Niezależnie od wyroku sądu w Monachium jedno jest dziś pewne – proces ujawni prawdę o kolejnym fragmencie ideologii i praktyki hitlerowskiego systemu zagłady naszej cywilizacji Rozpoczęty w Monachium kolejny proces Iwana Demianiuka znów zwrócił uwagę światowej opinii na tego zbrodniarza, jak również na cały nazistowski system ludobójstwa III Rzeszy. To ona i jej ideologia doprowadziła do tego, że z takich jednostek jak Demianiuk wyszło bestialstwo. Iwan Demianiuk urodził się w 1920 r. we wsi Duboj Machariewci w obecnym rejonie kazatyńskim na zaporoskiej Ukrainie. Ukończył cztery oddziały szkoły podstawowej, w kołchozie został przyuczony do zawodu artylerzysty. W 1940 r. rozpoczął służbę w Armii Czerwonej, służył w artylerii. W 1941 r. po napaści niemieckiej na Związek Radziecki został ranny odłamkiem w plecy i kilka miesięcy spędził w szpitalach wojskowych. W końcu 1941 r. powrócił do służby i ze swoją jednostką trafił na Krym, gdzie uczestniczył w walkach z Niemcami. W bitwie o Kercz dostał się do niewoli niemieckiej. Trafił do obozu jenieckiego w Równem na Ukrainie. W obozie tym, podobnie jak w innych niemieckich obozach dla jeńców radzieckich, panowała wszechwładnie śmierć. Niemcom przyświecały dwa cele: fizyczna zagłada zdecydowanej większości „podludzi” oraz stworzenie w obozach warunków, które sprzyjałyby rekrutacji spośród jeńców kandydatów do hitlerowskich formacji pomocniczych – SS i Wehrmachtu. Do SS rekrutowano Ukraińców, Litwinów, Łotyszy, Estończyków. Z reguły trafiali oni do obozu szkoleniowego w Trawnikach na Lubelszczyźnie – SS Ausbildungslager Trawniki. Tu otrzymywali umundurowanie, normalne wyżywienie, byli skoszarowani i szkoleni w obsłudze broni i sprzętu niemieckiego oraz w zakresie służby w obozach zagłady i w akcjach pacyfikacyjnych. Po zakończeniu szkolenia składali przysięgę na wierność III Rzeszy, otrzymywali numery identyfikacyjne, legitymacje, przyjmowali prawa i obowiązki członków SS. Demianiuk otrzymał numer 1393 i został skierowany do służby w katowni obozowej w Sobiborze, gdzie realizowano program zagłady Żydów polskich i z innych krajów europejskich. Kolejne etapy jego służby i udziału w zagładzie Żydów europejskich to Treblinka i Majdanek. Demianiukowi udało się, podobnie jak dziesiątkom tysięcy innych uczestników operacji „zagłada”, wycofać się z okupowanych ziem Ukrainy, Polski, Litwy, Łotwy i Estonii – i zbiec do Niemiec. Po klęsce i upadku III Rzeszy ukrywał się w Niemczech w amerykańskiej strefie okupacyjnej, uchodząc za ofiarę wojny – zbiegłego ze wschodu przed komunizmem. W 1952 r. w dobie zimnej wojny między Wschodem i Zachodem Demianiuk podobnie jak tysiące mu podobnych wyemigrował do USA. W staraniach o wizę wjazdową zmienił dokładnie swoją biografię, oszukał urzędników amerykańskiego biura imigracyjnego. Przemilczał swój pobyt w obozie szkoleniowym SS w Trawnikach, służbę w kolejnych ośrodkach zagłady, aktywny udział w mordowaniu setek tysięcy ludzi – Żydów polskich i Żydów z innych państw europejskich. W Cleveland założył rodzinę i tu pracował przy taśmie montażowej w fabryce produkującej samochody. Kłopoty rozpoczęły się w 1983 r., kiedy Demianiuk został rozpoznany jako wachman w SS – Sonderkommando Treblinka II, jako szczególnie okrutny wobec więźniów Żydów idących na śmierć do komór gazowych. Oskarżony o udział w zagładzie Demianiuk stawał w USA przed sądami trzech instancji i kolejno przegrywał procesy. Decyzją amerykańskich władz sądowych został w trybie ekstradycji przekazany w lutym 1986 r. do dyspozycji prokuratury i sądu Izraela. Na prośbę prokuratury Izraela skierowaną do polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości o pomoc prawną w sprawie Iwana Demianiuka dyrektor Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce powołał zespół śledczy, który miał za zadanie odnalezienie dokumentów odnoszących się do ośrodka zagłady w Treblince, świadków, ewentualnie tych spośród mieszkańców wsi z pobliża obozu, którzy zapamiętali tego zbrodniarza. Autor niniejszego artykułu, pracownik kadrowy GKBZHwP, pełniący w owym czasie funkcję głównego specjalisty, został powołany na szefa trzyosobowego zespołu śledczego, w skład którego weszli jeszcze prokurator i sędzia. Śledztwo, poszukiwania świadków i dokumentów prowadzone były we wsiach, których pola graniczyły z obozem zagłady. Wówczas, w latach 1986-1987, żyli jeszcze świadkowie, którzy pamiętali Iwana „Groźnego”, bo tak go nazywano, a nazwiska jego mieszkańcy wsi nie znali. Śledztwa prowadzone przez dwa zespoły – przez prokuraturę izraelską w Jerozolimie i przez zespół śledczy Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, w ramach polskiej pomocy
Tagi:
Jacek E. Wilczur