międzywojennego („Prawo pracy w biegu wieków”, „Rocznik Prawniczy