Pozwólcie Wyborowej żyć!

Pozwólcie Wyborowej żyć!

Zanim wódka Wyborowa będzie przebojem na polskim rynku, Wyborowa SA musi dokonać samonaprawy To nie jest historia o walce z alkoholizmem. Raczej przeciwnie. W poznańskim zakładzie spółki Wyborowa SA trwa strajk głodowy. O co chodzi załodze? Ireneusz Hałas, przewodniczący zakładowej „Solidarności”, wymienia trzy postulaty: obronę miejsc pracy, podwyższenie wymiaru odpraw dla pracowników odchodzących w ramach zwolnień oraz zachowanie pewnych przywilejów płacowych zawartych w starym zakładowym zbiorowym układzie pracy. – Boimy się – mówi Ireneusz Hałas – że parcie na zwolnienia grupowe stanowi zapowiedź zamknięcia zakładu. Wszystkie te sporne tematy były już przedmiotem licznych rozmów kierownictwa spółki z przedstawicielami zatrudnionych. W komentarzach prasowych mówiono o konieczności restrukturyzacji zatrudnienia, o wysokich średnich zarobkach w spółce i o hojnych, jak na warunki polskie, odprawach dla opuszczających zakład. Nic dziwnego, że związkowcy walczą o każde miejsce pracy, jeśli średnie wynagrodzenie w pionie produkcyjnym to 4,5 tys. zł. Nie ma też co się dziwić próbom podniesienia wysokości odprawy, skoro władze spółki od dawna proponują dla dobrowolnie odchodzących nawet do 18 miesięcznych pensji, choć zakładowy układ zbiorowy zakładał 6-13 miesięcznych wypłat na odejście, co daje 50-200 tys. zł. Czego chce zarząd? – Czy rzeczywiście nad Wyborową zebrały się tak ciemne chmury, że trzeba drastycznie ciąć zatrudnienie? – pytamy Andrzeja Szumowskiego, wiceprezesa spółki. – Pozycja Wyborowej jest bardzo wysoka, bo to praktycznie piąta marka w świecie w segmencie premium, jednak w celu jej umocnienia na rynku polskim trzeba wdrażać plan restrukturyzacji. Jednym z jego elementów jest racjonalizacja zatrudnienia, np. zakończono już przebudowę działu marketingu i sprzedaży. Większość proponowanych do zwolnienia to pracownicy administracji i działów okołoprodukcyjnych – magazynów, transportu. Tego wymagają racjonalność ekonomiczna i wprowadzenie zinformatyzowanych systemów zarządczych. Nie zlikwidujemy produkcji w Poznaniu. Zapłacimy wódką Ale nie tylko spór dotyczący zwolnień i wysokości odpraw utrudnia dojście do porozumienia. Jest też zagadkowa oferta kupna poznańskiego zakładu przez troje reprezentantów załogi, którzy na własną rękę i bez poinformowania kolegów pragnęli podjąć negocjacje z francuskim właścicielem. Chodzi o pismo do prezesa zarządu firmy Pernod Ricard z siedzibą w Paryżu wysłane 4 sierpnia 2005 r. przez osoby podpisane tylko nazwiskami: W. Szmyt, M. Mańkowski, R. Michalak. Zaoferowały one jako zapłatę „rozlew wódki Wyborowej”. Rozwiązanie będące absurdem ekonomicznym wzbudziło uzasadnione podejrzenia. – W nieoficjalnej rozmowie okazało się, że ci szefowie struktur pracowniczych weszli w kontakt z jakimś tajemniczym inwestorem, który zaoferował ok. 100 mln zł, kwotę trzykrotnie niższą, niż zapłacił podczas prywatyzacji Pernod Ricard – informuje prezes Szumowski. – To wyglądało na typowe wrogie przejęcie, obniżające pozycję i wartość spółki, niszczące też jej najcenniejszy kapitał, czyli markę Wyborowa, a zupełnie nietroszczące się o postulaty kadrowe i płacowe załogi. Skąd trójka podpisana pod ofertą miałaby wysupłać owe 100 mln zł – tej zagadki jeszcze nie rozwiązano. Żaden właściciel nie zgodziłby się zresztą na sprzedanie własnego zakładu na kredyt i sfinansowanie tego zakupu własną wódką. Nic dziwnego, że Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Wyborowej SA pozbawiło członkostwa w radzie nadzorczej reprezentantów załogi, którym na sercu wcale nie leżała przyszłość zakładu ani jego pracowników. Krajobraz przed ugodą – Z powodu tej oferty i usunięcia przedstawicieli załogi z rady nadzorczej nie mamy teraz bieżącej informacji o zamierzeniach władz spółki – mówi uczestniczący w strajku Ireneusz Hałas. – Liczymy jednak na to, że dojdziemy do porozumienia. Z naszej strony były już ustępstwa. Chcielibyśmy jednak wywalczyć zachowanie jednego z punktów zbiorowego układu pracy, który gwarantuje, że do chwili uchwalenia nowego układu płace i inne wynagrodzenia będą ustalane na dotychczasowych zasadach. – Stary układ zbiorowy powstał w roku 1998, w zupełnie innych realiach ekonomicznych, na potrzeby firmy państwowej – tłumaczy wiceprezes Andrzej Szumowski. – Wtedy do wynagrodzenia pracownika dochodziło kilkanaście dodatków zupełnie niezależnych od wyników ekonomicznych spółki. Jak mamy osiągnąć zyski, jeśli płace nie motywują pracowników do lepszej i wydajniejszej pracy? Rodzi się jednak pytanie, czy medialne ataki liderów związkowych na Zarząd Wyborowej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 36/2005

Kategorie: Kraj